poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział XLIV

Siedziałam sama przy jednym ze stolików i zastanawiałam się dlaczego Zuza tak szybko wróciła do domu. Nie wierzyłam, że coś jej zaszkodziło. Z Michałem też się nie pokłóciła bo widziałam jak się żegnają.
- Zatańczymy ?- wyrwał mnie z zadumy znajomy mi głos.
- Jasne - już miałam podać rękę Nowakowskiemu, kiedy Zbyszek pojawił się zaraz za Piotrkiem
- Sory, ale ta pani już jest zajęta - wepchnał się między mnie a środkowego i pociągnął mnie na parkiet.
- Możesz mi powiedzieć, co ty wyprawiasz ? - powoli zaczynało denerwować mnie jego zachowanie.
- Jak to co ? Wziąłem cię do tańca - udawał, że nic się nie stało co jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi.
- Pół wieczoru sterczałeś przed drzwiami z fajką w ręce, a nagle jak poprosił mnie do tańca to ty jesteś . Nie uważasz, że to się już robi chore ?
- Chore jest to, że on ciągle za tobą łazi, a ty nawet nie próbujesz go zlekceważyć - widziałam, że zaczyna się denerwować.
- Sądzisz, że mogłabym cię zdradzić ? Fajnie, że mi ufasz na prawdę. - wróciłam na swoje miejsce. Nie miałam ochoty z nim dłużej rozmawiać. Stał chwilę sam, ale zaraz do mnie przyszedł. Siedział na wprost mnie z głową spuszczoną w dół. Postanowiłam, że poczekam aż sam się odezwie. Długo milczeliśmy.
- Boję się, że ty nadal coś czujesz do Pita - mówił spokojnie, ale ciągle wzrokiem uciekał na wszystkie strony. Dziwnie się czułam, tak nieswojo.
- To, że z nim rozmawiam nie znaczy, że coś do niego czuje - czekałam aż w końcu na mnie popatrzy.
- Kiedy nie popatrze on jest obok ciebie.
- Gdybyś nie stał ciągle na zewnątrz, nie rozmawiał by ze mną - próbowałam opanowac swój głos, ale w środku cała się gotowałam - Mógłbyś w końcu patrzeć na mnie jak do ciebie mówie ?! Co się z tobą dzieje ? - niepokoiło mnie jego zachowanie. Nigdy wcześniej taki nie był.
- Przepraszam, ja po prostu .. - mówił coś sobie pod nosem, a ja nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- Dobra wiesz co, ja wracam do domu. Dzięki za wspaniałą zabawę - wzięłam torebkę i wyszłam z lokalu. Słyszałam jak Winiarski i Igła wołają mnie, ale nie miałam ochoty na pijackie zabawy. Złapałam taksówkę i wróciłam do domu. Nie mogłam spać. Ciągle zastanawiałam się nad Zbyszkiem. Jeszcze rano wszystko było dobrze. Co chwilę patrzyłam na zegarek. Czekałam na niego aż wróci. Wiedziałam, że jak będzie pijany to wszystko mi wyśpiewa. Dochodziła druga w nocy, kiedy usłyszałam jak przekręca zamek w drzwiach. Wstałam z łóżka i szybko wyszłam z pokoju.
- Oddaje w dobre ręce - Piotrek stał uśmiechnięty trzymając Bartmana za ramię.
- Boże Piotrek nie musiałeś - Bartman stał ledwo na nogach. Oboje zaprowadziliśmy go do pokoju.
- Dzięki za fatyge - staliśmy na klatce schodowej, żeby Bartman nas nie słyszał.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i nie pewnie złapał mnie za rękę - przepraszam, że przeze mnie miałaś jakieś spięcia ze Zbyszkiem.
- Przestań nie masz za co przepraszać. To on przesadza. - zrobiło mi się głupio bo to nie on powinien przepraszac mnie tylko ja jego.
- Gdybym byl na jego miejscu też bym się tak zachowywał - kurczowo ściskał moją dłoń. Podszedł bliżej mnie tak, że plecami dotykałam drzwi mieszkania. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Nowakowski zbliżał się powoli swoimi ustami do moich. Dzieliło nas od siebie kilka milimetrów.
- Piotrek nie - odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że nadal coś do niego czuje, ale na samą myśl o Zbyszku od razu mi przechodziło. Był zawiedziony, widać to było po jego oczach i samym wyrazie twarzy.
- Facet ma szczęście - zagryzł dolną wargę i odszedł. Kiedy weszlam do mieszkania Zbyszek już spał. Nie budziłam go tylko sama też się położyłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Krótki i jak dla mnie nie fajny -.- całkiem inaczej miał wyglądać, ale cóż ... Cieszę się, że w dużych ilosciach do nas zaglądacie ! Oby tak dalej :> Patrycja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz