piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział XLI

Spakowałam swoje rzeczy i pożegnałam się z Wiktorią. Po jej zachowaniu zauważyłam, że całkiem jest jej na rękę moja przeprowadzka. Pod blokiem stał Michał, wsiadłam do samochodu i udaliśmy się do niego, a teraz już mogę mówić, że do nas. Szybko rozpakowałam walizkę i zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Postanowiłam zrobić spaghetti.
-Michał gdzie trzymasz makaron?
-Chyba nie ma.
-Dobra to ja skoczę do sklepu-mówiłam przez zamknięte drzwi łazienki. Ubrałam się i poszłam wyszłam. Kupiłam potrzebną mi rzecz i już miałam skręcać na nasze osiedle, kiedy ktoś zajechał mi drogę.
-Czego ode mnie chcesz?-skierowałam słowa do Kubiaka, który otworzył szybę w samochodzie.
-Tylko pogadać
-Na pewno nie za mną.-wyminęłam auto i szłam dalej. Mężczyzna znów podjechał.
-Chcę ci to wyjaśnić
-Ale ja nie potrzebuję twoich wyjaśnień zrozum to wprowadziłam się do Winiara i mam zamiar tam zostać więc zostaw mnie dość już namieszałeś.
-Aaaaa czyli ty się tam przeprowadziłaś a Bartman z Wiką chleją ostro.
-Słucham?
-Byłem przed chwilą u nich, są tak najebani, że nie byli w stanie otworzyć mi drzwi.-byłam zszokowana po tym co usłyszałam. Po raz kolejny ominęłam samochód, i pobiegłam do mieszkania.
-Winiar zawieź mnie do mojego mieszkania!-wykrzyczałam po wejściu do mieszkania.
-Coś się stało?
-Wika i Zbyszek znów zaczęli pić, muszę tam jechać.-rzuciłam mu kluczyki i kurtkę i zbiegliśmy do samochodu. Michał zawiózł mnie pod blok, dzwoniłam do drzwi jednak nikt nie otwierał.
-Matko boję się myśleć co tam sie dzieje.-wtuliłam sie w klatkę piersiową Michała. On pogłaskał moją głowę i ucałował jej czubek. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi.
-O kurwa-nie mogłam na to patrzeć, odwróciłam się w do Michała i znów się do niego przytuliłam. Na podłodze było pełno porozwalanych rzeczy. Weszliśmy dalej, stanęłam w drzwiach salonu i moje serce na chwilę przestało pracować. Michał szturchnął mnie łokciem i dopiero zareagowałam.
-Matko co sie stało-podbiegłam do Zbyszka, który miał okrwawioną koszulę. Na jego kolanach leżała Wiktoria.
-Upadła i uderzyła się w głowę
-Matko Wiktoria słyszysz mnie!-delikatnie klepałam ją po policzkach.-Ona jest nieprzytomna, Michał zadzwoń na pogotowie. Co wy kurwa robiliście?! Dlaczego tak siedzisz czemu szybciej po nich nie zadzwoniłeś?!-krzyczałam raz do niego, raz do Wiki próbując ją ocucić. Jednak na nic, zaczęłam płakać.
-Już jadą, Zbyszek odsuń się-Michał podwinął rękawy i podszedł do mężczyzny. Delikatnie uniósł głowę dziewczyny, potem złapał ją w pasie. Przeniósł ją na podłogę i położył tak aby jej ciało było w miarę wyprostowane. Potem sprawdził jej tętno. Oparłam się o ścianę i co raz bardziej płakałam. Nie mogłam patrzeć na Zbyszka, który umorusany krwią w ogólnie nie kontaktował. Po dziesięciu minutach przyjechało pogotowie. Weszli do mieszkania z noszami, Michał powiedział im co zobaczyliśmy kiedy weszliśmy do mieszkania. Bartman zasnął na sofie. Pogotowie zabrało Wiktorię.
-Zbychu budź się!-Winiarski budził siatkarza.
-Co jest?!-ocknął się i już trochę bardziej kontaktował.
-Zdejmij tą koszulkę i idź się wykąpać.-mężczyzna udał się do łazienki, a my wzięliśmy się za wycieranie podłogi, na której rozlana była kałuża krwi. Po chwili mężczyzna wyszedł z łazienki.
-Ej co z Wiktorią?-po zimnej kąpieli w końcu zaczął normalnie funkcjonować.
-Zabrało ją pogotowie, zaraz tam pojedziemy, ale teraz opowiedz mi co sie stało. I masz ubierz to.-rzuciłam czarną koszulkę w jego stronę i usiedliśmy na krzesłach.
-Najpierw wypiliśmy dwie wódki, ale wtedy zasnęliśmy. No i potem obudziła się Wika wcale jej nie przeszło, chciała jeszcze wypić, no to poszliśmy do sklepu i kupiliśmy jeszcze dwie. Wypiliśmy półtora i zachciało jej się do toalety. Wiecie jak człowiek pijany chodzi, podniosła sie z ziemi i zakręciło jej się w głowie. Nie zdążyłem jej złapać i uderzyła głową w kant stołu. Byłem tak przestraszony, że nie wiedziałem co mam zrobić. Myślałem że zaraz jej przejdzie.
-Więcej lepiej nie myśl, a teraz chodź pojedziemy tam. Jutro tu posprzątam.-udaliśmy się do szpitala. Wiktoria była świadoma co się stało, a to było najważniejsze.
-Musi zostać w szpitalu na obserwacji.-powiedziałam chłopakom siedzącym w poczekalni.
-To jeźdźcie do domu, ja z nią posiedzę.-Zbyszek zwrócił się do mnie i Michała. Ucałowałam jego policzek i udaliśmy się do mieszkania.
-Chyba jednak będę musiała tam wrócić.-zaczęłam kiedy przytuleni leżeliśmy w łóżku.
-Tak myślałem.-w głosie siatkarza było słychać smutek.
-Ale będę tu częstym gościem, a ty będziesz przyjeżdżał do nas.-uśmiechnęłam się i ucałowałam jego policzek.-I podziwiam cię za to co zrobiłeś, byłeś taki opanowany. Dziękuję-musnęłam jego usta.
-Kochanie nie ma za co.-uśmiechnął się i objął mnie w pasie. Przez chwilę całował moją szyję, potem ucałował usta i poszliśmy spać.
----------------------------------------------------------------------------------
Zabierałam się za napisanie prawie tydzień i w końcu mi się udało. Wymyślony na poczekaniu ale zawsze to coś. Zachęcam do częstego zaglądania i komentowania. Pozdrawiam Martyna ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz