wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział X

Wika wróciła w bardzo złym humorze, nawet nie pytałam o co chodzi pewnie jakaś spina z Piotrkiem. Tak więc bez słowa wzięła kąpiel i położyła się spać, ja zrobiłam to samo.
Z samego rana wybrałam się do spożywczego bo nasza lodówka świeci pustkami. Już wchodziłam na pasy, jak zawsze za dużo się nie rozglądałam czy jedzie jakiś samochód bo przecież jak sama nazwa mówi, pasy dla pieszych, auto powinno przy tym miejscu zwolnić. Jednak ktoś widocznie bardzo się śpieszył, usłyszałam tylko głośny pisk opon. Potem poczułam jak coś uderza we mnie z wielką siłą, i upadłam na ziemię. Auto odjechało ja czułam jak tracę przytomność. Jacyś ludzie podbiegli, o coś pytali ja nie reagowałam, słyszałam same szumy, obraz mi się rozmazywał i zemdlałam. Obudziłam się na szpitalnym łóżku, do ręki przyczepioną miałam kroplówkę, głowa mnie tak cholernie bolała, myślałam, że nie wytrzymam, pielęgniarka zrobiła mi jakiś zastrzyk podobno od tego miało mi przejść. Potem masa różnych badań. Z tego co się dowiedziałam od lekarza mam lekkie wstrząśnienie mózgu i  poobijany obojczyk. Pytali się do kogo mają dzwonić, nie chciałam martwić rodziców, więc podałam im numer Wiktorii, ta po niecałych 20 minutach przyjechała.
-Jezu dziewczyno co się stało?-przerażona wpadła do sali.
-Trochę się poturbowałam
-Trochę?? Żartujesz sobie z mnie?? Rozmawiałam z lekarzem-była bardziej wystraszona niż ja sama.
-Oj dobra, szłam na pasach nie moja wina.-musiałam się jakoś bronić.
-No dobra. A jak się czujesz?
-Lepiej głowa trochę przestała boleć, obojczyk trochę jeszcze boli.
-To dobrze. Zadzwoniłam do Michała i do twoich rodziców.
-Po co jeny wyjdę za niedługo niepotrzebnie ich martwiłaś.
-Michał by cię chyba udusił jakby się dowiedział.
-Nie musiałby się dowiedzieć
-Serio wierzysz w to?
-No dobra dobra.-zaraz po naszej rozmowie przyjechał Winiar. Dał całusa w czoło i usiadł na taborecie.
-To jak ty jesteś to z nią posiedź, a ja przywiozę jakieś ciuchy bo nie będziesz siedziała w tej szpitalnej piżamie.
-Ooo kochana jesteś.-Wika wyszła, a on  wpatrywał się we mnie dziwnym wzrokiem.
-Proszę Cię nie patrz się tak na mnie
-Wiesz jak się wystraszyłem kiedy Wiktoria zadzwoniła i powiedziała, że jesteś w szpitalu?
-Ale to przecież nic poważnego
-No na szczęście nic poważnego.-złapał moją rękę.-Ale od dzisiaj masz uważać, bo następnym razem zawału dostanę.
-Dobrze będę patrzeć 2 razy w prawo i 2 razy w lewo zanim przejdę.-Potem przyjechała Wika z ciuchami, nie mogłam wstawać z łóżka, więc przebrałam się pod kołdrą. Zamieniłam z nią kilka słów i musiała jechać, ale powiedziała, że jeszcze dzisiaj wpadnie. I zaraz po niej wpadli rodzice.
-Jeny córeczko, jak się czujesz? Biedactwo moje kochane.-jak zawsze mama przesadzała.
-Mamuś przecież nic mi się poważnego nie stało.-Potem przywitałam się  z tatem, który jak zawsze był bardziej wyluzowany.
-Może nam przedstawisz pana?-tato zauważył siedzącego Michała.
-A tak no to jest Michał a to są moi rodzice.-Winiar wstał, a rodzice byli przy nim tacy mali, podał im rękę i się przywitał.
-Może się państwo kawy napiją, to przyniosę?-chciał się jakoś podlizać.
-Ja tu nie przyjechałam pić kawkę tylko być przy mojej córce-jak zawsze mama nie lubiła moich chłopaków, przez nią rozpadły się trzy albo cztery związki, ale tym razem wiedziałam, że jej na to nie pozwolę.
-Nie przejmuj się nią, chodź ja pójdę z tobą pogadamy.-tato i Michał wyszli z sali.
-Mamo musiałaś?
-Ale o co ci chodzi?
-Zawsze musisz być taka niemiła dla moich chłopaków?
-Przesadzasz, chciałam pobyć trochę  z moją córeczką
-No dobrze mamo on kawę zaproponował, chciał być miły.
-Dobrze postaram się być dla niego miła.- pewnie będzie miła na siłę, ale niech chociaż spróbuje. Kiedy przynieśli kawę na twarzy mamy pojawił się sztuczny uśmiech.
-Ja będę uciekał wpadnę jutro.-Winiar ucałował moją rękę i wyszedł.
-Fajny ten twój Michał-zaczął tato
-Wiem tatuś wiem.-posiedzieli jeszcze chwilę i wyszli, oni również obiecali, że jutro przyjdą. Ja po pełnym dniu emocji i kolejnym zastrzyku zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Kompletnie nie miałam pomysłu na rozdział, więc wymyśliłam jakąś głupotę. Mimo to mam nadzieję, że będziecie często do nas zaglądać. Pozdrawiam Martyna <3

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział IX

- Tak na początek to musze ci powiedzieć, że spał u nas. - skrzywiłam sie trochę, ale czekałam co ona na to.
- Spał kto ?
- No Piotrek, a kto .
7ło- Aaa to mów od razu, że Piotrek a nie wymyślasz - machnęła rękom i poszła nalać sobie wody. Oparła się o lodówke i zaczęła się śmiać.
- Co cie tak śmieszy ? - byłam zdziwiona jej zachowaniem, aż sama zaczęłam się śmiac.
- No bo wy ... Spaliście ze sobą ? - znów zaczęła się śmiać.
-  Nie, nie spaliśmy ze sobą. Nie wiem co w tym takiego śmiesznego ? - wstając uśmiechnęłam się i wyszłam na balkon. Zuza wyszła zaraz za mną, ciągnąc dalej temat.
- No to powiesz mi w końcu co robiliście ?
- Prawdę mówiąc, to nic szczególnego. Oglądaliśmy jakieś pierdoły w telewizji. Śpiewaliśmy. A i jeszcze zaliczylismy jeden wypad do Carrefour'a bo żarcie nam się skończyło no i tyle.
- Jestem ciekawa jego reakcji jak sie dowie, że zbytnio nie przepadasz za jego klubem w którym gra. - uśmiechnęła się złośliwie i weszła do środka. Wyszłam zaraz za nią.
- A po co mam mu to mówić ? Nawet nie zauważy, że mecze oglądam.
- Ahahahahha ! Nie rozśmieszaj mnie. Przeciez ty nie wytrzymasz bez meczy. W końcu się dowie. A jak zaprosi cię na mecz ? I to w dodatku na Podpromie ?
- O nie ! Nigdy w życiu ! Jak sam się zapyta to mu powiem. Dobra koniec już. Jestem głodna, zamawiamy coś ? - usiadłam przy stole i szukałam numeru do pizzerii .
- Z chęcią . Bierz to co zawsze. - wzięła pilota do ręki i przełączała z kanału na kanał.
Długo nie czekałyśmy na dostawcę. Zjawił sie po 20 minutach. Pałaszowałyśmy jak nienormalne. Pięć minut i było po pizzy. Na drugi dzień, przyszedł Michał. Zaczął gadać, że nie potrzebnie udzielałam wywiadu i, że teraz nie dadzą mi spokoju.
- Dobra, stary wyluzuj. Sama sie wkopałam, więc sama się wygrzebie.
- Tylko żebyś potem nie płakała . - popatrzył na mnie drwiącym spojrzeniem, później podszedł do Zuzy całując ją w czoło.
Usłyszałam, że w drugim pokoju dzwoni mi telefon. Szybko się zerwałam i  pobiegłam w stronę dzwoniącego telefonu. Tak jak myślałam, dzwonił Piotrek.
- Ciao bejbe .
- Ciao, jesteś dziś wolna ?
- Dla ciebie zawsze ! - usiadłam na łóżko, czekając na jego propozycję.
- A więc, porywam cie do kina i ja wybieram film.
- Tylko nie jakiś western czy coś.
- No wiem, wiem. Zbieraj się za 30 minut będę.
Odłożyłam telefon i poszłam do kuchni.
- Nie wiem jak wy, ale ja jadę do kina. - wzięłam szklankę z sokiem pomarańczowym i wypiłam do dna.
- Ej, to my jedziemy z wami - wtrącił się Michał.
- To musisz gadać z Piotrkiem bo ja nie wiem co on tam wymyślił.
- Albo dobra, jedźcie sobie - usiadł na kanapę i wziął pilota do ręki.
Ucałowałam Zuzę i wyszłam przed blok. Akurat podjechał Piotrek
- No hejcia
- Cześc, cześć. Wsiadaj szybko i jedziemy - był troszkę zdenerwowany
- Przeciez spokojnie zdążymy, bez żadnego pośpiechu - dałam mu buziaka w policzek a on nawet nie zareagował - Piotrek, co jest ? To tylko zwykły wypad do kina, trochę luzu. - w tym samym momencie zauważyłam, że wcale nie jechaliśmy do kina. Skręcił w całkiem inna stronę.
- Bez nerwów, za godzine bedziemy na miejscu.
-Godzinę bedziemy jechac do kina ?
- A czy ja powiedziałem, że jedziemy do kina ? - uśmiechnął się patrząc przed siebie.
Minęliśmy znam z napisem "Rzeszów" i troszkę i się zdziwiłam.
- Rzeszów ? Co ty kombinujesz ? - pokręciłam głową i czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienie, ale on milczał.
Rozłożyłam siedzenie i nagle mi sie usnęło. Obudził mnie Piotrek, otwierając drzwi od samochodu i mówiąc
- No i już jesteśmy. I o co tyle krzyku ? - podał mi rękę pomagając mi wysiąść.
Wysiadając nie wierzyłam własnym oczom.
- Piotrek, czy to jest Podpromie ?
- Nie inaczej. Mam zaraz trening i chciałbym przedstawić cię kilku osobom.
Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć, ale wzięłam się w garść.
- Przykro mi, ale ja tam nie wejde.
- A to niby czemu ? - zdziwiony podszedł bliżej.
- Bo tak się składa kochanie, że ja jestem za całkowicie innymi kolorami.
- Czyli ?
- Czyli, jakby ci to powiedzieć, no nie przepadam za Resovią. - tylko czekałam na jego reakcję. Był w szoku, było to widać, ale zachował spokój.
- To dlaczego mi nie powiedziałaś ?!
- Bo nie pytałeś ?!
- Miałem się zapytać od razu czy lubisz Sovie ? - zaczął unosić głos coraz wyżej.
- No na przykład. - założyłam ręce na siebie i oparłam się o auto.
- Idziesz czy nie ? - powiedział biorąc torbe treningową do ręki.
- Nie. - burknęłam krótko.
- Możesz mi chociaz  powiedzieć komu jestes tak oddana ? - zatrzymał się na chwilę.
- Teraz sie chyba spieszysz, prawda ?
- No słucham . Zaksa ? Jastrzębski ?
- Niestety pudło. -  uśmiechnęłam się.
- Tylko mi nie mów, że Bełchatów - położył torbę na ziemię.
- No to powiem Skra, lepiej ?
- Lepiej - podniósł torbę i poszedł w strone hali.
Wsiadłam do samochodu i zastanawiałam się nad tym co będę robić przez kolejne 3 godziny.
Minęła jedna godzina a ja grałam w jakieś beznadziejne gry na telefonie. Pomyślałam, że zadzwonie do Zuzy i wszystko jej opowiem, ale rozładowała mi się bateria. Włączyłam radio i słuchałam jakiś smętów. Wysiadła z auta. Chodziłam w kółko bez sensu. Znów wsiadłam do samochodu. Zauważyłam, że zaczęli wychodzić z sali. Usiadłam z powrotem na miejsce pasażera i czekałam, aż przyjdzie. Do samochodu przyszedł ze Zbyszkiem Bartmanem. Usiadł na tylne siedzenie i widziałam w lusterku jak przygląda mi się .
- Piotruś, może byś mi przedstawił swoją rudowłosą pięknośc. - nachylił się pomiedzy dwoma siedzeniami .
- Wiktoria jestem, miło mi. - spojrzałam w lustero i lekko się uśmiechnęłam. Wysadziliśmy go po drodze i zapanowała cisza. Gdy podjechaliśmy pod blok, zapytał jak wysiadałam
- Zobaczymy się jutro ?
- Zależy .
- Od czego ?
- Od mojego humoru. - zamknęłam drzwi i weszłam na górę.
W domu był Michał z Zuzą, dlatego nie chciałam im przeszkadzać.  Poszłam do swojego pokoju, ale zauważyli mnie.
- Wiktoria ! Jak randka ? - zapytał Winiarski.
- Dobrze - zamknęłam drzwi i włączyłam laptopa.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Kolejny post jakos się pojawił. Patrycja :D







środa, 24 lipca 2013

Rozdział VIII

Szczerze mówiąc  chciałam a nawet bardzo chciałam  rozmawiać z tym redaktorem. Powiedzieć mu jaka to nie jestem szczęśliwa i jak to mi jest dobrze z Michałem, ale ja nawet nie miałam o czym z nim rozmawiać. Przecież mnie i Winiarskiego nic szczególnego nie łączy jesteśmy dobrymi znajomymi nawet nie wiem czy mogę powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. No bo przecież, jeśli chciałby być ze mną to wczoraj by się postarał nie przerwałby przez makaron, czy dzwoniący dzwonek. A ja chciałam z nim być, no na pewno tak mi się wydawało. Nawet nieśmiały Piotrek się postarał i pocałował Wiktorię i z tego co wiem było mega super i romantycznie. Niby nie powiedziała mi w prost, że są razem a temu redaktorowi tym bardziej, ale ja to widziałam dawno nie była taka szczęśliwa aż promieniała, i przecież ten pocałunek, wypad ja nie dam się nabrać, na ich głupie gadki, że nie są razem. 
-Ej Zuzia co ci jest??-chyba coś zauważyła, bo przy śniadaniu ani razu się nie odezwałam. 
-Nic, nic nie wyspałam się.-sztucznie się uśmiechnęłam.
-No przecież widzę, wiesz że mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć. Czy chodzi o Michała?-ona zawsze wszystko wiedziała a ja zawsze miałam chęć wygadania się jej i tak stało się tym razem. 
-Tak o Michała. Bo wiesz tak wszyscy mówią, że Piotrek taki nieśmiały i w ogóle a przecież jesteście już razem i mi nie wciskaj kitu, że nie bo przecież wiem. No a Michał spędził ze mną  cały dzień, ale wydaje mi się, że to tylko przyjaźń a chyba chciałabym czegoś więcej.-potem opowiedziałam jej o wszystkim co stało się wczoraj, o tym jak próbował mnie pocałować, chociaż teraz sama nie wiem czy próbował czy nie. 
-Dziewczyno głupoty gadasz Piotrek owszem jest nieśmiały ale może on wolał się nie bawić w kręcenie tylko od razu a Michał może po prostu potrzebuje kogoś bliżej poznać zobaczysz, wszystko się poukłada. A tak poza tym kto mi gadał, że Piter chce tylko się wstydzi to teraz ja powtarzam to tobie i nie łam się dziewczyno. A teraz choć bo spóźnimy się do naszej "wybłaganej" pracy.-No tak po raz kolejny nie mogłyśmy tego zawalić. Ubrałyśmy Vansy i udałyśmy się do auta. Nie jechałyśmy długo, weszłyśmy do sklepu i przeprosiłyśmy panią kierownik za zamieszanie. Dzisiaj był nasz pierwszy dzień a potem 2 dni wolnego bo weekendy mamy wolne. Tak więc spędziłyśmy 8 godzin pomagając klientom i klientkom wybierać ciuchy, dobierać rozmiary. Uśmiechałyśmy się tyle, że bolały mnie policzki. Po pracy udałyśmy się do KFC na jakiś obiad. Kiedy podjechałyśmy pod blok, zobaczyłam, że do budynku wchodzi Michał, aż mi się obolałe policzki podniosły do góry. Weszłyśmy zaraz za nim, spotkałyśmy go dopiero pod drzwiami mieszkania bo dogonić siatkarza dla osób, które nie uprawiają żadnego sportu na co dzień jest trudne do wykonania. 
-A wy skąd?-uśmiechnął się i przytulił na przywitanie.
-Z pracy-zaśmiała się Wiktoria i otworzyła drzwi.
-A co cię do nas sprowadza?-spytałam zaciekawiona
-No pakuj się masz godzinę i wybywamy.
-Gdzie?
-Porywam cię na weekend nad morze, załatwiłem ci już w pracy, ze poniedziałek masz wolny-stałam jak wmurowana. Nie spodziewałam się tego.
-Ale dopiero zaczynamy, babka mnie wywali
-Spokojnie to ciocia Piotrka.
-No to już wiemy dlaczego mogłyśmy tam wrócić.-wtrąciła się Wika, ale miała rację przecież gdyby się nie znali na pewno po spotkaniu z jakimś facetem nie pozwoliłaby nam tam wrócić. 
-No leć się pakować-uśmiech ponownie ukazał sie na jego twarzy.-A ty jak możesz to zrób mi kawę-zwrócił się do rudej. Ganiałam jak poparzona po mieszkaniu szukając, potrzebnych mi rzeczy, to tylko 3 dni ale spakowałam całą walizkę. 
-No gotowa jestem-zajęło mi to równą godzinę.
-Dziewczyno jedziemy na 3 dni a nie na tydzień
-Ale o co ci chodzi mam tu same potrzebne rzeczy-zaśmiałam się
-No to bawcie tam się dobrze, do poniedziałku.-Wika dała mi całusa w policzek i zamknęła za nami drzwi. Zbiegliśmy do auta, ja wygodnie usadowiłam się na miejscu pasażera, a Michał musiał męczyć się za kierownicą. Pewnie gdybym miała prawko mogłabym sie z nim zamieniać no ale trudno. Podczas jazdy nawet na chwilę nie zapadła cisza śmialiśmy się, opowiadaliśmy kawały, śpiewaliśmy i dużo rozmawialiśmy. Po jakiś 9 godzinach jazdy dotarliśmy do Międzyzdrojów.  Był już późny wieczór, ale ludzie dalej chodzili uliczkach. My udaliśmy się do pensjonatu, bo byliśmy zmęczeni podróżą. Michał poszedł po klucz do recepcji, i udaliśmy się do pokoju numer 5. 
-Wziąłem dwu osobowy.
-To bardzo dobrze.-Michał chwycił za walizki i poszliśmy zobaczyć pokój. Był bardzo duży, na środku stało duże łóżko małżeńskie. 
-Chyba wzięli nas za parę-byłam trochę zaniepokojona tą sytuacją, Michał tylko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. Poszliśmy na balkon, z którego było widać rozległe morze.
-Jest pięknie.-teraz na mojej twarzy ukazał się nieśmiały uśmiech. Widziałam po nim, że był zmęczony podróżą bo 9 godzin za kółkiem to nie błahostka. Po kolei wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać. Było mi strasznie niezręcznie, leżałam na skraju łóżka.
-Zaraz zlecisz-zaśmiał się Winiar-Ja nie gryzę spokojnie-złapał mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie.
-Dobranoc-rzuciłam tylko bo nie wiedziałam co mam powiedzieć
-Śpij dobrze-ucałował moje czoło i położył się na prawym boku, tak że był odwrócony do mnie plecami, ja również odwróciłam się do niego plecami i zaraz zasnęłam. Słyszałam szum fal rozbijających się o ziemię, jednak nie długo bo zaraz zasnęłam. 
-Zuzia wstawaj śpiochu jeden-Michał nie dał mi się wsypać no bo przecież nie będziemy marnować tak wspaniałego dnia. 
-Yhymmm... już wstaję-zwlokłam się z łóżka i udałam do łazienki ogarnełam buzię i związałam włosy w kucyka. 
-Już pięknie wyglądasz, przebierzesz się później.-wyciągnął mnie na balkon gdzie na stoliku stało pięknie przygotowane jedzenie.
-O jejku nie wiem co mam powiedzieć-chyba się zarumieniłam, zrobiło mi się tak miło. Słonce grzało, fale szumiały było tak cudownie jak w jakimś śnie.
-Nic nie mów tylko siadaj i jedz-uśmiechnął się i nalał mi kawy do filiżanki. 
-Ale to wszystko tak ładnie wygląda, że aż szkoda jeść.
-Oj przesadzasz-zabraliśmy się za jedzenie tych pyszności, a potem ja przebrałam moją piżamkę, i udaliśmy się  na plażę. Znaleźliśmy wolne miejsce i rozłożyliśmy koc. Zaczęłam smarować sie kremem z filtrem, żeby nie spalić się na raka. 
-Daj posmaruję ci plecki-zabrał mi krem i delikatnie odgarnął mi zlatującego kucyka na ramie. Poczułam jak swoimi dużymi dłoniami rozsmarowuje krem na moich plecach, potem ramionach, skończył i cmoknął moje ramie.
-Teraz się ładnie opalisz. Twoja kolej-ja również posmarowałam jego plecy kremem i w końcu SMAŻING PLAŻING. Leżeliśmy tak dobre dwie godziny. 
-Chodź się kąpać-Michał pociągnął mnie za rękę
-Nieee zimna woda
-Chodź nie marudź
-Nieee ty idź a ja sobie poleżę-przestał namawiać tylko mocno pociągnął za ręce i odwrócił się tyłem do mnie.
-Wskakuj-ja bez zastanowienia wskoczyłam mu na plecy bo wiedziałam, że nie da za wygraną. I tak ze mną na plecach wbiegł do zimnego morza. Potem zaczęliśmy się chlapać wodą, wskakiwać w fale, pływać i nie wiadomo co jeszcze. Ludzie się patrzyli na nas jakbyśmy byli małymi dziećmi, ale ja się tak poczułam, jakbym była małym dzieckiem bawiącym się z moim wspaniałym kolegą. Kiedy wyszliśmy, Michał otulił mnie ręcznikiem, którym wysuszyłam ciało. Potem wróciliśmy do pensjonatu, żeby się przebrać i udaliśmy się na miasto. Najpierw zjedliśmy po kebabie, potem napiliśmy się piwa. Przy ulicy pełno stoisk z przeróżnymi drobiazgami. Były również tatuaże "henna", wpadliśmy na jakże mądre pomysły zrobienia sobie takich. Ja na nadgarstku miałam napisane "Michał" a on na swoim "Zuzia", jemu jednemu pozwalałam tak na siebie mówić bo jak to mówił, ktoś inny strasznie sie denerwowałam.  Zadzwoniłam do Wiktorii i obiecałam, że opowiem jej wszystko jak wrócę, a ona chyba była z Piotrkiem bo słyszałam jego głos w oddali. Robiło się już późno, my wybraliśmy się na spacer po plaży. I znów poczułam się jak dziecko biegaliśmy po wodzie chlapaliśmy się, w pewnym momencie Michał podbiegł do mnie z tyłu i przytulił się. Patrzyliśmy na zachód słońca. 
-Wiesz przedwczoraj trochę źle zacząłem.-odwróciłam się do niego, on złapał moje dłonie i mocno trzymał.-Chciałem Cie pocałować nawet nie wiesz jak bardzo, ale bałem się, no i co chwilę nam coś przeszkadzało dlatego kiedy już cię odprowadziłem, nie chciałem po raz kolejny robić z siebie głupka dlatego nawet nie spróbowałem przepraszam-głowę miał schyloną w dół. 
-Nie masz za co przepraszać-uśmiechnęłam się i znów odwróciłam do niego tyłem, on oplótł mój brzuch swoimi rękoma.
"Namieszałaś w mojej głowie, jednym gestem jednym słowem.."-po cichutku wyśpiewał mi do ucha i zaczęłam się śmiać, odwrócił mnie, tym razem  już tyle nie patrzył w moje oczy przytulił do siebie i gorąco pocałował. To była ta chwila, na którą czekałam. Miałam wielką nadzieję, że to stanie się własnie tutaj. Staliśmy jeszcze przez chwilę patrząc na zachodzące słońce, a potem trzymając się za ręce wróciliśmy do pokoju. Wzieliśmy prysznic i położyliśmy sie do łóżka, tym razem nie było już mi głupio, Michał przytulił mnie do siebie i oglądaliśmy jakiś film przy którym ja zasnęłam. Poczułam jak dał mi buziaka w usta i przykrywa kołdrą, wyłączył telewizor, i oboje zasnęliśmy.
W niedzielny poranek ja wstałam wcześniej i zajęłam się robieniem śniadania. Poszłam do bliskiego sklepu bo bułeczki, zrobiłam kawę, kanapki, kupiłam truskawki, banany i nektarynki z czego zrobiłam pyszną sałatkę owocową. Obudziłam Michała słodkim buziakiem.

-Wstajemy, wstajemy-otworzył zaspane oczy i pociągną na łóżko, zaczął mnie gorąco całować-no już już wystarczy chodź dzisiaj ja zrobiłam  śniadanko, może nie jest tak pyszne jak twoje ale się bardzo postarałam.
-Na pewno też jest pyszne-dał ostatniego całusa i usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy i Michał poszedł stroić się do łazienki. Ja posprzątałam po śniadaniu, i wybraliśmy sie znów na plaże trzeba było się jeszcze trochę poopalać. Pokąpaliśmy się w morzu i udaliśmy sie na miasto. Kupiliśmy kręcone lody, które były bardzo smaczne. Michał nie potrafił się nie powygłupiać, ubrudził mój czubek nosa swoim lodem, ja zrobiłam to samo tylko zamiast jego czubek nosa na jego twarzy rozwaliłam całego loda, a on swojego na moich włosach.
-Jesteśmy kwita-krzyknął i zaczął biec, ja biegał zaraz za nim. Nie mogłam go dogonić biegłam dalej zza pleców usłyszałam.
-A gdzie tak pędzisz-odwróciłam się a on siedział na ławce, oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Usiałam obok niego. Znów mnie pocałował, jak ostatnio nie mógł się przełamać to teraz robi to ciągle ja nie miałam nic przeciwko temu. Udaliśmy się do pokoju, musieliśmy wziąć prysznic bo byliśmy cali z piasku i lodów, moje włosy całe się kleiły. Znów oglądnęliśmy film tym razem wytrzymałam do końca, i znów wtuleni w siebie poszliśmy spać. 
W poniedziałek rano musieliśmy wyjechać dość wcześnie, żeby nie trafić na korki. Zatrzymaliśmy się w przy jakimś markecie, żeby kupić coś do picia bo było strasznie gorąco. Udałam sie jeszcze do działu z gazetami, chciałam zobaczyć czy piszą już coś o Wiktorii, wcześniej opowiedziałam o wszystkim Michałowi. Tak na pierwszej stronie gazety sportowej już o tym pisali, kupiliśmy gazetę i w samochodzie czytałam na głos:
"NIEWIARYGODNE, ŻE PIOTR NOWAKOWSKI SIATKARZ REPREZENTACJI POLSKI ZAINTERESOWAŁ SIĘ WŁAŚNIE TAKĄ DZIEWCZYNĄ. Ma na imię Wiktoria, próbowaliśmy przeprowadzić z nią wywiad jednak nici z tego. Na początku się zgodziła, ale  później było coraz gorzej. Próbowałem wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji. Z krótkiej rozmowy wynikło, że parą jeszcze nie są ale wszystko zmierza w tym kierunku. Jak określiła to pani Wiktoria są bardzo dobrymi znajomymi ale poznali się  niemal tydzień temu. Kiedy próbowałem dowiedzieć sie czegoś więcej, nie chciała odpowiadać ponad to uznała, że jestem wścibski, wstała i udała się do wyjścia, czy coś przed nami ukrywa? Musimy porozmawiać z Piotrem może on zdradzi nam coś więcej."-na połowie strony było zamieszczone ich zdjęcie z imprezy. 
-No to ładnie się dziewczyna wkopała teraz jej nie dadzą spokoju-stwierdził Michał a on pewnie coś o tym wie. Odwróciłam kartkę i przeżyłam szok. Na prawie całek stronie było zdjęcie moje i Michała.
-Patrz-pokazałam mu gazetę i ponownie zaczęlam czytać-"Czyżby nowa dziewczyna Michała Winiarskiego się go wstydziła? Przy ostatniej próbie rozmowy z nią nie chciała odpowiadać, "może innym razem" tak to określiła. A może są razem od pobytu w Międzyzdrojach? Jeden z naszych dziennikarzy zobaczył ich właśnie tak i nie wyglądało to tylko na przyjaźń."-i znów zero prywatności tym razem tak bardzo się nie zdenerwowałam bo napisali prawdę. Długo o tym nie rozmawialiśmy nie było o czym, po jakimś miesiącu dadzą sobie spokój. Po kolejnych 9 godzinach jazdy byliśmy w domu, Winiar zaniósł moją walizkę na górę, przed drzwiami pocałował na pożegnanie i pojechał do siebie. Ja zaraz po wejściu dostałam tysiąc pytań i wszystko opowiedziałam Wiktorii.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę-przytuliła mnie mocno.
-Widziałaś nową gazetę?-pokazałam jej artykuł. Wszystko przeczytała.
-A weź szkoda gadać.-potem poszłam wziąć prysznic i czekałam aż Wika opowie co działo się u niej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------Post jest trochę długi bo nie chciałam rozbijać go na dwa. Mam nadzieję że wam sie spodoba i będziecie naszymi częstymi gośćmi.  Pozdrawiam Martyna <3

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział VII

Złapała mnie za rękę, pociągnęła w dół na kanapę i kazała wszystko opowiadać.
- Mów mi wszystko po kolei ! Jak było ?!
- Dziewczyno ogarnij, powiem ci, że jest dobrze a nawet bardzo dobrze. Zawiózł mnie do mega romantycznego miejsca. Porozmawialiśmy i wiemy na czym stoimy.
- I już ? To tyle ? - wytrzeszczyła oczy z rozczarowaniem.
- Nooooo, a co ty bys jeszcze chciała ?
- Żadnego całowania, ani nic ?! - była zażenowana .
- Aaa, no tak, zapomniałam. Tak, pocałowaliśmy się. - uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Ty to specjalnie robisz żmijo ! - rzuciła się na mnie całując w policzek. Przez godzinę opowiadałam jej wszystkie szczegóły. Później wzięłam szybki prysznic i postanowiłysmy wyjść gdzieś na miasto. Oczywiście Zuza zaczęła lamentować, że zaraz dopadną nas jacyś fotoreporterzy i pozamiatane. Wzięłysmy ze sobą tylko okulary przeciwsłoneczne i portfele i mogłysmy ruszać. Wstąpiłysmy do kawiarni w rynku, ale po chwili dosiadł sie do nas pewien facet. Był dużo straszy od nas. Spokojnie po trzydziestce.
- Cześć dziewczyny, mam do was sprawę.
Nie zwracając uwagi na Zuzę szybko mu odpowiedziałam sącząc koktajl.
- No to słuchamy .
- Jestem Krzysiek i jestem dziennikarzem. Nikomu nie udzieliłyście jeszcze wywiadu a ja chciałbym byc pierwszy.
Wytrzeszczyłyśmy oczy i nie wiedziałyśmy co mamy mu powiedzieć. Zuza przełamała sparaliżowanie  i zaczęła mówić.
- No wie pan, my nie do końca wiemy o czym chce pan z nami rozmawiać.
- Mówisz poważnie. Od kilku dni sportowi reporterzy latają za wami jak psy. Jesteście młodymi, pięknymi dziewczynami, które pojawiły się u boku znanych siatkarzy. Wszyscy chcą wiedzieć kim jesteście.
Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam sie powstrzymać. Mężczyzna patrzył na mnie ze zdziwieniem a ja nie mogłam sie opanowac.
- Ja bardzo przepraszam, ale to jest śmieszne. Co ludzi obchodzą dwie zwykłe dziewczyny ?
- Wszyscy kibice, a w szczególności płeć żeńska chce wiedzieć kto z kim się prowadza, że tak powiem.
- Dobra, wie pan co. Niech pan zadaje te pytania. - postawiłam koktajl na stole, oparłam się o krzesło, założyłam ręce na siebie i czekałam na pytania.
- Ja się nie zgadzam. Przykro mi, ale ja na razie podziękuję, może innym razem. - Zuza odwróciła głowę w druga stronę i niby podziwiała stare budynki.
- No trudno. - odrzekł dziennikarz - wyciągnął dyktafon na stół i zaczął -  więc pani ..
- Wiktoria jestem.
- No więc pani Wiktorio, od kiedy zna się pani z Piotrem Nowakowskim ?
- Szczerze, to od tygodnia.
Facet wytrzeszczył oczy i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Dobrze, a czy jest pani związana z nim na poważnie ?
- Zacznijmy od tego, że nie jestem z nim związana nawet na niby - roześmiałam się i Zuza także.
- To dlaczego często można zauważyć panią w jego towarzystwie ? - zmrużył oczy i czekał na odpowiedź.
- Bo jesteśmy znajomymi ? Bardzo dobrymi znajomymi.
- Nie dawno powiedziała pani, że znacie sie od niecałego tygodnia i juz jesteście dobrymi znajomymi ?
Facet zrobił sie strasznie wścipski. Zaczął łapac mnie za słowa.
- Zaczyna robić się nie fajnie. Nie umawialiśmy się na takie pytania.
- Nie umawialiśmy się na żadne pytania Wiktorio. - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Nie przypominam sobie, żebysmy przeszli na "ty", panie redaktorze. - odwzajemniłam złośliwy uśmiech i mówiłam dalej - Myślę, że już wystarczy tego. Do widzenia. - wstałyśmy od stolika zostawiając pieniądze kelnerce. Mężczyzna wstając za nami powiedział.
- Jutro w gazecie będziesz mogła przeczytać o sobie. Dobrego wrażenia nie zrobiłaś, od razu widac że jesteś wredną dziewczyną, która w ogóle nie nadaje sie dla Nowakowskiego. Ominął nas szerokim łukiem i wsiadł do samochodu.
- Zuza trzymaj mnie bo go rozszarpie zaraz ! - byłam taka wściekła.
- Dobra, dobra. Wracamy do domu. Mówiłam, że to nie wypali.
Jak zwykle miała rację. Cała Zuza. Wróciłyśmy do domu i tylko czekałysmy na jutrzejsza gazetę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------- No więc, jakoś nie poszedł mi za dobrze ten rozdział. Chyba zbyt długie opalanie mi zaszkodziło :D Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba. Patrycja ;3




niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział VI

Kiedy Wiktoria przeżywałam jeden z najpiękniejszych dni w swoim życiu, mi zapowiadał się jeden z tych najgorszych. Zwlokłam się z łóżka przed 6, bo dzisiaj miał być nasz pierwszy dzień w pracy. Wiki już nie było w łóżku więc pomyślałam, że już zajęła łazienkę żeby później nie było kłótni, że się nie wyrobimy. Jednak w łazience było zgaszone światło. Udałam się do kuchni żeby napić się wody, i zobaczyłam leżącą na stole małą karteczkę "Wyszłam wcześnie rano. Tak, pojechałam z Piotrkiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Zadzwonię po południu. Nie gniewaj się na mnie. Kocham Cię <3".  No to pięknie wystawiła mnie i pojechała w pizdu. Jednak nie zrezygnowałam z pójścia do tego sklepu. Zjadłam śniadanie, związałam włosy w kucyka, założyłam rurki, do tego białą koszulkę z nadrukiem i czerwone vansy. Nałożyłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Musiałam iść na pieszo bo oczywiście oblałam prawko a następny egzamin mam za miesiąc, auto też już mam ale przecież nie będę nim jeździć póki nie zrobię prawa jazdy. Tak więc z dziesięciominutowym spóźnieniem dotarłam na miejsce. 
-Dzień dobry bardzo przepraszam za spóźnienie ale koleżanka zabrała auto i musiałam przyjść  na pieszo. 
-A koleżanka gdzie?-dziś już ta  pani nie wydawała się tak samo miła jak  ostatnim razem.
-Koleżanka zachorowała ma jelitówkę-musiałam coś wymyślić na poczekaniu.
-No przecież widzę, że kłamiesz. Przykro mi ale nie dostaną panie tej pracy, ja tutaj potrzebuję odpowiedzialnych osób  a nie pierwszych lepszych. Do widzenia-powiedziała i zamknęła mi drzwi przed nosem. No zajebiście, czy ona zawsze musi o czymś zapomnieć. Byłam strasznie zdenerwowana po jakiejś godzinie dotarłam do mieszkania bo nie miałam zamiaru się śpieszyć. Jeść też nie miałam ochoty więc zrobiłam sobie jakiś kisiel i usiadłam przed telewizorem. Z torebki dochodził dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie odebrałam bo byłam święcie przekonana, że to Wika a teraz nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Umyłam po sobie kubek i położyłam się jeszcze na chwilę, bo wstać około 6 rano to dla mnie trudne zadanie. Po jakiś 4 godzinach obudził mnie dzwoniący telefon. 
-Słucham-wymamrotałam śpiącym głosem.
-Hej Zuzia co tam u ciebie?-to jednak Michał, miał tak miły głos, że nie miałam serca mu odburknąć i się rozłączyć.
-Mam cholernie zły dzień, znalazłyśmy pracę i miałyśmy mieć dzisiaj pierwszy dzień ale Wikę gdzieś wywiało i oczywiście kierowniczka powiedziała, że ona nie potrzebuje nieodpowiedzialnych osób.
-To może dasz mi się namówić na spacer?-zapytał niepewnie.
-Przepraszam ale nie mam ochoty.-tym razem odmówiłam
-No to trudno muszę kończyć pa
-No pa-miałam nadzieję, że się nie obraził, może tak po prostu musiał kończyć. Schowałam głowę w poduszkę i miałam zamiar jeszcze pospać, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli zeszłam z łóżka i udałam się do przedpokoju. Poprawiłam kucyka i otworzyłam drzwi za którymi stał Michał z dużym miśkiem w ręce. 
-To dla ciebie na umilenie dnia.-wręczył mi misia do ręki i mocno przytulił.
-Ojejku dziękuję ci bardzo, już myślałam, że sie obraziłeś za to że nie chciałam iść na spacer. 
-No przestań na ciebie bym się nie mógł obrazić.-wszedł jak do siebie ściągnął adidasy i usiadł na kanapie. Ja usadowiłam się obok niego i na moje nieszczęście dość głośno zaburczało mi w brzuchu. 
-O widzę, że ktoś tu głody chodzi a na to nie możemy pozwolić-no i musiał to usłyszeć, uśmiechnął się i udał w stronę kuchni.-Z racji tego iż nie chce ci się nigdzie wychodzić zaraz coś ugotujemy.-Wyciągną z szafki garnek. Zabraliśmy sie za robienie spaghetti, a jak się przy tym ubawiliśmy. Ja zabrałam sie za robienie sosu. Wzięłam miseczkę, do której wsypałam zawartość saszetki oraz trzepaczkę. Do miski z proszkiem wlałam wody i zaczęłam wszystko mieszać.
-Źle to robisz.-musiał wtrącić się Winiar. 
-Dobrze co ci już nie pasuje?-Podszedł, stanął za mną, przybliżył się jak tylko mógł i złapał moją rękę, w której  trzymałam trzepaczkę. Zaczął robić nią okrężne ruchy.
-To trzeba delikatnie, z wyczuciem.-Szeptał mi do ucha.
-Robiłam tak samo wymyślasz.-Wiedziałam, że zrobił to specjalnie żeby być ze mną tak blisko. Chyba wiedział, że wiem o co mu chodziło i zaczął mnie gilgotać. 
-Nie Michał proszę cię nie rób tego!!-krzyczałam jak najgłośniej. Do niego to nie docierało, przerzucił mnie przez ramie i zaniósł na kanapę, tam znów zaczął mnie  łaskotać a ja rzucałam się jak obłąkana. 
-No przestań już prooooszę-mówiłam przez śmiech. Przestał, spojrzał swoimi pięknymi niebieskimi oczami w moje. Jego twarz zbliżała sie coraz bardziej, było już tak blisko.
-MAKARON!!-krzyknęłam i oboje skoczyliśmy jak oparzeni. Pobiegliśmy do kuchni i odcedziliśmy makaron, który się rozgotował.
-Chyba już nic z tego nie będzie. Chodź pójdziemy na miasto coś zjeść.- chyba się trochę zestresował, ja z resztą też dlatego zgodziłam się na jego pomysł. Nie jechaliśmy autem, bo przy okazji poszliśmy na spacer. Dużo rozmawialiśmy, ale nie wróciliśmy do sytuacji z kanapy nie wiem może Michał się tego bał,  mi chyba też byłoby niezręcznie o tym rozmawiać. Obiad zjedliśmy w jakiejś knajpce, ja trochę zjadłam i już nie mogłam, ale Michał widocznie chciał mnie utuczyć. 
-Jedz jedz na co czekasz?
-Ja już nie mogę...
-Chyba śmieszna jesteś chociaż troszkę.-wziął mój widelec i zaczął mnie karmić czułam się jak mała dziewczynka karmiona przez tatusia. Winiar łamaga nie trafił to buzi tylko uderzył mnie widelcem w brodę i wszystko spadło mi na koszulkę robiąc całkiem spore plamy.
-No to już się najadłam, choć muszę iśc szybko do domu to zaprać żeby plamy nie zostały.-zostawiliśmy pieniądze na stoliku i pobiegliśmy do mieszkania. Kiedy byliśmy na miejscu myślałam, że wypluję płuca. Udałam się do łazienki i ściągnęłam koszulkę wrzuciłam do ciepłej wody i nasypałam Vanisha. Zapomniałam że nie wzięłam sobie żadnej koszulki do ubrania i zostałam w samym staniku, musiałam tak przejść przez kuchnię gdzie siedział Michał. Chciałam przebiec jak najszybciej ale nie założyłam kapci i poślizgnęłam się, nie zdążyłam złapać równowagi i wyłożyłam się na podłodze. Winiarski wybuchnął śmiechem. 
-Moja dupaa-ja również nie powstrzymałam  się od śmiechu. Podszedł do mnie i złapał za ręce następnie pociągnął do góry i w ten sposób znów stałam na nogach. Po raz kolejny znaleźliśmy się tak blisko siebie, on znów popatrzył w moje oczy i już było tak blisko. Tym razem przeszkodził nam dzwonek do drzwi, oderwaliśmy się od siebie.
-Idź otwórz a ja idę się ubrać.-udałam się do pokoju w którym tylko słyszałam: 
-JENY CZY  TO WINIARSKI CZY JA DOBRZE WIDZĘ!!!  MOGĘ PROSIĆ O AUTOGRAF!!-wykrzykiwała jakaś dziewczynka. 
-Spokojnie zaraz znajdę jakiś długopis-powiedział swoim opanowanym głosem. Udał się do kuchni i z szuflady wyciągnął długopis i kartkę papieru.-Dla kogo mam podpisać?
-DLA JULKII POPROSZĘ JENYY DZIEWCZYNY MI NIE UWIERZĄ!!-dalej krzyczała swoim piskliwym głosikiem.-DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ !!!-pobiegła schodami w dół nawet nie wiedzieliśmy po co przyszła. 
-Wiesz co może się się stąd zmywajmy bo jeszcze przyprowadzi swoje koleżaneczki. Chodź pokażę Ci nasze mieszkanie.
-Przecież widziałam 
-Ale nie od środka
-No tak-szliśmy przez rynek masa ludzi się na nas patrzyła, aż dziwnie się czułam ale wiedziałam, że to ze względu na Michała.
-Przepraszam mogę zdjęcie?-zapytała niepewnie jedna  z dziewczyn mijająca nas.
-No jasne-uśmiechnął się i stanął obok dziewczyny.
-Ale ty też chodź-zaproponowała. Podeszłam i ustawiłam się obok niebieskookiego. On złapał mnie w pasie, ładnie się uśmiechnęliśmy i zdjęcie zostało zrobione. 
-Dziękuję bardzo jesteście na prawdę bardzo ładną parą-uśmiechnęła się i pobiegła do koleżanek.
-Wiesz robi się późno chyba będę wracać do domu.-jakoś nie chciało mi się iść do ich mieszkania, byłam zmęczona.
-No dobrze to cię odprowadzę-nawet nie wymagał wytłumaczeń. Udaliśmy się z powrotem do mnie. Pod blokiem widziałam, że odjeżdża Piotrek pewnie odstawił Wikę do domu. Odprowadziłam Michała do jego auta i przytuliliśmy się na pożegnanie. Pobiegłam na górę, chciałam się dowiedzieć wszystkiego od Wiktorii. 
-No ładnie mnie wystawiłaś kochana jakby cię to obchodziło to nie mamy tej pracy-zaczęłam kiedy ją zobaczyłam.
-Ojjj przepraszam coś znajdziemy.-był tak szczęśliwa, wiedziałam, że pomiędzy nią a Piotrkiem coś zaszło.
-No to teraz opowiadaj-usadowiłam się obok niej i wzięłam mojego nowego misia do ręki. 
------------------------------------------------------------------------------------------------- Ostatnio mnie i Patrycję naszła chęć do pisania, dlatego posty pojawiają się codziennie, akcja się rozkręca zobaczymy co jeszcze się wydarzy. :D

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział V

Równo o 5 rano obudziły mnie wibracje w telefonie. Przekręciłam się na druga stronę i nawet mi się nie śniło, żeby wstawać. Sen znów do mnie wracał i nagle usłyszałam jak ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Zerwałam sie jak oparzona. Szybko wybiegłam z pokoju do drzwi wejściowych. Nawet nie sprawdzałam kto jest tak genialny by dobijać sie o tej godzinie. Otworzyłam drzwi, zobaczyłam Piotrka. W tej samej chwili uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samych bokserkach i obcisłej różowej koszulce z napisem "Tylko i wyłącznie księżniczka tatusia". Czułam jak zaczyna robić mi sie gorąco.
- Piotrek ?! Co ty tu robisz ?! - zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Na dodatek za ścianą spała jeszcze Zuza.
- Wiedziałem, że zapomnisz. - powiedział ze spokojem w głosie.
Czasami doprowadzało mnie do szału to jego opanowanie. Uniosłam dwie brwi w górę i czekałam aż mnie oświeci.
- Mieliśmy pojechać do miasta, zrobić zakupy i wyjechać gdzieś na cały dzień nikomu nic nie mówiąc - nieśmiało się uśmiechnął  i czekał na moja reakcję. Czułam się tak głupio. Od razu sobie wszystko przypomniałam.
- O matko .. Strasznie cie przepraszam. Kompletnie wyleciało mi to z głowy. - w mojej głowie powstawały same przekleństwa.
- Nic się nie stało. Następnym razem. - wyglądał na zawiedzionego. Nie podejrzewałam, że tak mu na tym zależy.
- A właśnie, miałem się pytać. Zuza wie o naszym wczorajszym wypadzie ? - uśmiechnął się szeroko.
- Ehh .. wie. Widziała jak wychodzę od ciebie z samochodu. Oczywiście zaczęły sie pytania, ale nic jej nie powiedziałam. Rzuciłam tylko, że rano się wszystkiego dowie. Co mam jej powiedzieć ? - patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- Mam pomysł. Ubieraj sie.
- Co ? Teraz ?! - byłam w lekkim szoku.
- Tak, teraz. Coś się wymyśli. Powłóczymy sie po mieście najwyżej. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Szybko udałam się do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam jakieś szmatki. Ubrałam białe krótkie spodenki i bokserkę w kolorze ciemno różowym. Wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, telefon i byłam gotowa. Przed wyjściem przeczesałam tylko włosy kilka razy, założyłam moje nowo nabyte różowe vansy. Jeszcze tylko napisałam karteczkę Zuzie "Wyszłam wcześnie rano. Tak, pojechałam z Piotrkiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Zadzwonię po południu. Nie gniewaj się na mnie. Kocham Cię <3". Położyłam kartkę na stole. Zamknęłam drzwi na klucz i szybko zeszliśmy po schodach do auta. Wygodnie się usadowiliśmy i ruszyliśmy. Pierwsze co podjechaliśmy pod Biedronkę. Kupiliśmy dużą Pepsi, jakies ciastka czekoladowe i pojechaliśmy dalej. Po godzinie jazdy jechaliśmy przez jakieś łąki i pola. Zero budynków, fabryk. NIC. Jadąc przez taką nicość radio grało na full, a ja śpiewałam sobie wszystkie piosenki jakie leciały w radiu. Po chwili Piotrek skręcił w jakąś tajemnicza uliczkę prowadząca do lasu, troche sie zdziwiłam,  ale postanowiłam mu zaufać. Nie dłużej niż 10 minut i byliśmy na jakimś leśnym parkingu.
- Dobra jesteśmy na miejscu. - mówiąc wysiadał z auta.
-  Czyli, że mam wysiadać, okej. Jak mnie zjedzą komary to zobaczysz co ci zrobię. - pogroziłam mu palcem zamykając drzwi od samochodu.
- A tam gadasz. Choć, pokaże ci coś. Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Troszkę dziwnie się poczułam i chyba on też bo zauważyłam, że troszeczkę się zarumienił. Szliśmy tak w ciszy przez kilka minut a on nawet nie myślał o puszczeniu mojej dłoni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i dorównałam do jego kroku.
- Nie żebym marudziła, ale daleko jeszcze ? - szliśmy już tak długo, że zaczęło mi sie po prostu nudzić.
- Wytrzymasz. To juz za tym zakrętem. - kiwając głową wskazał miejsce.
Już nie mogłam sie doczekać. Były już dobre dwie godziny po południu a my ciągle szliśmy.
- Dobra, jesteśmy. - puścił moją dłoń i staną na przeciwko mnie. - Nie byłem tu już z 5 lat, więc sam nie wiem jak tu teraz jest. Jeśli będzie lipa, to nie moja wina. - zaśmiał się i znów złapał za rękę.
-Teraz zamknij oczy ,
- Co ? Po co ? - już chciałam dowiedzieć się gdzie jesteśmy a ten kazał mi jeszcze zamykać oczy.
- No proszę cię, zamknij te swoje zielone oczy. - patrzył się przez dłuższą chwilę i czekał aż zamknę oczy.
- Skąd wiesz, że mam zielone oczy ? - drążyłam dalej temat.
- Nie sposób ich nie zauważyć - mówiąc, ciągle obserwował mnie swoim wzrokiem.
- Oj dobra juz zamykam. - uśmiechnęłam się i czekałam na to jego miejsce.
Prowadził mnie powoli i ostrożnie. Uważał na każdy kamyczek. W końcu poczułam, że stanęliśmy w miejscu i usłyszałam jak mówi po cichu "Nic się nie zmieniło" .
- Mogę już ? - zapytałam niepewnie .
- Tak. - słyszałam radość w jego głosie.
Byliśmy na wielkiej łące. W koło był wysoki dębowy las. Łąka była pełna polnych kwiatów. W koło całej łąki płynął mały strumyk. A niedaleko nas było wielkie oczko wodne. Przy nim stała starodawna ławka ze zdobieniami i zaraz za nią była mała dróżka, która prowadziła, jak na moje oko do domku letniskowego.  I jeszcze to słońce, które tak pięknie świeciło. Stałam i ie wiedziałam co mam powiedzieć. Piotrek widząc moja reakcję zaśmiał sie i wyszeptał kilka słów do ucha "To jeszcze nie koniec". Objął ręką moje plecy i wskazał kierunek w którym mamy iść. Minęliśmy ławkę i kilka kroków od niej była wielka murowana altanka, obrośnięta bluszczem i pnącymi kwiatkami. Nie mogłam się na to wszystko napatrzeć. Uwielbiałam take stare budynki.
- Robi wrażenie, co ? - przerwał ciszę siadając na marmurowej ławeczce.
- Żebyś wiedział. Skąd ty to wytrzasnąłeś ? - powiedziałam z uśmiechem nie mogąc nacieszyć się tym wszystkim.
- Mój tato oświadczył się tu mojej mamie. - uśmiech ciągle gościł na jego twarzy.
- Romantyk. Chyba masz to po nim, co ? . - usiadłam obok niego.
- Podpuszczasz mnie . - oparł się o ścianę oglądając wnętrze.
- No to po co mnie tu przywiozłeś ?
- O tym miejscu wiedzą tylko cztery osoby. Dwie mają miłe wspomnienia, a kolejne dwie na pewno na to liczą. No, przynajmniej jedna. - ciągle mówił, oglądając wszystko dookoła.
- Te cztery osoby to twoi rodzice i my, tak ? - zawahałam się z pytaniem.
- Widzisz jaka ty jesteś mądra. - w końcu na mnie popatrzył.
Siedząc odwrócił sie w moja stronę, złapał za dłonie, patrzył głęboko w oczy i zaczął mówić.
- Oj Wiktoria Wiktoria. - westchnął i kontynuował - Strasznie cię lubię. Tak mi namieszałaś, że sam nie wiem co mam ci powiedzieć. - spuścił głowę w dół i zaczął się śmiać.
- No wiesz, ja ci tego nie powiem. W myślach jeszcze nie czytam .. - znów patrzył nic nie mówiąc.
Milczeliśmy.
- Obiecałem sobie, że ci to powiem tutaj i tak zrobię. - lekko sie uśmiechnął. - Podobasz mi się dziewczyno. I to bardzo. - słysząc takie słowa od nieziemsko przystojnego środkowego reprezentacji to jest coś.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Powoli zaczął przybliżać swoja głowę do mojej. Chciałam tego. Zamknęłam  oczy i czekałam. Minęło kilka sekund a ja poczułam jego usta na moich. Trwało to zaledwie 10 sekund. Zaczęliśmy się śmiać i nagle przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Zuzy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Troszkę sie rozpisałam .. Chyba aż za bardzo, ale myślę że to az tak nie bedzie przeszkadzać :D
Pozdrawiam Patrycja :D


piątek, 19 lipca 2013

Rozdział IV

Po 20 minutach przyjechali chłopacy.
-Czemu byłaś taka zdenerwowana przez telefon, co się stało?!- zaczął Michał kiedy usiadł na kanapie. Rzuciłam gazetę na stół i wskazałam okładkę.

-No to się stało, zero prywatności. Dzisiaj pojechałyśmy na basen a tam zastali nas paparazzi, zaczęli robić nam zdjęcia i zadawać pytania jeden po drugim. Z naszego wypadu do klubu wywnioskowali, że jesteśmy razem.-zauważyłam, że na twarzy Winiara pojawił się uśmiech.-I z czego się cieszysz?-nie dość, że zdenerwowała mnie sytuacja z aquaparku to teraz ten jeszcze on mnie irytuje. 
-Po prostu fajnie się denerwujesz. No a teraz tak na poważnie jeżeli to was tak bardzo nie zniechęci to będziecie musiały się do takich sytuacji przyzwyczaić, kiedyś byłem na spacerze z kuzynką i też zaraz pojawiły się informacje, że to moja dziewczyna. Oni nie wiedzą, zobaczą coś albo usłyszą dodadzą i wychodzi im to co chcą, więc na prawdę nie warto się przejmować.-złapał mnie w pasie i mówił dalej-No ale jeśli to wam aż tak bardzo przeszkadza to postaramy się wam już więcej nie przeszkadzać i damy spokój chociaż to będzie bardzo trudne. 
-Oczywiście, że nie chcemy zakończyć tej znajomości, ale zrozumcie to jest dla nas nowa sytuacja coś takiego jeszcze nas nie spotkało. Przyznaję zbyt poważnie wzięłam tą sprawę do siebie i za bardzo się zdenerwowałam. Napijecie się kawy?-wszyscy wyrazili chęć, więc udałam się do kuchni.
-To właśnie jest nasza Zuza dużo gada zanim się porządnie zastanowi, jest trochę wybuchowa jak zobaczyła ten artykuł to stwierdziła, że wprowadza się stąd.-powiedziała Wika i wszyscy zaczęli się śmiać.
-A wam co tak wesoło?-postawiłam kawę i cukier. Jednak wszyscy stwierdzili, że z niczego szczególnego, więc pozostawiłam to w spokoju. Wypiliśmy kawę i postanowiliśmy, że już nie będziemy się przejmować tak tym a szczególnie ja. Robiło się już późno więc chłopacy ubrali kurtki i udali się do wyjścia, ja poszłam otworzyć im drzwi  a Wika wzięła się za sprzątanie kubków. Piotrek zbiegł po schodach a Michał na chwilę się zatrzymał.
-Na prawdę zależy mi tej znajomości, a na dowód tego zapraszam cię jutro na kolację widzimy się o 19.-ucałował mój policzek i zbiegł po schodach za Nowakowskim. Zrobiło mi się strasznie miło mnie również zależało na tej znajomości i nie spodziewałam się tego po Michale. 
-A ja jutro idę na kolację-radośnie oznajmiłam Wiktorii. 
-O widzę Michał się angażuje szkoda, że Piotrek dalej taki nieśmiały.
-Spokojnie rozkręci się-pocieszyłam przyjaciółkę i udałam się do łazienki. 
-A może ja mu się wcale nie podobam, może przychodzi tu tylko bo Michał tak chce?-zaczęłam smutno Wika, kiedy wyszłam z łazienki.  
-Dziewczyno nawet tak nie gadaj wiesz jak on na ciebie patrzy, jakbyś jakimś bóstwem była
-Wydaje ci się, to dlaczego prawie wcale się nie odzywa?-ciągnęła, ale ja wiedziałam, że wcale tak nie jest.
-Pewnie potrzebuje czasu, niedawno się poznaliśmy, na dodatek pewnie mu trudno zagadać do tak ładnej dziewczyny, może boi się tego, że go odrzucisz. Poczekaj jeszcze trochę zobaczysz, on pokaże  ci, że mu na tobie zależy.-mocno ją uściskałam. Potem ona wzięła kąpiel i oglądnęłyśmy jakieś romansidło, oczywiście nie obeszło się bez łez. A po filmie położyłyśmy się spać.
Następnego dnia wstałyśmy po 12 i doszłyśmy do wniosku, że musimy zacząć szukać pracy bo przecież rodzice wiecznie nas nie będą utrzymywać. Tak więc zjadłyśmy śniadanie, ogarnęłyśmy nasze ryjki i zaczęłyśmy poszukiwania w internecie, jednak nie było żadnych ciekawych ofert, więc wybrałyśmy się na miasto żeby czegoś poszukać. Na witrynie sklepu mięsnego była wywieszona karteczka"szukamy sprzedawcy oraz osoby do wykładania mięsa" spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Wika to praca specjalnie dla nas
-No jasne-pośmiałyśmy się jeszcze przez chwilę i poszłyśmy dalej. Szłyśmy dalej i spostrzegłyśmy na jednym ze sklepu z ciuchami "House" potrzebują dwie osoby do sprzedawania i rozkładania towaru, weszłyśmy aby dowiedzieć się czegoś więcej. Miła pani powiedziała, że ten sklep tutaj w Kielcach założyli niedawno i dlatego potrzebują aż dwie osoby, i że możemy przyjść jutro na 7 i jeśli będziemy sobie radzić to nas przyjmie oraz kwestię z pieniędzmi też wtedy uzgodnimy. Byłyśmy bardzo szczęśliwe, nie sądziłyśmy że pójdzie nam tak szybko. Poszłyśmy zjeść coś na mieście bo nie chciało nam się nic gotować i na małe zakupy. Musiałam sobie coś kupić na dzisiejszą kolację, tak więc znalazłam śliczną turkusową sukienkę. I musiałyśmy jechać do domu bo Michał miał być już za godzinę. Pierwsze co wzięłam prysznic, potem nakręciłam moje długie brązowe włosy i zrobiłam makijaż. Ubrałam moją nową turkusową sukienkę i założyłam czarne szpilki, chociaż w ten sposób nie będę się czuła przy Michale taka mała.  Zadzwonił dzwonek ja jeszcze malowałam usta.
-Wika otwórz ja zaraz wyjdę-krzyknęłam i dalej malowałam usta. 
-Cześć wejdź ona się jeszcze stroi-zaśmiała się i wpuściła chłopaka do domu. 
-Ta wy dziewczyny zawsze trzeba na was czekać.
-Już idę nie marudź tak-wyszłam z łazienki i wzięłam torebkę,już  byłam gotowa. 
-Ślicznie wyglądasz.-Wianiar już na wejściu próbował się podlizać
-A dziękuję ty również.-Michał miał na sobie dżinsy białą koszulę i marynarkę. 
-No to udanej randki-rzuciła Wiktoria i zamknęła za nami drzwi. Zrobiło mi się trochę przykro, że została sama, no ale nie mogłam odmówić Winiarskiemu a Piotrek to taka ciota, że szkoda gadać. Wsiedliśmy do auta i udaliśmy się do jakieś restauracji, gdzie zjedliśmy pyszną kolację do tego napiliśmy się czerwonego wina. Następnie Michał zaproponował spacer. Kielce nocą są naprawdę bardzo ładne te oświetlone uliczki, dodawały tyle uroku i przy okazji było tak romantycznie. Mężczyzna złapał mnie w pasie i tak sobie chodziliśmy z dobre 3 godziny.
-Robi się chłodno może wracajmy-szczerze powiem, że wcale nie miałam ochoty wracać ale było mi tak cholernie zimno, że dostałam gęsiej skórki.
-Już wracać? Na pewno nie, masz moją marynarkę-zaśmiał się i okrył moje ramiona dużą marynarką. Była przesiąknięta męskim perfumem, do którego mam słabość. Zrobiło sie tak romantycznie jednak ja znów zaczęłam myśleć o Piotrku i Wiktorii.
-Wika sądzi, że Piotrek ma ją w dupie-zaczęłam niepewnie
-Serioo, weź on cały czas mógłby nawijać o tej dziewczynie. To jak tak myśli to niby po co  by do was przychodził?
-No ona twierdzi, że z twojego powodu, znaczy że ty chcesz iść do mnie i dlatego.
-Weź niech ona to sobie z głowy wybije, ja wiem że mogła tak pomyśleć bo on musi kogoś poznać, wstydliwy i nieśmiały chłopak jest. 
-Też jej to mówiłam. Może idźmy już powoli w stronę auta bo trochę daleko zaszliśmy.
-Jeszcze kawałek. Jak dasz radę to ci coś pokażę. 
-No dobra-szliśmy tak jeszcze z pół godziny, błędem było to że założyłam te szpilki myślałam że mi zaraz stopy odpadną. Kiedy doszliśmy Michał wskazał jedno z palących się świateł.
-Tam wynajęliśmy mieszkanie z Piotrkiem i Kubą, lubimy tu przyjeżdżać kiedy mamy dużo wolnego. Wcześniej mieliśmy to mieszkanie, które teraz należy do was ale było dla naszej 3 trochę ciasne jeden musiał spać na kanapie.-Przez chwilę staliśmy i patrzyliśmy na okno. Ujrzałam w nim 2 sylwetki jedna była męska a druga damska. 
-Czy jesteś pewien, że to jest to mieszkanie.-zapytałam z wielkim zdziwieniem 
-No tak, ale kto to kurwa jest-Michał był równie zdziwiony jak ja
-No to już wiemy dlaczego tak olewał Wikę spotyka się z inną.-Zrobiło mi się strasznie przykro i wiedziałam, że tak samo będzie Wiktorii ale wiedziałam, że muszę jej o tym powiedzieć. -Może już wracajmy.-zaproponowałam i udaliśmy się do samochodu. Ściągnęłam buty i zaczęłam iść boso bo już dłużej  nich bym nie wytrzymała.
-Co ty bez butów?
-Wiesz jak mnie od nich stopy bolą masakra
-To wskakuj na barana-nie wahałam się nawet wskoczyłam na jego plecy i poczułam ulgę w obolałych nogach.-Jakiiii grubas z ciebie-śmiał się Michał. Po dłuższym czasie siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy do mojego mieszkania. 
-Dziękuję za świetny wieczór i za tachanie mnie na plecach-oboje się zaśmialiśmy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce pod mieszkaniem, zauważyła, że z jakiegoś auta wysiada Wiktoria pożegnała się z kierowcą i pobiegła do budynku. Kierowcą okazał się Piotrek, teraz wiedzieliśmy, że to ona była tą kobiecą sylwetką w oknie. 
-No to już nie ma co się przejmować-powiedziałam z ulgą.-będę uciekać jeszcze raz dziękuję za świetny wieczór.-ucałowałam w policzek Winiara i wysiadłam z samochodu.
-Paaa-krzyknął jeszcze przez zamknięte drzwi. Czym prędzej udałam się do mieszkania, drzwi były zamknięte przekręciłam kluczyk i weszłam. Wiktoria leżała już w łóżku widocznie nie chciała żebym coś podejrzewała, przywitałam się i od razu poszłam się wykąpać. Potem wskoczyłam do mojego łóżka.
-I jak było opowiadaj-od razu zaczęła Wiktoria
-Bardzo fajnie, byliśmy na kolacji a potem na bardzo długim spacerze i zapomniałam oddać marynarkę Michałowi a jak ona ślicznie pachnie.
-To super
-No a ty co  robiłaś kochana tego pięknego wieczoru hym?
-A siedziałam w domu oglądałam telewizję i nic szczególnego.
-Taaaak, o popatrz na twój pech widziałam cie wysiadającą z samochodu Piotra Nowakowskiego
-No bo przyjechał tu na chwilę i rozmawialiśmy.
-Tak a ja mam coś jeszcze Michał pokazywał mi ich mieszkanie i nie zgadniesz kogo widzieliśmy w oknie CIEBIE I PIOTRKA-nie dawałam za wygraną 
-Jeny czy on musiał cie tam wlec
-Oj kochanie lepiej opowiadaj jak było
-Jutro zmęczona jestem
-Jesteście razem?-teraz tylko to siedziało mi w głowie
-Śpij już dobranoc
-No dobranoc-rzuciłam i przytuliłam się do poduszki. Wciąż czułam zapach czułam się jakby przeszywał mnie od środka, a stopy chyba zaraz odpadną. Nie czułam już tego długo bo powieki opadły i sen wygrał. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------Więc wzięło mnie straszne natchnienie i tak  powstał mój kolejny post. A i muszę powiedzieć, że nigdy w Kielcach nie byłam dlatego jeśli jakieś miejsca nie będą się zgadzać to z góry przepraszam. Pozdrawiam Martyna <3  

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział III

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Nie mogłam otworzyć oczu, głowa tak mnie bolała i na dodatek zaczęło mi być niedobrze. Zerknęłam na śpiąca Zuzę i powoli poszłam zobaczyć kto tak się dobija do naszego mieszkania. Stojąc przed drzwiami, przetarłam oczy a dłonią poprawiłam rozczochrane włosy. Otwierając drzwi ujrzałam znaną mi osobę.
- Michał ? - zapytałam z lekkim zawahaniem.
- Tak to znowu ja, przepraszam ale zapomniałem telefonu a miał dzwonić dzisiaj do mnie prezes klubu.
- I co może ja mam ci go teraz szukać ? Zgubiłeś to teraz szukaj. Zapraszam do pokoju i do roboty. - tak mnie zdenerwował tym telefonem, że postanowiłam nie szukac z nim go. Michał przetrzepał cały pokój a telefonu nie było. Wpadłam na pomysł.
- Czekaj ja zadzwonie do ciebie i będziemy słyszeć gdzie on jest. - poszłam do kuchni po swój telefon i wyszukałam Michała w kontaktach. Stanęłam obok niego i oboje słuchaliśmy gdzie będzie grało. Dźwięk dochodził z korytarza. Szybko pobiegliśmy w stronę drzwi. Telefon dzwonił w kurtce Michała w której przyszedł do nas 15 minut temu. Wyciągnęłam go z kieszeni i trzymając w ręce telefon czekałam na wyjaśnienia Michała.
- Stary, czy ty robisz ze mnie idiotke ? - byłam po prosty zażenowana jego pomysłem, ale zaraz wpadło mi coś do głowy. - Przyznaj się, że to był tylko pretekst do tego, żeby przyjść i zobaczyć się z Zuzą . - czekałam na reakcję Winiarskiego ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem jak to zrobiłaś, ale rozszyfrowałaś mnie rudzielcu jeden. - spuścił głowę w dół z zakłopotania.
- Najlepiej bedzie jak oboje o tym zapomnimy i nikt sie o tym nie dowie. No, chyba że chcesz żebym powiedziała Zuźce o tym co zrobiłeś ? - uśmiechnęłam się szeroko i poklepałam go po plecach.
- Lepiej nie, pójdę już .. - zapiął zamek od kurtki i wychodząc na klatkę schodową odwrócił sie i powiedział.
- A własnie, zapomniałem .. Piotrek dużo o tobie mówił wiesz, że jest nieśmiały ..
- Dobra idź już, zajmij się sobą i następnym razem wymyśl coś lepszego - szybko mu przerwałam,  nawet sama nie wiem dlaczego .
Wróciłam do pokoju, ale Zuza już nie spała. Myślałam, że zaraz będzie sie pytac o wszystko, ale ona milczała. Lepiej dla mnie, nie musiałam jej okłamywać.
- Robię kawę, chcesz tez ? - zadałam jej głupie pytanie. Wiedziałam, że zawsze pije kawe ze mną. Musiałam przerwać ciszę.
- Głupie pytanie - zaśmiała się Zuzka.
- Słuchaj, co ty na to żebyśmy wyskoczyły dziś na basen ? Mam juz taką chęć od dłuższego czasu. - modliłam się w duchu, żeby się zgodziła.
- Dobre to, zgadzam się. - uśmiechnęła się i poszła do pokoju.
Stałam jak wryta. Liczyłam na odpowiedź w stylu "Chyba sobie żartujesz". a tu taka niespodzianka.
Wyszykowałyśmy się, zamknęłyśmy dom i szybko weszłyśmy do auta. Po godzinie jazdy byłyśmy pod wielkim budynkiem aquaparku . Weszłyśmy do szatni, przebrałyśmy się w stroje i wychodząc z niej przeżyłyśmy szok. W drzwiach stało pełno ludzi z aparatami, którzy fotografowali nas na okrągło. Nie wiedziałyśmy co się dzieje. Nagle podbiegła do nas grupka facetów zadając pytania jeden przez drugiego.
"Spotykacie się z siatkarzami ?" , "Jak długo jesteście razem?" , "Gdzie się poznaliście ?" . 
Ostatnie pytanie jakie zadał mi jeden z reporterów wywarło na mnie lekki strach . " Jak się czujesz z tym, że płeć piękna znienawidziła cię z dnia na dzień za to, że spotykasz się z Piotrem Nowakowskim ?". Oczy mi wyszły na wierzch.
- Zuza wracamy ! - bez wahania krzyknęłam do niej i szybko wybiegłyśmy głównymi drzwiami do naszego samochodu. Ruszyłyśmy na pełnym gazie. Chciałysmy jak najszybciej stamtąd uciec.
- Jezu co to było ?! Skąd oni to wszystko wiedzą ? - Zuza zadawała ciągle pytania. Nic do niej nie docierało.
- Mnie się pytasz ? Jedziemy do domu i zaraz zadzwonimy po nich żeby przyjechali. Trzeba to wyjaśnić.
Po drodze zatrzymałyśmy się obok kiosku. Wysiadłam, żeby kupić gazetę. Na pierwszej stronie były zdjęcia z imprezy na której wczoraj byłyśmy z Michałem i Piotrkiem. Wsiadłam do samochodu i pokazałam to Zuzce. Wpadła w szał .
- Czy oni powariowali ?! To miasto jest chore ! Już nigdzie nie można wyjść bo zaraz cię sfotografują ! Wyprowadzam się stąd ! - machała rękami i krzyczała na wszystkie strony.
- Już skończyłaś ? Miasto nie jest chore tylko ludzie. I ciekawe gdzie się wyprowadzisz ? Zmarnujesz taką znajomość z Winiarskim ? Nie sądzę. - uśmiechnęłam się do niej i rzuciłam gazetę na tylne siedzenie.
- Wracamy do domu i tam porozmawiamy z nimi na spokojnie. - uspokoiła się i w końcu zapanowała nad emocjami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Myślę, że się spodoba. Jak na razie musimy zbudowac akcję i później się wszystko rozkręci. Za błędy przepraszam i jeszcze raz mam nadzieję, że się spodoba. Odbiegając od opowiadania. Komu kibicujecie w Final Six ?! :D Ja jestem z Brazylią w dzień i w nocy. Pozdrawiam Patrycja ;*

środa, 17 lipca 2013

Rozdział II

Kolejnego dnia postanowiłyśmy wybrać się na zakupy do naszego mieszkania. Wsiadłyśmy do auta i po krótkim czasie byłyśmy pod sklepem Ikea, wzięłyśmy wózek i weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Wybrałyśmy masę kolorowych pierdułek od ramek na zdjęcia po doniczki i pudełka. Po dwóch godzinach spędzonych na poszukiwaniu potrzebnych nam rzeczy znalazłyśmy się przy kasie. Tam spotkała nas mała niespodzianka, kasierką była ciocia Wiktorii, z kótrą zamieniłyśmy kilka słów ale musiałyśmy iść bo robiła się duża kolejka. W drodze do domu nie mogłyśmy powstrzymać się od wpadnięcia do galerii po jakieś nowe ciuchy. Tam spędziłyśmy kolejne 3 godziny, a zakupy były bardzo udane. Po powrocie do domu zadzwonił Michał.
-Cześć Zuzia
-No cześć-byłam bardzo miło zaskoczona tym telefonem
-Ja z Piotrkiem właśnie się zastanawiamy czy ty i Wiktoria nie chciałyście wybrać się z nami na imprezę
-Z wielką chęcią, a o której?
 -Za godzinę, przyjdziemy po was.
-Dobra będziemy gotowe.
-To do zobaczenia
-No pa.-Byłam bardzo szczęśliwa i miałam wielką nadzieję, że Wiktoria też będzie chciała pójść.
-Wika!!!-krzyknęłam na całe mieszkanie
-Co się drzesz?
-Piotrek i Michał za godzinę tu będę idziemy na imprezę
-Serioo i mamy tylko godzinę?
-Nooo trzeba się ruszyć kochanie:*-powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek. Potem szybko zrobiłyśmy makijaż, ubrałyśmy się w nowo zakupione ciuszki, wyprostowałyśmy włosy i byłyśmy gotowe na wyjście z chłopakami. Po niedługim oczekiwaniu zadzwonił domofon.
-Czekamy na dole- po głosie rozpoznałam, że to Michał.
-Już idziemy-wzięłyśmy torebki i zbiegłysmy po schodach na dół. Przy autach stali chłopacy ja udałam się w stronę Michała a Wiktoria do Piotrka.
-To spotkamy się pod klubem-powiedział Piotrek do Michała i odjechali. Winiar otworzył mi drzwi, a ja ładnie wsiadłam. Czułam się trochę skrępowana nawet nie wiedziałam o czym mam z nim gadać, w końcu to świerzo poznany facet.
-Kuba coś wspominał, że gracie w siatkówkę.-Michał przerwał niezręczną ciszę.
-W liceum grałyśmy, a teraz jakoś okazji nie było.
-Spokojnie okazja się znajdzie kiedyś zaborę Cię na salę i dam ostry wycisk.
-Już nie mogę się doczekać.-powiedziałam i po chwili byliśmy pod klubem gdzie już czekali Piotrek z Wiktorią.
-Co wy 40 na godzinę jechaliście?-zaczął Piotrek kiedy tylko wisiedliśmy z samochodu.
-Nie no co ty tak szybkooo?-odrzekł Michał, i weszliśmy do klubu. Masa ludzi już zajmowała parkiet my najpier udaliśmy się do baru. Tam zamówiliśmy po drinku, a potem parkiet był nasz. Chłopacy okazli się na prawdę dobrymi tancerzami, my przy nich byłyśmy równie dobre.Po tem wróciliśy do baru.
-No to po kolejeczce-zaproponował Piotrek. Barman podał  kieliszki z wódką, która zaraz wylądowała w naszych żołądkach. Po tem jeszcze jedna i  kolejna, ja z Wiktorią postanowiłyśmy przystopować, jednak chłopacy wcale nie kończyli. Tak więc po jakieś godzinie upili się. Musiałyśmy ich wywlec z klubu. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechaliśmy do nas, bo nie wiedziałyśmy nawet gdzie mamy ich odprowadzić.
-A gdzież nas zabieracie-bełkotał Michał
-Idziemy do nas-odpowiedziałam i wysiedliśmy z samochodu. Potem musiałyśmy z nimi doczłapać  po schodach na 4 piętro co było wielkim wyzywaniem. Jednak jakoś dałyśmy radę, w mieszkaniu siągnęłyśmy im buty i marynarki. Położyłyśmy ich w moim łóżku, a ja zWiką spałyśmy na jej.
Rano wstaliśmy po 14 wszyscy ładnie skacowani.
-Jeny dlaczego ja z nim leże w jednym łóżku-wymamrotał Piotrek zachrypniętym głosem.
-Obydwoje byliście tak pijani, że nie wiedziałyśmy gdzie was mamy odwieść.
-Dobra boję się pytać jak bardzo się schaliśmy i co wygadywałem-zażartował Winiar.
-Nie było aż tak źle-zaśmiałam się, a potem wszyscy wstaliśmy i wzięliśmy się za robienia kawy. Wypiliśmy ją na balkonie, przy okazji zaczerpnęłyśmy w miarę świerzego powietrza.
-Dobra dziewczyny przepraszamy za ten wieczór
-I dziękujemy.-Mówili jeden przez drugiego a my tylko się z nich śmiałyśmy, wyglądali na tak zmęczonych i wyczerpanych jakby zagrali co najmniej 3 mecze pod rząd. Dopiliśmy kawę i chłopacy stwierdzili, że czasz do domu, założyli swoje buty i zamówili taksówkę, jeszcze musieli jechać po swoje auta pod klub. My posprzątałyśmy  w pokoju i kuchni i jeszcze na chwilę położyłyśmy się spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------Ten post pisałam już sama i nie jest specjalnie fajny ale muszę się rozkręcić. Jednak mam nadzieję, że będziecie regularnie tutaj zaglądać :) Pozdrawiam Martyna ;)

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział I

-Zuza ile można czekać, rusz tą szanowną dupę!-ze złością rozłączyłam się i czekałam w aucie na spóźnialską. Po 5 minutach wybiegła z klatki schodowej trzaskając za sobą drzwiami i wpakowując się do samochodu, rzuciła krótkie Cześć.
-Dziewczyno mamy 30 minut spóźnienia ! Facet nie będzie na nas wiecznie czekał.
- Siostra jak zwykle zajęła mi łazienke i nie raczyła wyjść. 
-Dobra już się usprawiedliwiłaś, zapinaj  pasy i jedziemy.
W czasie jazdy zadzwoniłyśmy do kolesia od mieszkania i poinformowałyśmy go, że trochę się spóźnimy.
Po niecałej godzinie byłysmy na miejscu. Okolica wydawała się dosyć przyjazna, ale nie było czasu na zwiedzanie. Wbiegłyśmy po schodach na 4 piętro, byłyśmy strasznie zdyszane. Zadzwoniłyśmy dzownkiem do mieszkania numer 15. I natychmiast drzwi otworzył nam wysoki mężczyzna, który wydał nam się bardzo znajomy, spojrzałyśmy na siebie i na naszych twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy.W tej chwili wiedziałyśmy, że jest to Kuba Jarosz. Z racji tego, że byłyśmy zagożałymi fankami siatkówki i same co nieco grałyśmy nie był nam obojętny. Oglądnęłyśmy mieszkanie i po chwili zastanowienia wiedziałyśmy, że tego właśnie szukałyśmy. Kuba oznajmił nam, że już jutro możemy się wprowadzić a on zaoferował nam swoją pomoc. Do domu wróciłyśmy szczęśliwe i zabrałyśmy się za pakowanie.
Z samego rana wyruszyłyśmy do naszego nowego mieszkania, gdzie czekał już na nas Kuba. Pomógł nam wnieść na górę nasze walizki z ciuchami, których było całkiem sporo. Gdy wszystko było już wniesone, postawiłyśmy wode na kawe i zaczęłyśmy rozmawiać z naszym nowym znajomym o siatkówce, a przy okazji bliżej się poznaliśmy. Sporo czasu zajęło nam porządkowanie pokoi. Wkładałyśmy ciuchy do szaf i przy okazji dobrze się ubawiłyśmy. Około północy uporałyśmy się z naszymi rzeczami i padłyśmy ze zmęczenia na łózko. W chwili gdy już prawie zasypiałyśmy, w drugim pokoju zadzwonił telefon.
- Wiktoria, odbierzesz ?
- Czemu ja ?- powoli doczłapałam się do przedpokoju.-Słucham ?
- Cześć, Kuba z tej strony. Jak tam ? Już rozpakowane ?
- No jacha - zaśmiałam się.
- Mam dla was propozycję nie do odrzucenia.
- No dawaj, słucham .
- Jutro idziemy na kawę, chcę wam kogoś przedstawić, ale więcej dowiecie się jutro. Wpadne po was przed drugą. Papatki.
- Dobra, będziemy czekać. Pa.
Odłożyłam słuchawkę i wróciłam na łóżko.
- Kto dzwonił ?
- Kuba zaprosił nas jutro na kawe.
- O to świetnie, może pokaże nam okolice.
- Nie sądzę, mówił że chce nam kogoś przedstawić.
- Może jakiś swoich kolegów czy coś.
- Nie kurwa Księdza Proboszcza.
- No dobra idę się kąpać i lulu.- Zuzka poszła do łazienki a ja wyszłam na balkon i podziwiałam uroki miasta w nocy. Potem ja wzięłam szybki prysznic i położyłyśmy się spać.
Rano obudziło nas słońce i już wtedy wiedziałyśmy, że musimy kupić rolety.
Zwlokłyśmy się z łóżek i zjadłyśmy szybkie śniadanie. Potem ruszyłyśmy do łazienki, żeby ogarnąć nasze piękne buźki. Ubrałyśmy się w pierwsze lepsze ciuchy i byłyśmy gotowe. Punkt 14 rozległ się dzwonek do drzwi, wzięłyśmy torebki i poszłyśmy z Kubą do auta. Po niespełna 30 minutach dojechaliśmy do małej kawiarni "Za rogiem". Wchodząc do pomieszczenia nasz wzrok przykół stolik na wprost nas przy, którym siedziało dwóch dobrze zbudowaych mężczyzn. Kuba objął nas w pasie i zaprowadził do stolika. Mężczyźni siedzący przy nim wstali i szeroko się uśmiechnęli. 
- To właśnie po to tu przyjechaliśmy. Gdy opowiedziałem im o nowych lokatorkach zamieszkujących moje mieszkanie strasznie chcieli was poznać. Myślę, że bardzo dobrze ich znacie i nie trzeba wam ich przedstawiać. No ale chłopcy to Zuza i Wiktoria.-wskazał na nas rękoma, oni grzecznie ucałowali nasze dłonie. Wypiliśmy smaczną kawę w przemiłym towarzystwie. Po kilku minutach zauważyłam, że Zuza wpadła w oko Michałowi, a mi całkiem fajnie rozmawiało się z Piotrkiem, choć był trochę nieśmiały. Chyba onieśmielały go moje rude długie włosy. Chłopacy musieli się już zbierać ale obiecali nam kolejne spotkanie. Wymieniliśmy się numerami telefonów przytulająć każdego z nich porzegnaliśmy się. Kuba odwiózł nas pod blok a my szybko wbiegłyśmy po schodach do mieszkania. Byłyśmy tak szczęśliwe, że zapomniałaśmy o dzisiejszym spotkaniu z rodzicami. Zadzwoniłyśmy do nich i przełożyłyśmy na inny termin. Wieczorem dostałam smsa od Piotrka "Dziękuję za miłe spotkanie myślę, że za niedługo znów się zobaczymy. Kolorowych snów :*" Długo nie mogłyśmy zasnąć aż w końcu zmęczenie wygrało z nami.
---------------------------------------------------------------------------------------------
To nasz pierwszy post mamy nadzieję, że wam się spdoba i zostawicie po sobie ślady. Następny post może pojawić się za dwa lub trzy dni w zależności od naszej weny twórczej :D Pozdrawiamy Patrycja i Martyna :)

sobota, 13 lipca 2013

                                                Bohaterowie: Wiktoria Podsiadło, Piotr Nowakowski
                                                                      Zuza Skarbek, Michał Winiarski
Historia będzie opowiadała o dwóch przyjaciółkach, które ciągle poszukują mieszkania do wynajęcia w Kielcach. Niestety trzeba podkreślić, że historia nie wydarzyła się na prawdę.Wszystko co będzie tutaj zamieszczane jest jedynie wytworem naszej wyobraźni.
Posty będziemy starały się dodawać raz w tygodniu, w wakajce mogą pojawiać się częściej, a w roku szkolnym trzeba będzie więcej czasu poświęcić nauce. Mamy nadzięję, że będzie wam się miło czytać i będziecie pozostawiać po sobie ślady ;)