sobota, 20 lipca 2013

Rozdział V

Równo o 5 rano obudziły mnie wibracje w telefonie. Przekręciłam się na druga stronę i nawet mi się nie śniło, żeby wstawać. Sen znów do mnie wracał i nagle usłyszałam jak ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Zerwałam sie jak oparzona. Szybko wybiegłam z pokoju do drzwi wejściowych. Nawet nie sprawdzałam kto jest tak genialny by dobijać sie o tej godzinie. Otworzyłam drzwi, zobaczyłam Piotrka. W tej samej chwili uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samych bokserkach i obcisłej różowej koszulce z napisem "Tylko i wyłącznie księżniczka tatusia". Czułam jak zaczyna robić mi sie gorąco.
- Piotrek ?! Co ty tu robisz ?! - zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Na dodatek za ścianą spała jeszcze Zuza.
- Wiedziałem, że zapomnisz. - powiedział ze spokojem w głosie.
Czasami doprowadzało mnie do szału to jego opanowanie. Uniosłam dwie brwi w górę i czekałam aż mnie oświeci.
- Mieliśmy pojechać do miasta, zrobić zakupy i wyjechać gdzieś na cały dzień nikomu nic nie mówiąc - nieśmiało się uśmiechnął  i czekał na moja reakcję. Czułam się tak głupio. Od razu sobie wszystko przypomniałam.
- O matko .. Strasznie cie przepraszam. Kompletnie wyleciało mi to z głowy. - w mojej głowie powstawały same przekleństwa.
- Nic się nie stało. Następnym razem. - wyglądał na zawiedzionego. Nie podejrzewałam, że tak mu na tym zależy.
- A właśnie, miałem się pytać. Zuza wie o naszym wczorajszym wypadzie ? - uśmiechnął się szeroko.
- Ehh .. wie. Widziała jak wychodzę od ciebie z samochodu. Oczywiście zaczęły sie pytania, ale nic jej nie powiedziałam. Rzuciłam tylko, że rano się wszystkiego dowie. Co mam jej powiedzieć ? - patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- Mam pomysł. Ubieraj sie.
- Co ? Teraz ?! - byłam w lekkim szoku.
- Tak, teraz. Coś się wymyśli. Powłóczymy sie po mieście najwyżej. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Szybko udałam się do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam jakieś szmatki. Ubrałam białe krótkie spodenki i bokserkę w kolorze ciemno różowym. Wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, telefon i byłam gotowa. Przed wyjściem przeczesałam tylko włosy kilka razy, założyłam moje nowo nabyte różowe vansy. Jeszcze tylko napisałam karteczkę Zuzie "Wyszłam wcześnie rano. Tak, pojechałam z Piotrkiem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Zadzwonię po południu. Nie gniewaj się na mnie. Kocham Cię <3". Położyłam kartkę na stole. Zamknęłam drzwi na klucz i szybko zeszliśmy po schodach do auta. Wygodnie się usadowiliśmy i ruszyliśmy. Pierwsze co podjechaliśmy pod Biedronkę. Kupiliśmy dużą Pepsi, jakies ciastka czekoladowe i pojechaliśmy dalej. Po godzinie jazdy jechaliśmy przez jakieś łąki i pola. Zero budynków, fabryk. NIC. Jadąc przez taką nicość radio grało na full, a ja śpiewałam sobie wszystkie piosenki jakie leciały w radiu. Po chwili Piotrek skręcił w jakąś tajemnicza uliczkę prowadząca do lasu, troche sie zdziwiłam,  ale postanowiłam mu zaufać. Nie dłużej niż 10 minut i byliśmy na jakimś leśnym parkingu.
- Dobra jesteśmy na miejscu. - mówiąc wysiadał z auta.
-  Czyli, że mam wysiadać, okej. Jak mnie zjedzą komary to zobaczysz co ci zrobię. - pogroziłam mu palcem zamykając drzwi od samochodu.
- A tam gadasz. Choć, pokaże ci coś. Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło. - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Troszkę dziwnie się poczułam i chyba on też bo zauważyłam, że troszeczkę się zarumienił. Szliśmy tak w ciszy przez kilka minut a on nawet nie myślał o puszczeniu mojej dłoni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i dorównałam do jego kroku.
- Nie żebym marudziła, ale daleko jeszcze ? - szliśmy już tak długo, że zaczęło mi sie po prostu nudzić.
- Wytrzymasz. To juz za tym zakrętem. - kiwając głową wskazał miejsce.
Już nie mogłam sie doczekać. Były już dobre dwie godziny po południu a my ciągle szliśmy.
- Dobra, jesteśmy. - puścił moją dłoń i staną na przeciwko mnie. - Nie byłem tu już z 5 lat, więc sam nie wiem jak tu teraz jest. Jeśli będzie lipa, to nie moja wina. - zaśmiał się i znów złapał za rękę.
-Teraz zamknij oczy ,
- Co ? Po co ? - już chciałam dowiedzieć się gdzie jesteśmy a ten kazał mi jeszcze zamykać oczy.
- No proszę cię, zamknij te swoje zielone oczy. - patrzył się przez dłuższą chwilę i czekał aż zamknę oczy.
- Skąd wiesz, że mam zielone oczy ? - drążyłam dalej temat.
- Nie sposób ich nie zauważyć - mówiąc, ciągle obserwował mnie swoim wzrokiem.
- Oj dobra juz zamykam. - uśmiechnęłam się i czekałam na to jego miejsce.
Prowadził mnie powoli i ostrożnie. Uważał na każdy kamyczek. W końcu poczułam, że stanęliśmy w miejscu i usłyszałam jak mówi po cichu "Nic się nie zmieniło" .
- Mogę już ? - zapytałam niepewnie .
- Tak. - słyszałam radość w jego głosie.
Byliśmy na wielkiej łące. W koło był wysoki dębowy las. Łąka była pełna polnych kwiatów. W koło całej łąki płynął mały strumyk. A niedaleko nas było wielkie oczko wodne. Przy nim stała starodawna ławka ze zdobieniami i zaraz za nią była mała dróżka, która prowadziła, jak na moje oko do domku letniskowego.  I jeszcze to słońce, które tak pięknie świeciło. Stałam i ie wiedziałam co mam powiedzieć. Piotrek widząc moja reakcję zaśmiał sie i wyszeptał kilka słów do ucha "To jeszcze nie koniec". Objął ręką moje plecy i wskazał kierunek w którym mamy iść. Minęliśmy ławkę i kilka kroków od niej była wielka murowana altanka, obrośnięta bluszczem i pnącymi kwiatkami. Nie mogłam się na to wszystko napatrzeć. Uwielbiałam take stare budynki.
- Robi wrażenie, co ? - przerwał ciszę siadając na marmurowej ławeczce.
- Żebyś wiedział. Skąd ty to wytrzasnąłeś ? - powiedziałam z uśmiechem nie mogąc nacieszyć się tym wszystkim.
- Mój tato oświadczył się tu mojej mamie. - uśmiech ciągle gościł na jego twarzy.
- Romantyk. Chyba masz to po nim, co ? . - usiadłam obok niego.
- Podpuszczasz mnie . - oparł się o ścianę oglądając wnętrze.
- No to po co mnie tu przywiozłeś ?
- O tym miejscu wiedzą tylko cztery osoby. Dwie mają miłe wspomnienia, a kolejne dwie na pewno na to liczą. No, przynajmniej jedna. - ciągle mówił, oglądając wszystko dookoła.
- Te cztery osoby to twoi rodzice i my, tak ? - zawahałam się z pytaniem.
- Widzisz jaka ty jesteś mądra. - w końcu na mnie popatrzył.
Siedząc odwrócił sie w moja stronę, złapał za dłonie, patrzył głęboko w oczy i zaczął mówić.
- Oj Wiktoria Wiktoria. - westchnął i kontynuował - Strasznie cię lubię. Tak mi namieszałaś, że sam nie wiem co mam ci powiedzieć. - spuścił głowę w dół i zaczął się śmiać.
- No wiesz, ja ci tego nie powiem. W myślach jeszcze nie czytam .. - znów patrzył nic nie mówiąc.
Milczeliśmy.
- Obiecałem sobie, że ci to powiem tutaj i tak zrobię. - lekko sie uśmiechnął. - Podobasz mi się dziewczyno. I to bardzo. - słysząc takie słowa od nieziemsko przystojnego środkowego reprezentacji to jest coś.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Powoli zaczął przybliżać swoja głowę do mojej. Chciałam tego. Zamknęłam  oczy i czekałam. Minęło kilka sekund a ja poczułam jego usta na moich. Trwało to zaledwie 10 sekund. Zaczęliśmy się śmiać i nagle przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Zuzy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Troszkę sie rozpisałam .. Chyba aż za bardzo, ale myślę że to az tak nie bedzie przeszkadzać :D
Pozdrawiam Patrycja :D


2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Zapraszam u mnie wszystkie szczegóły :) http://zloty-medal.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio wszystko opisane tu jest zmyślone ?! O.o Wszystko wygląda tak jakbyś przeżyła to na prawdę :p Jestem pod wielkim wrażeniem. :)
    Pozdrawiam Ola :D

    OdpowiedzUsuń