niedziela, 23 marca 2014

Rozdział LIII

Cały finałowy mecz wiernie kibicowałyśmy polskiej drużynie, a kiedy wygrali cieszyłyśmy się jak małe dzieci. Kiedy Igła zabrał Wiktorię ze sobą ja udałam się do Winiarskiego. Zaręczyny były piękne i wzruszające. Już zbierałam się do wyjścia a Michał do szatni, ale Wika przejęła mikrofon. Po usłyszeniu słów o jej ciąży, nogi ugięły się pode mną. Nie wiedziałam jak mam się zachować, poczułam jak Winiar mocniej zacisnął moją rękę. Miałam ochotę wybiec z sali, ale nie chciałam robić scen. Myślałam tylko o tym żeby łzy szklące się moich oczach nie zaczęły spływać po moich oczach.
-Spokojnie-usłyszałam jak Michał mówi po cichu kiedy zobaczył Wiktorię i Zbyszka idących w naszą stronę.
-Idę do toalety, jak się przebierzesz i wyjdziesz z szatni to daj mi znać.-szłam jak najszybciej potrafię. Weszłam do łazienki i stanęłam naprzeciw lustra. Wtedy nie martwiłam się, że mam mokre policzki od łez. Po 10 minutach Winiar zapukał do drzwi.
-Choć i nie rób tam tylko scen.-przetarł ręką moją twarz i wyszliśmy na podwórko, tam stał Bartman i Wika.
-Czemu tak uciekłaś?-zaczęła wesoła dziewczyna.
-Zrobiło mi się niedobrze.
-No no gratuluję-Michał za wszelką cenę próbował mnie uciszyć, zaczął ich przytulać i gratulować.
-Gratulacje.-na mojej twarzy przez chwilę widniał wymuszony uśmiech.
-Zuza co z tobą?-Zbyszek złapał mnie za ramię.
-Wiktoria ci nic nie mówiła?-byłam zła na cały świat.
-O czym miała mi mówić?-Był bardzo zdziwiony. Zanim zdążyłam odpowiedzieć Winiar znów przybył, aby uratować sytuację.
-Zuzia ma ostatnio ciągle migrenę dlatego taka jest.-złapał mnie za rękę i pociągnął do samochodu. Do hotelu jechaliśmy w ciszy, nawet nie włączyliśmy radia.
-Musiałaś prawda?-zaczął kiedy byliśmy w pokoju.
-O co ci chodzi?
-Musiałaś pokazać jaka to ty jesteś smutna i pokrzywdzona?
-Skończ proszę cię.
-Nie nie skończę! Mogła byś chociaż raz nie martwić się o sobie, tylko cieszyć się z czyjegoś szczęścia?!
-Nie potrafię się teraz cieszyć zrozum to!
-A myślisz, że mi jest łatwo?! Myślisz, że ja nie chcę mieć dziecka?!
-Wiesz sama nie wiem.
-Ja po prostu nie łażę do każdego i mu się nie żalę! Gadałem z Kubiakiem, jemu tez musiałaś powiedzieć o naszych problemach prawda?
-Ty mnie nie chcesz już słuchać! Muszę z kimś o tym porozmawiać!
-To idź do psychologa i tam rozmawiaj o swojej bezpłodności a nie rozgadujesz o tym każdemu jak leci.-po tych słowach wybuchłam płaczem.
-Idę na imprezę, świętować wygranie. Właśnie wygraliśmy, mówię ci bo chyba nie zauważyłaś. Nawet nie pogratulowałaś żadnemu z nas. Jak chcesz choć ze mną.
-Nie dziękuję.-położyłam się na łóżku, słyszałam jak Michał wziął prysznic, przebrał się i wyszedł trzaskając drzwiami. Ja zostałam sama z moimi myślami. Zastanawiałam się dlaczego wszystkim się udaje tylko nie nam. Po godzinie Michał znów pojawił się w pokoju.
-Zuzia przepraszam.-kucnął obok łóżka.
-Nie to ja przepraszam. Masz rację muszę przestać opowiadać o tym wszystkim.
-Nie powinienem tak na ciebie krzyczeć. To się więcej nie powtórzy. Choć ze mną na dół, wszyscy się o ciebie pytają.
-Wiesz wykrakałeś i teraz na prawdę mam migrenę. Wezmę jakąś tabletkę i położę się spać.-ucałowałam jego usta, mężczyzna wstał i wrócił na imprezę. Ja wzięłam kąpiel i położyłam się spać.
----------------------------------------------------------------------
No w końcu napisałam. Nic ciekawego, wiem, ale nie miałam pomysłu na nic innego. Następny będzie lepszy mogę wam to zagwarantować. Zapraszam do  zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna ♥

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział LII

Finałowy mecz zaczął się dla nas idealnie. Wszystko zaczęło się od kibiców, którzy odśpiewanym hymnem jeszcze bardziej naładowali chłopaków pozytywną energią. Emocje od samego początku były niesamowite. Graliśmy o tytuł Mistrza Świata z drużyną, którą wiele razy pokonywaliśmy już w innych rozgrywkach, ale zawsze było ciężko tego dokonać. Ich charakterystyczne żółte koszulki i granatowe spodenki nie sposób było pomylić z jakimś innym krajem niż Brazylia. Obie drużyny wytoczyły swoje największe działa. Nasz skład był taki sam jak we wcześniejszych dwóch wygranych meczach. W przyjęciu był Winiarski i Kurek. Rozegranie należało do Łukasza, a środek do Piotrka i Marcina. Igła jako libero i Bartman na ataku. Pierwszy set był bardzo zacięty. Wygrała go Brazylia na przewagi 28:26. W drugim secie od początku Polacy rozdawali karty. Wygraliśmy go bez żadnych problemów i doprowadziliśmy do remisu. Trzecią partię wygrali Canarinhos. Nasi siatkarze walczyli jak tylko potrafili. Udało im się wyrównać wynik meczu i doprowadzili do tie-break'a. Przy stanie punktów 8:7 dla Polski i przy zmianie stron nasz kapitan źle stanął i jego lewy staw skokowy nie pozwolił mu zagrać do końca. Wszedł za niego Grzesiek Kosok i zagrał jeszcze lepiej. Akcje, które przeprowadzali Polacy były idealne. Brazylijczycy nie potrafili znaleźć sposobu, żeby zatrzymać w ataku Zbyszka, a przy zagrywce Bartka. O godzinie 22:10 Polska miała pierwszą piłkę meczową i swoją zagrywkę. Anastasi wszystko dobrze sobie przeanalizował i zmienił Kosoka na Ruciaka. Miał tylko jedno zadanie. Skończyć mecz. I zrobił to. Idealnie trafił między Murillo, a Sergio. W jednej chwili w Spodku zrobiło się tak głośno, że mógł to usłyszeć nawet Gdańsk. Radość była niesamowita, a smak wygranej jeszcze lepszy.
                                                                              ***
Zaraz po całej ceremonii zgasły wszystkie światła w Katowickim Spodku. Wszyscy myśleli, że to chwilowa awaria. Stojąc w ciemności każdy wyciągał swój telefon, po kilku minutach Spodek stał się jedną z najbardziej magicznych hal na świecie w tym momencie. Ktoś przyszedł do naszego sektora i złapał mnie za rękę
- Chodź ze mną - powiedział męski głos. Rozpoznałam go.
- Krzysiek możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz ? - byłam w lekkim szoku.
- Nie gadaj tylko chodź - odpowiedział, ciągnąc mnie jeszcze bardziej i przyspieszając kroku. Staliśmy koło dekoracji, kiedy wodzirej całej imprezy, niezastąpiony i najlepszy Marek Magiera zaczął mówić: "Szanowni państwo, światła zgasły nie przypadkowo, nie ma żadnej awarii wszystko jest pod kontrolą. - zaczął spokojnym głosem.
- O co chodzi ? - wyszeptałam do Krzyśka na ucho. Ten mnie tylko szturchnął, żebym nie gadała i dalej słuchał Magiery. "Mianowicie, zostałem wkręcony w pewien spisek.."- rozglądnął się dookoła i patrzył na całą polską kadrę, szeroko się do nich uśmiechając. "Jako, że bardzo mi się spodobał, zgodziłem się. Teraz mam takie małe pytanie.." - powiedział szukając kogoś w tłumie siatkarzy. "Gdzie jest Igła ?" - zapytał mrużąc oczy. Ignaczak ruszył w jego stronę, a kibice automatycznie zaczęli klaskać. Wziął od Marka mikrofon, pomachał kibicom i zaczął mówić: "Jak gdzie Igła ? Tam gdzie zawsze, w stogu siana!"- jak zwykle humor go nigdy nie opuszczał. Stałam ciągle w tym samym miejscu i patrzyłam na dobrze bawiącego się Igłę.
