poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział XLIV

Siedziałam sama przy jednym ze stolików i zastanawiałam się dlaczego Zuza tak szybko wróciła do domu. Nie wierzyłam, że coś jej zaszkodziło. Z Michałem też się nie pokłóciła bo widziałam jak się żegnają.
- Zatańczymy ?- wyrwał mnie z zadumy znajomy mi głos.
- Jasne - już miałam podać rękę Nowakowskiemu, kiedy Zbyszek pojawił się zaraz za Piotrkiem
- Sory, ale ta pani już jest zajęta - wepchnał się między mnie a środkowego i pociągnął mnie na parkiet.
- Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz ? - powoli zaczynało denerwować mnie jego zachowanie.
- Jak to co ? Wziąłem cię do tańca - udawał, że nic się nie stało co jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi.
- Pół wieczoru sterczałeś przed drzwiami z fajką w ręce, a nagle jak poprosił mnie do tańca to ty jesteś . Nie uważasz, że to się już robi chore ?
- Chore jest to, że on ciągle za tobą łazi, a ty nawet nie próbujesz go zlekceważyć - widziałam, że zaczyna się denerwować.
- Sądzisz, że mogłabym cię zdradzić ? Fajnie, że mi ufasz na prawdę. - wróciłam na swoje miejsce. Nie miałam ochoty z nim dłużej rozmawiać. Stał chwilę sam, ale zaraz do mnie przyszedł. Siedział na wprost mnie z głową spuszczoną w dół. Postanowiłam, że poczekam aż sam się odezwie. Długo milczeliśmy.
- Boję się, że ty nadal coś czujesz do Pita - mówił spokojnie, ale ciągle wzrokiem uciekał na wszystkie strony. Dziwnie się czułam, tak nieswojo.
- To, że z nim rozmawiam nie znaczy, że coś do niego czuje - czekałam aż w końcu na mnie popatrzy.
- Kiedy nie popatrze on jest obok ciebie.
- Gdybyś nie stał ciągle na zewnątrz, nie rozmawiał by ze mną - próbowałam opanowac swój głos, ale w środku cała się gotowałam - Mógłbyś w końcu patrzeć na mnie jak do ciebie mówie ?! Co się z tobą dzieje ? - niepokoiło mnie jego zachowanie. Nigdy wcześniej taki nie był.
- Przepraszam, ja po prostu .. - mówił coś sobie pod nosem, a ja nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- Dobra wiesz co, ja wracam do domu. Dzięki za wspaniałą zabawę - wzięłam torebkę i wyszłam z lokalu. Słyszałam jak Winiarski i Igła wołają mnie, ale nie miałam ochoty na pijackie zabawy. Złapałam taksówkę i wróciłam do domu. Nie mogłam spać. Ciągle zastanawiałam się nad Zbyszkiem. Jeszcze rano wszystko było dobrze. Co chwilę patrzyłam na zegarek. Czekałam na niego aż wróci. Wiedziałam, że jak będzie pijany to wszystko mi wyśpiewa. Dochodziła druga w nocy, kiedy usłyszałam jak przekręca zamek w drzwiach. Wstałam z łóżka i szybko wyszłam z pokoju.
- Oddaje w dobre ręce - Piotrek stał uśmiechnięty trzymając Bartmana za ramię.
- Boże Piotrek nie musiałeś - Bartman stał ledwo na nogach. Oboje zaprowadziliśmy go do pokoju.
- Dzięki za fatyge - staliśmy na klatce schodowej, żeby Bartman nas nie słyszał.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i nie pewnie złapał mnie za rękę - przepraszam, że przeze mnie miałaś jakieś spięcia ze Zbyszkiem.
- Przestań nie masz za co przepraszać. To on przesadza. - zrobiło mi się głupio bo to nie on powinien przepraszac mnie tylko ja jego.
- Gdybym byl na jego miejscu też bym się tak zachowywał - kurczowo ściskał moją dłoń. Podszedł bliżej mnie tak, że plecami dotykałam drzwi mieszkania. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Nowakowski zbliżał się powoli swoimi ustami do moich. Dzieliło nas od siebie kilka milimetrów.
- Piotrek nie - odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że nadal coś do niego czuje, ale na samą myśl o Zbyszku od razu mi przechodziło. Był zawiedziony, widać to było po jego oczach i samym wyrazie twarzy.
- Facet ma szczęście - zagryzł dolną wargę i odszedł. Kiedy weszlam do mieszkania Zbyszek już spał. Nie budziłam go tylko sama też się położyłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Krótki i jak dla mnie nie fajny -.- całkiem inaczej miał wyglądać, ale cóż ... Cieszę się, że w dużych ilosciach do nas zaglądacie ! Oby tak dalej :> Patrycja.

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział XLIII

Z Michałem mieszkam już od jakiegoś tygodnia i szczerze mówiąc jest fantastycznie. Wiktoria też nie robi żadnych wybryków więc jestem spokojna. Dziś Winiarski chodził poddenerwowany.
-Kochanie spokojnie-dałam mu buziaka, on odwzajemnił uśmiechem. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Przyszedł list polecony do Michała. Mężczyzna rozszarpał kopertę i wyciągnął z niej kartkę.
-Dostałem-odetchnął z ulgą i mocno przytulił mnie do siebie. Dostał powołanie do kadry. Napisałam sms'a Wiktorii "No  końcu Michał dostał, może wyluzuje :)" na odpowiedź nie czekałam długo "Zbyszek też :D". Siatkarze, którzy dostali powołanie mieli spotkać się wieczorem na imprezie.
-Idziesz ze mną wiesz o tym?-mówił zakładając koszulę.
-Z jakiej paki ja?
-Z takiej, że mamy przyjść z dziewczynami z tego co wiem Wika też idzie-uśmiechnął się i podwinął rękawy. Ja udałam się do szafy po jakąś sukienkę. Wybrałam czarno-turkusową odcinaną w pasie, do tego czarne koturny, włosy upięłam w koka wypuszczając kilka kosmyków, nałożyłam makijaż i byłam gotowa.
-Ale się wystroiłaś-ucałował mój policzek i pomógł założyć kurtkę.
-No jak mam iść z takim przystojnym mężczyzną to musiałam jakoś wyglądać.-uśmiechnęłam się i udaliśmy się do samochodu. Pod klubem stało kilkanaście drogich aut. Weszliśmy do środka, w którym stało stado wysokich, umięśnionych mężczyzn. Zauważyłam też drobną Wiktorię urzędującą przy barze. Podeszłam do niej i poklepałam po plecach.
-Ślicznie wyglądasz-zaczęłyśmy obsypywać się komplementami, przy czym nie źle się ubawiłyśmy. Potem dołączył do nas Winiar, który przywitał się ze wszystkimi kolegami.
-Chooodź-mówił ciągnąc mnie za rękę.
-Gdzie?
-No zatańczyć.-akurat zaczął lecieć wolny kawałek. Wstaliśmy i udaliśmy się na parkiet, gdzie tańczyło kilka przytulonych do siebie par. Zaplątałam ręce na jego szyi, on obwinął swoimi moje biodra. Bujaliśmy się w rytm piosenki.
-Kocham cię-powiedział opierając głowę o mój bark.
-Ja ciebie też-ucałowałam jego policzek i piosenka się skończyła. Wyszłam na chwilę na podwórko, a Winiarski został z kolegami, opijać. Na zewnątrz stał Bartman.
-Zbyszek ty nie w środku?-odwrócił się do mnie i wypuścił z buzi dym papierosowy.
-Nie, chcesz jednego?-wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował mnie jednym z nich. Rzadko palę, bo Michał mówi, że nie powinnam ale jak zdarzy się okazja to korzystam.
-Coś się stało prawda?-mówiłam opierając się o barierkę.
-Przylazł ten chuj Piotrek i oczywiście Wiktoria wielka przyjaciółka.-podeszłam bliżej niego.
-No właśnie tylko przyjaciółka.
-Skąd wiesz może ona dalej go kocha
-No już na pewno
-Kurwa zaraz mu coś zrobię-widzieliśmy przez okno, że przysuwa się co raz bliżej Wiktorii.
-Zbyszek nie-szarpnęłam go za rękaw, ten momentalnie odwrócił się w moją stronę. Jego ręce znalazły się na moich policzkach, a ustami wbił się w moje wargi.
-Chodź-ciągnął mnie mocno za rękę, Ja straciłam rozum. Znaleźliśmy się w obskurnej męskiej toalecie. Wziął krzesło znajdujące się w rogu sali i przytrzasnął nim drzwi. Podsadził mnie, tak że usiadłam na blacie znajdującym się obok umywalki. Podciągnął do góry moją sukienkę i złapał mnie za uda. Jego język wciąż znajdował się w mojej jamie ustnej. Rozpięłam guziki jego koszuli i zdjęłam ją rzucając na brudne kafelki. Bartman szybko pozbył się swoich spodni i mojej bielizny. Nie wiem co wtedy się z nami stało, wszedł we mnie tak szybko jak tylko się dało. W tej sprawie był przeciwieństwem Michała. Biodrami ruszał szybko, nie patrząc na to jak ogromny ból mi sprawia. Rękoma podparł się blatu i zaczął całować moją szyje. Skończyliśmy dość szybko, i wtedy wszystko do nas dotarło. Zeskoczyłam z blatu, ubrałam majtki i opuściłam sukienkę. Twarz przemyłam zimną wodą. Zbyszek ubrał się i staliśmy po dwóch stronach łazienki.
-Co my zrobiliśmy-mówiłam przez łzy.
-Ej nie płacz teraz, już po wszystkim, nikt się o tym nie dowie rozumiesz?-podszedł do mnie i patrzył w moje oczy.
-To nic nie znaczyło pamiętaj o tym. Szukałeś pocieszenia to tylko dlatego-z moich ust wypływało tysiące bezsensownych słów.
-Wiem. Tylko nikomu się nie wygadaj.
-Możesz być pewien, że tego nie zrobię.-odsunęłam krzesło i wyszłam z łazienki zostawiając tam Bartmana.
-Michał ja idę do domu źle się czuję-wykrzyczałam do ucha mężczyzny, który siedział w gronie swoich kolegów z drużyny.
-Mam jechać z tobą?-odwrócił się do mnie i złapał moją dłoń.
-Nie nie musisz baw się dobrze. Kocham cie pamiętaj o tym-uśmiechnęłam się i ucałowałam jego czoło. Jednak nie mogłam popatrzeć w jego oczy.
-Ja ciebie też.-ucałował moje usta i odwrócił się do kolegów. Ja wzięłam kurtkę i zamówiłam taksówkę.
-Już jedziesz?-z budynku wybiegła Wika.
-Tak źle się czuję chyba zjadłam coś nieświeżego.-nie odwróciłam się do niej nawet na chwilę.
-Może jechać z tobą?
-Nie nie trzeba.-powiedziałam i trzasnęłam drzwiami samochodu. Kierowca zawiózł mnie pod blok. Wbiegłam do mieszkania i od razu udałam się pod prysznic. Założyłam luźny dres i udałam się do łóżka. Tam wszystko do mnie dotarło, zrobiłam to już drugi raz Michałowi. Nawet nie wiem dlaczego, przecież tak bardzo go kocham. O mojej przyjaźni z Wiktorią nawet nie wspomnę, przecież nie będę mogłam spojrzeć jej  w twarz. Łzy napłynęły mi do oczu, próbowałam zasnąć, ale nie dawałam rady. Słyszałam jak przyszedł Michał, był ostro wstawiony. Położył się obok nie i od razy usnął, ja kręciłam się z boku na bok, nad ranem zasnęłam.
----------------------------------------------------------------------------------
W końcu skończyłam go pisać. Pomysł na ten rozdział podsunęłam mi Patrycja, za co bardzo jej dziekuję bo w końcu znów zaczyna się coś dziać. Włączyłyśmy możliwość komentowania z anonima więc zachęcam do zostawiania opinii i częstego zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna :)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział XLII

Na drugi dzień wypisali mnie ze szpitala. Schodziłam powoli po schodach za Zbyszkiem, który niósł moją torbę.
- Nie chce tam wracać - siedziałam w samochodzie i męczyłam się z zapięciem pasów.
- Dlaczego ? - nachylił się w moją stronę i pomógł mi z zapięciem.
- Bo zaraz będą pretensje. Nie chce tego słuchać - oparłam się i zamknęłam oczy. Zbyszek odpalił samochód. Całą drogę zastanawiałam się jak mam się zachować. Co powiedzieć i czy w ogóle mam się odzywać. Kiedy podjechaliśmy pod blok chwilę jeszcze siedziałam na miejscu. Zbyszek wysiadł, obszedł auto i otworzył mi drzwi. Wysiadłam od niechcenia i weszliśmy na górę. Drzwi były otwarte.
- No w końcu jesteście ! - blondynka wybiegła z pokoju i rzuciła mi się na szyję - Jak się czujesz ?
- Nie najgorzej - wymusiłam uśmiech i weszłam do łazienki. Słyszałam jak Zuza mówi do Zbyszka, że chce ze mną porozmawiać. Kiedy wyszłam on akurat się ubierał.
- Będę leciał - zapiął kurtkę i stał przy drzwiach.
- Tak szybko ? - podeszłam do niego i mocno przytuliłam szeptając do ucha :
- Nie idź. Wiesz, że już nie mam życia. - stałam przytulona do niego oplatając jego plecy.
- Poprosiła mnie, żebym was zostawił same - odwzajemnił uścisk. Chwilę głaskał moją głowę. - Muszę iść. Kocham Cię - dał mi całusa w czoło i wyszedł. Powoli poszłam do kuchni. Zuza siedziała przy stole i czytała gazetę. Usiadłam obok niej.
- Widziałaś co tu piszą ? Znowu się ciebie czepili - nie odrywała wzroku od gazety.
- Chciałaś pogadać, tak ? - zmieniłam od razu temat. Chciałam już mieć tą rozmowę za sobą. Zuza podniosła wzrok. Uśmiechnęła się i chwilę milczała.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zaczęła - Co się takiego stało, że wypiliście aż tyle ? Myślałam, że z tym skończyliście - mówiła spokojnie. Chwilę myślałam nad odpowiedzią.
- Nie pamiętam. - odpowiedziałam krótko.
- Wiktoria kogo ty okłamujesz ?
- Nikogo nie okłamuje. Serio nie pamiętam o co chodziło - ciągle trzymałam się swojej wersji.
- Proszę cię nie kłam - położyła swoją dłoń na mojej - Powiedz mi co się stało.
- Zuza zrozum, nie pamiętam. Inaczej bym ci powiedziała - musiałam kłamać. Nie mogłam powiedzieć jej całej prawdy. Nie teraz, kiedy ułożyła sobie wszystko od początku z Michałem.
- Nie będę cię dłuzej cisnąć. Powiesz jak będziesz chciała - wróciła do ogladania gazety. Widziałam, że była zawiedziona. Siedziałyśmy przez dłuższy czas w ciszy.
- Chodziło o twoją przeprowadzkę - nie wytrzymałam. Sumienie nie pozwalało mi jej okłamywać. Prędzej czy później i tak by się dowiedziała.
- Mogłaś mi powiedzieć. - mówiła z wyrzutem.
- Nie mogłam. Widziałam jak się cieszysz z tego powodu. Miałam ci zabronić ? - powoli odblokowywałam swoje myśli.
- Jakoś byśmy to rozwiązały i nie musiałabyś leżeć w szpitalu. To moja wina, powinnam cię o tym jakoś inaczej poinformować - schyliła głowę w dół.
- Nie obwiniaj siebie za moją głupotę. Ja przemyślałam sobie to wszystko jak byłam w szpitalu. Kiedyś w końcu będziemy musiały się wyprowadzić od siebie. Ty zrobiłaś to pierwsza i ja nie mam ci tego za złe - mówiąc to zauważyłam, że Zuzie zaczęły napływać łzy do oczu. Sama powoli się rozklejałam. - Nie płacz bo i ja będę - uśmiechnęłam się wycierając łzę, która spływała mi po policzku.
- Zostanę tu z tobą - odpowiedziała bez namysłu.
- Nie ma mowy ! Wracasz do Michała - nie mogłam pozwolić jej na taki błąd.
- Ja już podjęłam decyzję. Zostaję - uśmiechała się na siłę.
- Wiem, że chcesz zostać, żeby nas pilnować, ale ja nie pozwolę na to. Michał się na mnie wkurzy i jeszcze broń Boże znowu bedziecie mieli problemy. Nie ja się nie zgadzam - starałam się być stanowcza i przekonywująca. Zuza tylko patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Zróbmy tak, ja się wprowadzę do Michała jak ty mi obiecasz, że co wieczór będziesz mi pisać esemesa, że wszystko w porządku - wyciągnęła dłoń w moją stronę i czekała aż się zgodzę.
- Niech ci bedzie - podałam jej dłoń. Cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy i, że nie muszę jej okłamywać. Wieczór spędziłyśmy we dwie. Rozmawiałyśmy o Zbyszku i Michale. Prawie do samego rana oglądałyśmy jakieś filmy, a później przez pół dnia odsypiałyśmy noc.
--------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu udało mi się go napisać :-)  Miałam już to zrobić w sobote, ale najpierw był mecz, a później skoki i nie miałam zbytnio czasu ;D Mam nadzieję, że się spodoba. Patrycja ;*

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział XLI

Spakowałam swoje rzeczy i pożegnałam się z Wiktorią. Po jej zachowaniu zauważyłam, że całkiem jest jej na rękę moja przeprowadzka. Pod blokiem stał Michał, wsiadłam do samochodu i udaliśmy się do niego, a teraz już mogę mówić, że do nas. Szybko rozpakowałam walizkę i zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Postanowiłam zrobić spaghetti.
-Michał gdzie trzymasz makaron?
-Chyba nie ma.
-Dobra to ja skoczę do sklepu-mówiłam przez zamknięte drzwi łazienki. Ubrałam się i poszłam wyszłam. Kupiłam potrzebną mi rzecz i już miałam skręcać na nasze osiedle, kiedy ktoś zajechał mi drogę.
-Czego ode mnie chcesz?-skierowałam słowa do Kubiaka, który otworzył szybę w samochodzie.
-Tylko pogadać
-Na pewno nie za mną.-wyminęłam auto i szłam dalej. Mężczyzna znów podjechał.
-Chcę ci to wyjaśnić
-Ale ja nie potrzebuję twoich wyjaśnień zrozum to wprowadziłam się do Winiara i mam zamiar tam zostać więc zostaw mnie dość już namieszałeś.
-Aaaaa czyli ty się tam przeprowadziłaś a Bartman z Wiką chleją ostro.
-Słucham?
-Byłem przed chwilą u nich, są tak najebani, że nie byli w stanie otworzyć mi drzwi.-byłam zszokowana po tym co usłyszałam. Po raz kolejny ominęłam samochód, i pobiegłam do mieszkania.
-Winiar zawieź mnie do mojego mieszkania!-wykrzyczałam po wejściu do mieszkania.
-Coś się stało?
-Wika i Zbyszek znów zaczęli pić, muszę tam jechać.-rzuciłam mu kluczyki i kurtkę i zbiegliśmy do samochodu. Michał zawiózł mnie pod blok, dzwoniłam do drzwi jednak nikt nie otwierał.
-Matko boję się myśleć co tam sie dzieje.-wtuliłam sie w klatkę piersiową Michała. On pogłaskał moją głowę i ucałował jej czubek. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi.
-O kurwa-nie mogłam na to patrzeć, odwróciłam się w do Michała i znów się do niego przytuliłam. Na podłodze było pełno porozwalanych rzeczy. Weszliśmy dalej, stanęłam w drzwiach salonu i moje serce na chwilę przestało pracować. Michał szturchnął mnie łokciem i dopiero zareagowałam.
-Matko co sie stało-podbiegłam do Zbyszka, który miał okrwawioną koszulę. Na jego kolanach leżała Wiktoria.
-Upadła i uderzyła się w głowę
-Matko Wiktoria słyszysz mnie!-delikatnie klepałam ją po policzkach.-Ona jest nieprzytomna, Michał zadzwoń na pogotowie. Co wy kurwa robiliście?! Dlaczego tak siedzisz czemu szybciej po nich nie zadzwoniłeś?!-krzyczałam raz do niego, raz do Wiki próbując ją ocucić. Jednak na nic, zaczęłam płakać.
-Już jadą, Zbyszek odsuń się-Michał podwinął rękawy i podszedł do mężczyzny. Delikatnie uniósł głowę dziewczyny, potem złapał ją w pasie. Przeniósł ją na podłogę i położył tak aby jej ciało było w miarę wyprostowane. Potem sprawdził jej tętno. Oparłam się o ścianę i co raz bardziej płakałam. Nie mogłam patrzeć na Zbyszka, który umorusany krwią w ogólnie nie kontaktował. Po dziesięciu minutach przyjechało pogotowie. Weszli do mieszkania z noszami, Michał powiedział im co zobaczyliśmy kiedy weszliśmy do mieszkania. Bartman zasnął na sofie. Pogotowie zabrało Wiktorię.
-Zbychu budź się!-Winiarski budził siatkarza.
-Co jest?!-ocknął się i już trochę bardziej kontaktował.
-Zdejmij tą koszulkę i idź się wykąpać.-mężczyzna udał się do łazienki, a my wzięliśmy się za wycieranie podłogi, na której rozlana była kałuża krwi. Po chwili mężczyzna wyszedł z łazienki.
-Ej co z Wiktorią?-po zimnej kąpieli w końcu zaczął normalnie funkcjonować.
-Zabrało ją pogotowie, zaraz tam pojedziemy, ale teraz opowiedz mi co sie stało. I masz ubierz to.-rzuciłam czarną koszulkę w jego stronę i usiedliśmy na krzesłach.
-Najpierw wypiliśmy dwie wódki, ale wtedy zasnęliśmy. No i potem obudziła się Wika wcale jej nie przeszło, chciała jeszcze wypić, no to poszliśmy do sklepu i kupiliśmy jeszcze dwie. Wypiliśmy półtora i zachciało jej się do toalety. Wiecie jak człowiek pijany chodzi, podniosła sie z ziemi i zakręciło jej się w głowie. Nie zdążyłem jej złapać i uderzyła głową w kant stołu. Byłem tak przestraszony, że nie wiedziałem co mam zrobić. Myślałem że zaraz jej przejdzie.
-Więcej lepiej nie myśl, a teraz chodź pojedziemy tam. Jutro tu posprzątam.-udaliśmy się do szpitala. Wiktoria była świadoma co się stało, a to było najważniejsze.
-Musi zostać w szpitalu na obserwacji.-powiedziałam chłopakom siedzącym w poczekalni.
-To jeźdźcie do domu, ja z nią posiedzę.-Zbyszek zwrócił się do mnie i Michała. Ucałowałam jego policzek i udaliśmy się do mieszkania.
-Chyba jednak będę musiała tam wrócić.-zaczęłam kiedy przytuleni leżeliśmy w łóżku.
-Tak myślałem.-w głosie siatkarza było słychać smutek.
-Ale będę tu częstym gościem, a ty będziesz przyjeżdżał do nas.-uśmiechnęłam się i ucałowałam jego policzek.-I podziwiam cię za to co zrobiłeś, byłeś taki opanowany. Dziękuję-musnęłam jego usta.
-Kochanie nie ma za co.-uśmiechnął się i objął mnie w pasie. Przez chwilę całował moją szyję, potem ucałował usta i poszliśmy spać.
----------------------------------------------------------------------------------
Zabierałam się za napisanie prawie tydzień i w końcu mi się udało. Wymyślony na poczekaniu ale zawsze to coś. Zachęcam do częstego zaglądania i komentowania. Pozdrawiam Martyna ♥

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział XL

Było już po południu, kiedy Zuza wróciła. Siedziałam w kuchni i jadłam obiad. Kiedy tylko usłyszałam, że drzwi się otwierają wstałam z krzesła i pobiegłam do korytarza.
- No w końcu ! Rozbieraj się i opowiadaj ! - stałam obok niej i popędzałam ją.
- Już, spokojnie - powiesiła kurtkę i razem ze mną wróciła do kuchni.
- Więc ?
- Więc, zostaje z Winiarskim - jak uslyszałam jego nazwisko byłam w niebo wzięta.
- Mądra Zuza ! Cieszę się, że to właśnie on. Nawet nie wiesz jak bardzo ! - byłam tak bardzo podekscytowana tym wszystkim.
- Chyba wiem. Cieszysz się bardziej niż ja - zaśmiała się - no, ale jest jeszcze jedna sprawa. - przerwała na chwilę.
- Jaka ?
- Michał zaproponował mi, żebym się do niego wprowadziła. - zakrztusiłam się zupą, którą jadłam. Myślałam, ze mi się przesłyszało.
- Co proszę ? - zapytałam zeby się upewnić.
- Wyprowadzam się do Michała - oznajmiła jeszcze raz. Widziałam, ze mówiąc to uśmiecha się sama do siebie. Cieszyła się na tą wieść, więc nic mi nie zostało jak tylko się z nią cieszyć.
- To świetna wiadomość - wymusiłam uśmiech - na prawdę świetna.
- Coś nie tak ? - chyba zauważyła wyraz mojej twarzy.
- To ta zupa. Ma dziwny smak - wymyśliłam coś na poczekaniu, żeby nic nie podejrzewała - idę to wylać, żeby nikt się nie otruł - wzięłam ze sobą talerz i weszłam do łazienki. Wylałam resztki do kibla i usiadłam na oparciu od wanny. Zastanawiałam się jak to wszystko dalej będzie wyglądać. Nie mogłam jej tego zabronić chociaż z chęcią bym to zrobiła. Wiedziałam, że kiedyś nadejdzie ten moment, że każda z nas założy rodzinę, ale to wszystko działo się za szybko jak dla mnie.
- Wiktoria wszystko w porządku ? - usłyszałam dochodzący głos zza drzwi.
- Tak, tak. Już idę - przemyłam twarz i wróciłam do kuchni. Zuźka była w swoim pokoju.
- Co robisz ? - zapytałam wchodząc do środka.
- Pakuję takie najpotrzebniejsze rzeczy - odpowiedziała siedząc na podłodze i składając koszulki.
- To idziesz tam tak od razu ? - byłam zaskoczona ich spontanicznością.
- No a kiedy mam iść ?
- A Piotrek ?
- Piotrka nie ma. Wyprowadził się do Rzeszowa. - przełknęłam ślinę i obserwowałam jak starannie układa rzeczy w walizce. - Pewnie się cieszysz, że bedziesz mieć mnie z głowy, co ? W końcu wolna chata z Bartmanem - żartowała, ale mi jakoś do śmiechu nie było.
- Ta. Cieszę się jak cholera - burknęłam do siebie pod nosem. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc poszłam do salonu. Oglądałam jakiś maraton serialowy.
- Będę lecieć - wyrwał mnie jej głos z świata seriali.
- Jasne. Pa. - pomachałam jej nie odwracając głowy w jej stronę. Kiedy zamknęła drzwi sięgnęłam po telefon. Chciałam zadzwonić po Zbyszka żeby przyjechał. Odłożyłam komórkę spowrotem na stół. Przełączałam kanały i nagle trafiłam na jakiś thriller. Zainteresował mnie, ale nie na długo. Znów sięgnęłam po telefon. Tym razem zadzwoniłam.
- Przyjedziesz ? - zapytałam trochę przybita tym filmem.
- No pewnie. Coś się stało ? - zapytał przerażonym głosem.
- Opowiem ci jak będziesz - nie czekałam na jego odpowiedź tylko od razu się rozłączyłam. Długo nie kazał na siebie czekać.
- Teraz mów. O co chodzi ? - usiadł obok mnie i czekał na wyjaśnienia.
- Zuza się wyprowadza do Michała. - powiedziałam spuszczając głowę w dół.
- Mam rozumieć, że do Winiarskiego ?
- Tak, do niego.
- Nie chcesz, żeby mieszkała u niego prawda ? - nachylił się blisko mojej twarzy. Popatrzyłam tylko na niego i objęłam jego szyję.
- Wiktoria, wiecznie razem nie będziecie mieszkać - mówił spokojnym głosem co powodowało u mnie jeszcze większe wzruszenie.
- Wiem, ale to zdecydowanie za szybko - ciągle obejmowałam jego kark.
- Przecież na koniec świata nie wyjeżdża. Uspokuj się.
- Weź jeszcze i ty mnie nie denerwuj. Skocz do sklepu po coś do picia, pieniądze są na lodówce. - nawet się nie ruszył z miejsca.
- Widzę, że sama muszę się pofatygować - przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę lodówki.
- Dobra czekaj ja pójde - wstał z kanapy.
- Bez łaski, sama sobie pójde - ubrałam buty i założyłam na siebie kurtkę, kiedy Zbyszek podszedł do mnie i z całej siły przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Kocham Cię - powiedział przytulając mnie jeszcze mocniej.
- Zaraz mnie zgnieciesz - próbowałam sie wydostać z mocnego uścisku.
- Idę z tobą - szybko założył buty i wyszliśmy. Weszliśmy do osiedlowego spożywczaka i kupiliśmy dwie wódki. Było strasznie zimno, więc spowrotem biegliśmy wpadając na kobiete z wózkiem.
- Miałaś z tym skończyć pamiętasz ? - zapytał, kiedy stawiałam kieliszki na stole.
- Poprawka, my mieliśmy z tym skończyć - uśmiechnęłam się na siłę i odkręciłam butelkę. Nalałam sobie i jemu. Ciężko wchodziła, jedną butelkę piliśmy ponad godzine. Pięć minut przed połnocą Zbyszek odkręcił drugą. Wypiliśmy połowę i przenieśliśmy się na podłogę w salonie.
- Ide do kibla, idziesz ze mną ? - ledwo wstał.
- Nie ? - włączyłam jakąś płytę, którą miałam pod ręką i usiadłam na łóżku. Po chwili wrócił Bartman. Dopiliśmy końcówkę. Oczy same mi się zamykały, ledwo widziałam siedzącego Zbyszka na wprost mnie. Kilka razy dzwonił mi telefon, ale nie byłam w stanie do niego podejść.
- Telefon - wymamrotał kładąc głowę mi na kolanach.
- Niech dzwoni - zsunęłam się w dół i usnęłam.

-------------------------------------------------------------------------------------
O tak wróciła dawna Wiktoria. Miałam kilka podejść w końcu się udało :-).  Nie wiem czy uda mi się sprowadzić Zuze, ale trzeba próbować wszystkiego hahahah :D Patrycja.

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział XXXIX

Weszłam do mieszkania z głową  pełną pomysłów co zrobić. Jutro miał być ten dzień kiedy wszystko się unormuje.
Na kanapie siedziała Wiktoria ze Zbyszkiem.
-I jak?-podeszła i mnie przytuliła.
-Dobrze-uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
-I co masz zamiar zrobić?-była bardzo ciekawa.
-Zobaczysz jutro.-odsunęłam się i udałam do kuchni. Zrobiłam sobie kakao na lepsze spanie i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i udałam sie do ciepłego łóżka. Wypiłam kakao i starałam się szybko zasnąć.Rano wstałam około 12. I byłam gotowa żeby zrealizować mój plan. Zjadłam śniadanie, przebrałam piżamę, uczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Powiedziałam Wice, że wychodzę i trzasnęłam za sobą drzwiami. Taksówka czekała pod blokiem. Miły kierowca zawiózł mnie do Kubiaka zapłaciłam i udałam się na górę. Wbiegłam po schodach i zapukałam do drzwi mieszkania. Czekałam dość długo aż w końcu usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. Drzwi się uchyliły i na korytarz wyszła kobieta.
-Słucham panią?-mówiłam miłym głosem.
-Ja do Michała.
-Michał nie może teraz z panią rozmawiać.
-A kim pani dla niego jest?
-Jestem jego dziewczyną.-na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.Nie wytrzymałam, weszłam do środka. Na kanapie leżał Michał przykryty kocem.
-Zuzia co ty tutaj robisz?-był cholernie zdziwiony kiedy mnie zobaczy.
-Co ja tu robię? Co wy robicie?!
-Wróciłam z Anglii byłam tam pół roku.-wtrąciła się kobieta.
-A czyli teraz jesteście razem tak?
-No tak. A pani czego w ogóle chce?-wciąż odpowiedzi otrzymywałam od Moniki.
-No teraz już niczego.-wyszłam z mieszkania. Byłam nabuzowana złymi emocjami. Kubiak wybiegł za mną.
-Zaczekaj!!-odwróciłam się w jego stronę i słuchałam co mówi.-Tak jestem z Moniką, ale ty jesteś z Michałem nie było jej i chociaż teraz jest możemy spotykać się dalej.-próbował mnie pocałować. Jednak ja go odepchnęłam.
-Nie nie będziemy razem wracam do Michała i z nami koniec raz na zawsze.-po tych słowach zostawiłam go samego na korytarzu. Znów zadzwoniłam po taksówkę i udałam się do Winiara. Otworzył mi od razu. Nie przywitałam sie tylko usiałam na krześle.
-Byłaś z Michałem?-usiadł na przeciwnym krześle tak żeby widzieć moją twarz.
-Skąd wiesz?-byłam strasznie zdziwiona jego pytaniem.
-Od pewnego czasu prawie się nie widywaliśmy. Raz za tobą pojechałem i widziałem, że wchodzisz do tego bloku, potem sie dowiedziałem, że on tam mieszka i byłem pewny. Przespałaś się z nim?
-Nie-moja odpowiedź była krótka ale prawdziwa.
-A całowałaś?
-Tak-po raz kolejny nic nie ukrywałam. Michał oparł łokcie na swoich udach i złapał się za głowę. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy.
-Chcesz się rozstać?-bardzo niechętnie ją przerwałam.
-Przepraszam.-wstał z krzesła i udał się w moim kierunku. Kucną obok mnie i objął w swoimi rękoma moją dłoń, którą ciągle głaskał kciukiem.Byłam w szoku.
-Przepraszam, bo wiesz jeśli nasz związek były dobry nie musiałabyś szukać, czegoś innego. Nie dawałem ci tego czego potrzebowałaś. Kocham cie najmocniej i nie wiem jak do tego dopuściłem.-z jego oczu wypłynęło kilka łez. Za to z moich leciały jedna po drugiej. Winiarski wycierał je swoimi dłońmi.
-Nie Michał z tobą jest mi wspaniale nie wiem dlaczego to zrobiłam. Poszłam tam bo dowiedziałam się, że ma problemy z alkoholem. Kiedyś się przyjaźniliśmy więc musiałam coś zrobić. A potem samo tak wyszło. Jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę obiecuję, że to nigdy więcej się nie powtórzy.
-Chcę żebyś się wprowadziła.-powiedział bez zastanowienia.
-Tutaj?-byłam strasznie zaskoczona.
-Piotrek się wyprowadził, jestem sam. Chcę kolejnej szansy dla nas. Może nam się uda.
-Na pewno nam się uda-uśmiechnęłam się i przytuliłam jego głowę do swoich piersi. Potem wstał i pocałował mnie bardzo namiętnie. Tej nocy nie wróciłam do domu, zostałam w swoim nowym mieszkaniu. Napisałam sms'a Wiktorii, że jestem z Winiarem i dziękuję za wszystko. O przeprowadzce nie pisałam, to powiem jej jutro.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Kolejny post na za mną. Jest już ich tak dużo. Mam nadzieję, że was tez będzie przybywać. Pozdrawiam Martyna ♥

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział XXXVIII

Siedzieliśmy razem w sali kinowej i oglądaliśmy jakąś komedie. Dziwnie się czułam zostawiając Zuze samą z tym wszystkim. Wszyscy na sali się śmiali a ja jak odmieniec dumałam przez połowę filmu.
- Ej coś się stało ? Coś cię boli czy co ? - zapytał Zbyszek. Wiedziałam, że w końcu zauważy.
- Ciągle myślę o Zuźce. Nie powinnam zostawiać jej samej.
- Musi pobyć trochę sama. Nie obwiniaj siebie za jej wybory. - mówił trochę podenerwowany.
- Dlaczego od razu musisz się denerwować ? - dodał po chwili.
- Bo znam ją i znam jej głupie pomysły. Jednym słowem, albo gestem może zmarnować sobie przyszłość. - trochę mnie poniosło bo uniosłam głos zapominając, że jesteśmy w kinie - nie wiem jak ty, ale ja wychodzę. - wzięłam ze sobą torebkę i zaczęłam przeciskać się przez wystające kolana ludzi siedzących w naszym rzędzie.
- Zaczekaj ! - usłyszałam męski i dobrze znany mi głos. Zatrzymałam się.
- Idę z tobą, przecież nie zostawię cię samej - przytulił mnie do swojej piersi. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
- Zuza jesteś ? - mówiłam wchodząc do środka. Ściągnęliśmy kurtki i weszliśmy dalej. Uchyliłam drzwi do jej pokoju, żeby sprawdzić czy jest, ale jej tam nie było.
- Powiedziałaś jej żeby pomyślała o wszystkim na spokojnie, więc na pewno gdzieś poszła połazić. Niedługo wróci, zobaczysz - próbował mnie uspokoić. Wzięłam jogurt z lodówki i wyszłam na balkon. Po chwili do mnie dołączył.
- Wszystko będzie dobrze, jestem tego pewien - mówił miłym głosem.
- Nie rozumiem, co jej nie pasuje w Winiarskim ? Przecież to chodzący ideał każdej kobiety - zaczęłam od razu nie zwracając uwagi na Zbyszka. Dziwnie się na mnie popatrzył, chyba przeszkadzało mu to, że tak mówię o Michale - opowiedz mi o Kubiaku. Co w nim jest takiego ?
- Nie wiem co w nim jest, nie gustuje w facetach - powiedział ze skwaszoną miną. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- A tak poważnie to jest z niego fajny koleś. Znamy się dość długo. Graliśmy razem w plażówkę. Zawsze miał farta do lasek i to mu chyba zostanie do śmierci - zaśmiał się.
- Zbyszek mi nie chodzi o to ile lasek wyrwał tylko jaki on ma charakter, co moze się w nim podobać ? - miałam nadzieję, że dowiem się czegoś sensowneg. Przewrócił oczami, chwilę pomyślał i zaczął :
- Charakter to chyba ma podobny do mojego, może dlatego się kumplujemy. No i reszta to raczej sama mówi za siebie.
- Ale się kurwa dowiedziałam, aż mnie uszy bolą tak się nasłuchałam.
- Skończ już z tą swoją ironią - uśmiechnął się i wszedł do mieszkania.  Poszłam zaraz za nim. Szukałam słodyczy po wszystkich szafkach i nic nie znalazłam. Nie chciało mi się iść do sklepu, więc zrezygowałam ze słodkości. Na dworze robiło już się ciemno a jej nadal nie było. Wzięłam głeboki oddech i postanowiłam spokojnie czekać. Przeglądałam pocztę kiedy ktoś zaczął mocno waliś w drzwi. Zerwałam się i pobiegłam otworzyć.
- Wiktoria - byłam w szoku. W progu mieszkania stał Piotrek nachlany jak meserszmit.
- Co ty tu robisz ?!
- Ja cię kocham Wikusiu  ! - mamrotał nietrzeźwy.
- Patrz jak ty wyglądasz ! Wracaj do domu. - mówiłam co raz głośniej. Z pokoju wyszedł Zbyszek słysząc rozmowę.
- Co tu się dzieje ? - tylko popatrzyłam na niego milcząc.
- O witaj Zibi ! Muszę ci coś powiedzieć. Wiktoria jest teraz ze mną i już nie musisz tutaj być - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nowakowski był tak napity, że nawet nie wiedział co mówi. Oczy same mu się zamykały.
- Piotrek idź już - w głębi ducha modliłam się, żeby już sobie poszedł.
- Dalej mnie nie chcesz ? Smutno mi - powiedział piszczącym głosem. Chwilę jeszcze postał i poszedł. Wróciłam do poprzedniego zajęcia. Po chwili przyszedł do mnie Bartman.
Położył głowę na moim ramieniu i patrzyl co robię. Wiedziałam, że dlugo nie wytrzyma z takim zwykłym siedzeniem i miałam rację. Podsunął się wyżej i zaczął napastować moją szyję. Zaczęłam się glośno śmiać. Odłożyłam laptopa i wrociłam na kanapę.
- Hej kotku masz ochotę na małe co nie co ? - posyłam mi zalotne spojrzenia. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Ciagle się na siebie patrzyliśmy.
- No to jak ? - pytał przysuwając się do mnie. Wzruszyłam ramionami nic nie mówiąc. Milczeniem prowokowałam go jeszcze bardziej.
- Jesteś dziś bardzo nie dobra - wyszeptał do ucha, po czym przygryzł mi małżowinę uszną. Nie mogłam opanować śmiechu. Poddałam się mu bez walki, bo nie miałam siły z nim się dłużej drażnić. Ściągnął z siebie koszulkę i zaraz po tym rozprawił się też z moją. Uwziął się na moją szyję i obsypywał ją dlugimi pocalunkami. Przykleił się na dłuższy czas do niej i zostawił po sobie ślad. Już rozprawiał się z moimi spodniami, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do środka. Wiedziałam, że to Zuza bo nikt inny nie ma klucza do naszego mieszkania.
-------------------------------------------------------------------------------------
Rozdziały dodaje w nocy, bo jakoś tak lepiej mi pisać w ciemności :-)  i wole pouczyc się w dzień xd Sporo już mamy tych postów, mam nadzieję, że bedziecie z nami ciągle :> Patrycja .