- Luzuj koleżanko - powiedział Winiarski zachodząc mnie od tyłu.
- O, może ty mi powiesz co tu jest grane ? - zapytałam czekając na jego reakcję.
- Zaraz się dowiesz - uśmiechnął się i poszedł w stronę Zuzy stojącej z 10 metrów za mną.
"Wiktoria Podsiadło. Tą panią chyba już znacie. Chodź tu młoda - najlepszy libero świata wyciągnął rękę w moją stronę, a ja stałam jak wryta. Rozglądałam się dookoła, upewniając czy to na pewno o mnie mu chodzi. Słyszałam jak chłopacy mówili, żebym szła, a ja nie mogłam ruszyć się z miejsca.
- Daj mi rękę - wyszeptał do mojego ucha dobrze znany mi mężczyzna. Bez zastanowienia podałam mu dłoń. Ruszyliśmy w stronę Ignaczaka. Światło było skierowane tylko na naszą trójkę. Zbyszek ciągle trzymał mnie za rękę.
- Zrobiłem co mogłem. Nie musisz dziękować - Krzysiek szturchnął Zbyszka, oddał mu mikrofon i odsunął się na bok. Nie wiedziałam co oni wyprawiają.
- Wiktoria .. - stanął na wprost mnie i złapał mnie za rękę. Kilka sekund staliśmy w ciszy, ale po chwili Zbyszek puścił moją dłoń i powoli ukląkł. W tym momencie doszło do mnie, że zaraz mi się oświadczy na oczach całej Polski, a mi powoli zaczęły się uginać nogi. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje, z wrażenia otworzyłam buzie i szybko zakryłam ją dłonią.
- Wiele razem przeszliśmy i chciałbym, żebyś była ze mną do końca życia. - wyciągnął rękę w moja stronę trzymając w niej już otwarte czerwone, zamszowe pudełeczko, w którym na samym środku widniał pierścionek. - Zostaniesz moją żoną ? - uśmiechnął się i czekał na moja odpowiedź. Słowa nie mogłam wypowiedzieć. Ilość ludzi, która była wokół mnie i wszyscy na trybunach paraliżowali mnie. W głowie miałam tylko jedno słowo "tak", ale jedyne na co było mnie stać w tym momencie to pokiwanie twierdząco głową. Zbyszek wstał i wsunął pierścionek na mój palec, po czym zbliżył się do mnie i mocno przytulił. Wszyscy ludzie zaczęli bić brawa, a chłopacy stojąc obok nas nie żałowali szampana. Do głowy przyszedł mi jeden pomysł. Pomyślałam, że to idealna chwila. Wzięłam mikrofon od Zbyszka i wróciłam na wcześniejsze miejsce.
- Korzystając z okazji. Mam taką małą wiadomość. - rozejrzałam się po całej widowni i przy końcu wzrok swój zawiesiłam na Zbyszku, który stał między Ignaczakiem, a Kurkiem. - Panie Bartman, będzie pan tatą - obserwowałam jego wyraz twarzy. Przez chwilę tak jakby zamienił się w kamień, a po chwili podbiegł do mnie i zrobił to co robi najlepiej pomijając siatkówkę. Obejmował mnie tak mocno i całował tak namiętnie, że przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Nic nie słyszałam, co działo się wokół nas, kompletnie. Wiedziałam, że zaczynamy razem coś nowego. Powoli docierało do mnie, że mam już prawie swoją rodzinę i chyba pora do tego dorosnąć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I udało się ! Napisałam ! Nawet nie wiecie jak długo główkowałam nad tym rozdziałem, żeby był jak najlepszy. :D Było ciężko, ale jest. Nie najlepszy i nie najgorszy :D Mam nadzieję, że zostawicie coś po sobie, jakieś sugestie czy coś :) Jest funkcja komentowania z "anonima", więc nawet jeśli nie macie konta to zrobiłyśmy wszystko, żebyście mogły komentować, chwalić i krytykować, więc teraz czekam na Was ! <3
Pozdrawiam Was bardzo mocno ! - Patrycja.