środa, 8 stycznia 2014

XXXVII

Wróciłam około 2 w nocy. Oczywiście nie poszłam do Winiara tylko do nas. Starałam się wejść bardzo cicho żeby nikogo nie obudzić. Ściągnęłam buty i kurtkę, już otwierałam drzwi do mojego pokoju kiedy w salonie zaświeciło się światło. Moje serce na chwilę zamarło.
-Gdzie ty do cholery byłaś?!-usłyszałam głos mężczyzny. Przestraszyłam się jeszcze bardziej. Pierwsze co przyszło mi do głowy to "Winiar co ty do choler tutaj robisz?!". Jednak kiedy się odwróciłam nie zobaczyłam Michała tylko Zbyszka.
-To raczej nie twoja sprawa.-jemu na pewno nie miałam zamiaru mówić gdzie byłam i co robiłam.
-Moja może nie, ale Wiktorii tak. Przed chwilą dopiero zasnęła bo na ciebie czekała.
-Nie było takiej potrzeby. Nie mam pięciu lat wiem co robię możecie być spokojni. Rano z nią pogadam a teraz pozwól, że pójdę spać.-Bartman ustąpił. Poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka.  Zasnęłam bardzo szybko i bardzo szybko się obudziłam. Już po 8 Wika tłukła się w kuchni. Wiedziałam, że czas wstać. Ubrałam szlafrok i wyszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy stole.
-Choć pogadamy.-popatrzyłam się na Wiktorię i zobaczyłam błysk w jej oku. Wiedziałam, że długo na to czekała.
-Wiem, że wczoraj nie spałaś przeze mnie do późna i chciałam się za to przeprosić.
-Skąd wiesz?-wydała się być bardzo zdziwiona.
-Zbyszek mi powiedział, on jeszcze nie spał. To teraz powiem ci wszystko ale musisz mi obiecać, że nie będziesz mnie oceniała, bo to trudne dla mnie.
-Obiecuję-uśmiechnęła się i słuchała.
-Wróciła sprawa z Kubiakiem.-zaczęłam opowiadać jej o wszystkim, o tym co wydarzyło się tamtego dnia w szatni, i że chyba przez to postanowiłam wrócić do Michała. Potem powiedziałam co dzieje się teraz, o pocałunku, o nocnych wypadach na miasto, bo wtedy już nikt nas nie zobaczy. Mówiłam jak dobrze czuję się w jego towarzystwie, jak wspaniale spędzamy wspólne popołudnia. Na jej twarzy przewijało się wiele różnych emocji. Uśmiech kiedy opowiadałam co znów wymyślił, zdziwienie kiedy mówiłam jakie wymówki wymyślałam, żeby nie spotkać sie z Winiarem i strach kiedy mówiłam o pocałunkach. Kiedy skończyłam zapanowała niezręczna cisza. Obiecała, że nie będzie mnie oceniać więc pewnie musiała to przemilczeć.
-No to się wkopałaś.-zaczęła po chwili. Ja siedziałam cicho i czekałam aż zacznie swoje przemówienie.-Jest ci źle z Winiarskim?-to pytanie często gościło w mojej głowie, ale szybko starałam się je z niej wygonić.
-Źle nie, ale czasem czuję, że potrzebuję jakieś rozrywki a nie wiecznego siedzenia w domu czy chodzenia na spacery. Wiesz nie mogę zapomnieć jak Bartman powiedział mi, że jestem jak stara baba. Poczułam, że muszę się zabawić póki mogę.-co raz bardziej uświadamiałam sobie co złego czynię.
-Powinnaś porozmawiać z Michałem, ale Winiarskim powiedzieć czego oczekujesz. Związek bez rozmowy raczej nie ma sensu. A ucieczka od niej w niczym ci nie pomoże. Nie znam Kubiaka nie wiem jakim jest facetem. Zbyszek się z nim przyjaźni wiec z tego co mi wspominał jest całkiem w porządku.
-Wiktoria nie pomagasz mi ani trochę.
-Nie licz na to, że ci pomogę w tej sprawie. Tylko ty możesz coś zaradzić. Musisz postawić sobie pytanie, do którego coś czujesz.
-Problem jest w  tym, że czuję coś do nich obu.
-Więc zastanów się co, do którego czujesz. Z którym chcesz spędzić przyszłość, wiesz z Winiarem jesteś zaręczona a z Kubiakiem zabawiasz się na boku.
-Nie nazywaj tak tego.
-A jak mam na to mówić?! Spotkania dwójki przyjaciół? Zuza zrozum to już nie jest przyjaźń, spędzacie ze sobą czas, całowaliście się to już zaczyna być coś więcej. Więc jeśli chcesz być z Wniarskim musisz przestać, ale jak chcesz być z Kubiakiem musisz zerwać zaręczyny. To nie jest proste ale coś musisz wybrać, przecież to nie będzie trwało wieczność.-teraz nie wytrzymałam po moich policzkach spływały łzy.
-Nie płacz już nie czas na to. Wychodzimy dzisiaj ze Zbychem na cały dzień. Ty przemyśl wszystko nie spotykaj się z żadnym z nich. Pomyśl po prostu pomyśl.-ucałowała mnie w policzek i wyszła z mieszkania. Tak po prostu wyszła. W mojej głowie pojawiła się myśl, że za niedługo ja będę musiała tak po prostu wyjść z mieszkania Michała, tylko pytanie jest, którego Michała. Ogarnęłam twarz, przebrałam piżamę i wyszłam na spacer żeby pomyśleć. Telefon zostawiłam w domu, starałam zrobić to co powiedziała Wika nie spotkałam się z żadnym z nich. Cały dzień spacerowałam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Witam wszystkich. Kolejny post już mamy. Mam do was prośbę. Zostawiajcie w komentarzach wasze pomysły na następne posty, bardzo mi to pomoże. Chcę was też zaprosić tutaj: itakeherhome.blogspot.com/.  Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział XXXVI

- Coś jest na rzeczy - powrót Zuzy na noc do domu ciągle mnie zastanawiał.
- Ale co ? - zapytał zdziwiony Bartman.
- Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem - wstałam z łóżka i poszłam do pokoju. Zadzwonił mi telefon.
- No jestem w domu, a co ? Chcecie przyjechać ? Teraz? - ciągle zadawałam pytania. - no dobra, czekam.
- Kto wbija ? - zapytał uradowany Zbyszek.
- Nie wiem czy ci bedzie tak wesolo jak sie dowiesz kto wbija - powiedziałam troche wkurzona. On tylko zmarszczył czoło i czekał na wyjaśnienie.
- Moi rodzice zaraz tu będą.
- Co ? - był tak wystraszony, że w każdej chwili mógł wybiec z domu.
- Spokojnie nie pogryzą cię - roześmiałam się i minęłam go w progu.
- Ale co im powiesz ? - dalej ciągnął temat.
- Jak co ? - udawałam, ze nie wiem o co chodzi.
- No co im powiesz jak mnie zobaczą ? - patrzył na mnie przestraszony.
- Jeśli jadą z siostrą to przygotuj sie na zdjecia i na jej pisk - próbowałam go trochę uspokoić, ale on ciągle panikował.
- Nie żartuj sobie. Chce sie jakoś do tego przygotować, żebym nie wyszedł na jakiegoś debila na dzień dobry - zaczęłam się śmiać.
- Zibi luzuj. Oni też są ludźmi, nie zjedzą cię. Poza tym lubią siatkówke i znajdziesz z nimi wspólny temat - przytuliłam go mocno i czułam jak stres go opuszcza.
- Twój ojciec będzie robił przesłuchanie, nie ? - zapytał z uśmiechem.
- Nie będzie robił.
- Niemożliwe. Oni zawsze dbają o swoje córeczki - zażartował.
- Tyle, że ja nie jestem jego córeczką Zbyszku - czekałam aż znowu gały wyjdą mu na wierzch.
- Jak to ?
- No normalnie. To nie jest mój prawdziwy tato - uśmiechnęłam się i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbyszek zerwał się jak oparzony, a ja poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć córeczko ! - mama rzuciła się na mnie jakby mnie sto lat nie widziała.
- Mamo udusisz mnie - mówiłam z radością.
- Dziwisz mi się ?! Nawet na swięta nie przyjechałaś - mówiła z wyrzutem, ale nagle głos jej się urwał.
- Coś się stało ? - zapytałam zaniepokojona. Popatrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem i szeroko się uśmiechnęła.
- Noo .. Teraz już wiem dlaczego nie przyjeżdżasz. - założyła ręce na siebie i patrzyła raz na mnie raz na Zbyszka.- Zaraz sobie porozmawiamy koleżanko. - mama powiedziała to w żartach, ale Bartman chyba tego nie zauważył i znów zaczął się denerwować.
- A gdzie Karolina ?
- Zaraz powinna tu być. Poszła do sklepu z Marcinem. - mama ciągle zerkała na Zbyszka. Tylko czekałam aż zaleje mnie pytaniami, a później pretensjami.
- Wika ! Wika ! W twoim mieście mieszkają siatkarze prawda ? - krzyczała 11-latka rozbierają się w korytarzu. Spojrzałam na Zbycha, od razu poprawił mu się humor.
- Tak, kilku jakichś tam mieszka - odpowiedziałam witając się z nią. Zawołałam ją do pokoju w którym siedzieli wszyscy.
- Wi.. Wi.. Wika ?! To .. Co ty ?! Jak ?! - widząc siedzącego Zbyszka 3 metry od niej nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Chodź zawioze cie w jedno miejsce i dam ci coś fajnego - wstał z miejsca, podał jej rękę i pomógł jej się ubrać. Była wpatrzona w niego jak w obrazek. - Będziemy za godzine. Pa.
- No to teraz opowiadaj mi wszystko od samego początku - mama jak zwykle wiedziała jak wykorzystać nieobecność Zbyszka.
- No ale co chcesz wiedzieć ?
- Wszystko ! Ile jesteście już razem ?
- Gdzieś tak z cztery miesiące, ale znamy się dłużej. - odpowiedziałam.
- Cztery miesiące i nic mi nie powiedziałaś ? Zaraz się obrażę.
- Oj mamo. Nie było czasu. - przewróciłam oczami.
- Mam nadzieje, że na ślub będziesz miała czas nas zaprosić - powiedziała burcząc pod nosem.
- Weź już przestań. Lepiej powiedz co u was. - zmieniłam temat, żeby zaraz nie było jakiejś kłótni.
- U nas po staremu. A Zuzy nie ma ? - zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
- Nie, chyba poszła do Michała.
- Jakiego Michała ? - w myślach zadawałam sobie to samo pytanie.
- Winiarskiego.
- No to widze, że ładnie się tu ustawiłyście - oparła się o krzesło i szeroko się uśmiechała. Rozmawiałyśmy jeszcze o Zbyszku, ale nie długo.
- Gdzie oni są. Musimy już spadać - mama juz się niecierpliwiła.
- Jesteśmy ! - krzyczała Karolina. Zbyszek nadawał jej swoich koszulek i jakieś pierdoły klubowe. Była wniebowzięta. Pożegnaliśmy się z nimi i pojechali.
- No i przeżyłeś - uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech i usiadł przed telewizorem. Wzięłam telefon i postanowiłam zadzwonić do Zuzy. Nie odbierała. Nagrywałam jej się na sekretarkę, wysyłałam sms-y a ona nie raczyła odpisać.
- Chodź spać - zaszedł mnie od tyłu.
- Nie moge. Czekam na Zuźke.
- No co ty. Przecież ona wróci gdzieś po północy - próbował mnie zniechęcić, żebym poszła z nim do łóżka.
- Poczekam na nią. Musze się w końcu dowiedzieć gdzie ona spędza tyle czasu. - mówiłam uparcie.
- Jezu Wiktoria proszę cię - robił maślane oczy, czekając aż się poddam.
- Możesz tu ze mną poczekać jak tak bardzo bedziesz tęsknić - uśmiechnęłam się i poszłam do salonu. Przyszedł zaraz za mną.
- Wikuś - wymruczał mi do ucha - no chodź.
- Mówiłam ci już, że czekam na Zuźke. Na chwilę przestał, ale ledwo minęło 5 minut a on znowu zaczął. Najpierw niewinnie bawił się moimi palcami u dłoni a później łaskotał mnie po kolanie. Zbliżała się północ a jej nadal nie było.

----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział taki trochę o niczym, ale myślę, że go przeczytacie. Komentujcie jak tylko możecie bo to na prawdę pomaga :-). Patrycja.

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział XXXV

-Cześć Zuzia, jak z czasem?
-Dobrze, dobrze będę za 15 minut.
-To dawaj bo kawa już stygnie. -oboje się zaśmialiśmy. I tak wyglądał najbliższy miesiąc. Kiedy Winiar nie miał czasu się spotkać, bądź po prostu się nie umówiliśmy wykonywałam jeden telefon i po krótkim czasie siedziałam w mieszkaniu Kubiaka przez cały dzień. Gadaliśmy o wszystkim co nam przyszło do głowy, wydurnialiśmy się i śmialiśmy z siebie nawzajem. Czasem robiliśmy coś do jedzenia bo jednak jeszcze nie byliśmy gotowi na pokazywanie się razem na mieście. Nie chciałam żeby dowiedział się o tym Michał. Wiem jest to trochę nie w porządku, ale w towarzystwie Kubiaka czułam się zupełnie inaczej. Byliśmy dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi. Dzisiaj również byłam u niego. Długo rozmawialiśmy.
-Chcesz jeszcze kawy?-zwróciłam sie w jego kierunku. Czułam sie jak u siebie w domu. Wiedziałam co gdzie stoi, znałam każdy kąt jego mieszkania.
-Poproszę.-włączyłam czajnik i nasypałam kawę do kubków. Poczułam jak zachodzi mnie od tyłu.
-Hmm?-wymruczałam odwracając się do niego. Stał bardzo blisko mnie. Chyba zbyt blisko. Zrobił coś czego się nie spodziewałam. Delikatnie musnął moje usta.
-Michał co ty robisz?-osunęłam moją głowę do tyłu.
-Chcę sprawdzić czy coś do ciebie czuję.-mówił to z wielkim spokojem i opanowaniem.
-Iiiii?
-No i dalej nie wiem.-teraz ja pocałowałam jego.
-A teraz?-na naszych twarzach zawidniały uśmiechy.
-No teraz już coś tam mi świta.-i po raz kolejny nasze usta sie złączyły, tylko tym razem na dłużej. Był to namiętny i gorący pocałunek. Niestety przerwał nam gwiżdżący czajnik. Oboje odskoczyliśmy od siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Zalałam kawę i usiedliśmy na kanapie.
-Wiesz, że to nic dla mnie nie znaczyło?-musiałam mu o tym powiedzieć w końcu jetem zaręczona.
-Tak wiem, w końcu prawie codziennie widzę pierścionek na twoim palcu.-włączył telewizję, tak jakby chciał więcej nie poruszać tego tematu. Długo siedzieliśmy przez telewizją, położył rękę na moim ramieniu, które lekko łaskotał.
-Dobra Michał chyba czas już iść.-wstaliśmy z łóżka i udaliśmy się w stronę drzwi. Ubrałam kurtkę i buty, chciałam go przytulić, ale on mnie wyprzedził. Znów mnie pocałował.
-To też nic nie znaczyło.-puścił mi oczko i otworzył drzwi. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Nie chciałam dzisiaj iść do Winiara to byłoby przesadą. Napisałam mu sms'a, że nie mogę bo źle się czuję. Wiem nie powinnam kłamać, ale teraz tylko to przyszło mi do głowy. Poszłam do mieszkania.
-Hejka dzisiaj jestem tutaj na noc więc trochę wam poprzeszkadzam.-uświadomiłam Wiktorii i Zbyszkowi przytulających się na kanapie.
-Pokłóciłaś się z Michałem?-pytała zdziwiona Wika.
-Nie dlaczego? Czy nie mogę spędzać czas we własnym mieszkaniu?
-Niee no spoko.-Zbyszek chciał szybko skończyć temat. Poszłam pod prysznic i myślałam o wszystkim o Kubiaku, zastanawiałam sie czy coś do niego czuję, ale nie chciałam dopuścić do siebie tej informacji. Po dość długim prysznicu położyłam się spać. Już nie miałam ochoty myśleć o niczym.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Witam was w 2014 roku. Chciałabym wam życzyć, żeby był jeszcze lepszy od poprzedniego. Post jak post nic szczególnego. Ja wraz z Patrycją założyłyśmy drugiego bloga coś dla osób  lubiących One Direction zapraszamy itakeherhome.blogspot.com/. Pozdrawiam Martyna ♥