piątek, 7 marca 2014

Rozdział LI

Pierwszy dzień wolnego tak jak wspominała Wiktoria spędziliśmy w klubie. Było całkiem fajnie, kiedy wróciliśmy do hotelu byliśmy tak zmęczeni, że wzięliśmy wspólny prysznic i położyliśmy się spać. Kolejnego dnia obudziły nas promienie słońca wpadające przez okno, które znajdowało się naprzeciwko łóżka, oraz obsługa, która przyniosła śniadanie. Zjedliśmy dość szybko, potem poszła trochę się ogarnąć do łazienki.
-Może już czas?-Michał zaczął kiedy wyszłam z łazienki.
-Mam zrobić test?
-A masz jakiś?
-No mam.
-To może zrób.-od dłuższego czasu staraliśmy się o dziecko. Michał strasznie tego pragnął. Wróciłam do łazienki i zrobiłam test.
-I co?-Winiarski stał pod drzwiami.
-Trzeba chwilę zaczekać.-po kilku minutach spojrzałam na test.
-Co się stało?-Michał otworzył gwałtownie drzwi kiedy usłyszał głośne stuknięcie. Rzuciłam testem do zlewu dość mocno.
-Kochanie to nic.-mówił i przytulał do siebie kiedy zauważył łzy w moich oczach. Po raz kolejny nam się nie udało.
-Przepraszam, wiem jak bardzo chcesz tego dziecka.
-Będziemy starać się dalej.
-Nie rozumiesz, że to nic nie da! Muszę się przebadać.-usiadłam na krześle, a mężczyzna kucnął obok mnie.
-Przebadamy się oboje kiedy wrócimy. A teraz spokojnie.-przetarł łzę spływającą po moim policzku.
-Czasem myślę jakby to było, gdybym wtedy nie poroniła.
-Nie myśl o tym. To się stało i teraz nic na to nie poradzimy. Jeżeli któreś z nas nie będzie mogło mieć dzieci, są inne możliwości. Możemy zaadoptować.
-Ale ja chcę mieć dziecko z tobą, a nie czyjeś.-nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że nie będę mogła dać mu dziecka.
-Wszystko będzie dobrze, a teraz sie uspokój. Może wybierzemy się na miasto? Chcę ten dzień spędzić tylko z tobą.-ucałował moją rękę, która wciąż obejmował swoimi dłońmi.
-Dobrze.-poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia.Udaliśmy się na miasto, długo spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Potem poszliśmy na kawę do małej, bardzo przytulnej knajpki. Znajdowało się w niej dość sporo znajomych osób. Była również koleżanka Michała.
-Kochanie mogę cie na chwilę przeprosić?
-No jasne.-uśmiechnęłam się i patrzyłam jak podchodzi do koleżanki. Byłam w nich tak wpatrzona, że nie usłyszałam kiedy ktoś dosiada się do mojego stolika.
-A ty gdzie się tak patrzysz?-usłyszałam znajomy głos, na przeciwko mnie siedział Michał Kubiak.
-Nigdzie-rzuciłam sucho i napiłam się kawy.
-Czy kiedyś będziemy mogli w końcu ze sobą normalnie pogadać?-patrzył prosto w moje oczy, czułam się dość niezręcznie.
-Przecież rozmawiamy-próbowałam uciec wzrokiem.
-No to opowiadaj co u ciebie?
-Może być a  u ciebie?
-Urodziła nam się córeczka, ma na imię Pola.-nie wiem dlaczego, ale kiedy ktoś zaczynał mówić o dzieciach z moich oczu od razu zaczynały płynąć łzy. Tak było i tym razem.
-Powiedziałem coś nie tak? Przecież nie chciałaś ze mną być, wybrałaś Winiarskiego.-wytarłam mokre policzki od łez.
-Nie o to chodzi.
-No to o co?
-Już od dłuższego czasu staramy się z Michałem o dziecko.
-Iii?
-No i nie mogę zajść w ciążę.
-Może powinniście się przebadać.
-Wiem, ale się boję.
-Boisz się, że nie to ty nie możesz mieć dzieci?
-Nie, tego nie boję się aż tak bardzo, wiem że Michał mi pomoże i damy sobie radę. Bardziej boję się tego, że to on jest bezpłodny.
-Ale jak to? Przecież byłaś już w ciąży.
-Nie jestem pewna czy to było jego dziecko, wtedy spotykaliśmy się.-Nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale wiem, że bardzo tego żałowałam.
-Czy chcesz  powiedzieć, że to mogło być moje dziecko?-na twarzy Kubiaka pojawił się grymas.
-Dobra nieważne.-próbowałam jak najszybciej skończyć ten temat.
-Nie wiem jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć.
-Próbowałam. Wiesz kiedy wtedy przyszłam chciałam ci powiedzieć, że chcę zostać z tobą. Jednak kiedy zobaczyłam Monikę, nie mogłam tego zrobić. Teraz jestem szczęśliwa z Michałem.-po raz kolejny żałowałam wypowiedzianych słów.
-Nie wiem co mam teraz powiedzieć.-spuścił głowę i siedział w bezruchu.
-Najlepiej to powiedz, że jesteś szczęśliwy z Moniką. Gratuluję córeczki.-jeszcze kilka łez spłynęło po moim policzku. Kubiak złapał moją rękę i nie odzywał się, odsunęłam dłoń, wzięłam torebkę i udałam sie do Winiara. Mężczyzna zapłacił i udaliśmy się do hotelu. Ten dzień był naprawdę męczący i smutny. Jednak następne były co raz lepsze, bez najmniejszego problemu chłopcy wygrali półfinał, a Michał powiedział, że na ostatnim meczu szykuje się coś większego. Już nie mogę się doczekać.
-------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was bardzo mocno, że musieliście tyle czasu czekać na post. PATRYCJA 100 LAT 100 LAT !!!!!!!!!!! Zapraszam do komentowania i zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna ♥