piątek, 28 lutego 2014

Rozdział L

Mistrzostwa Świata tak jak zapowiadał związek rozpoczęły się spektakularnie i widowiskowo. Mecz inauguracyjny Polska zagrała z Serbią na Stadionie Narodowym. Wygraliśmy bez żadnych problemów nie tracąc ani jednego seta. Z meczu na mecz graliśmy coraz lepiej, dzięki czemu wygraliśmy swoją grupę i weszliśmy do ćwierćfinału. Razem z Zuzą starałyśmy się być na każdym meczu i wspierać chłopaków. Na mecz ćwierćfinałowy udało mi się ściągnąć moją rodzinę. Chciałam spędzić z nimi chociaż kilka godzin, bo na co dzień mieszkamy zbyt daleko od siebie. Nasza reprezentacja grała o wejście do półfinału z Włochami. Wszyscy w hali świetnie się bawili, atmosfera była wspaniała i wynik naszych siatkarzy również. Prowadzili w setach 2:0, a w trzecim mieli już przewagę pięciu punktów. Na dokończenie meczu potrzebowali zaledwie 5 minut. Kiedy sędzia oficjalnie zakończył spotkanie Atlas Arene opanowała wielka radość. Wszyscy na trybunach skakali i dziękowali chłopakom za wygrany mecz. Weszliśmy do półfinału i teraz mogliśmy tylko czekać na naszego przeciwnika. Anastasi dał swojej drużynie dwa dni wolnego. Nie wracaliśmy do Kielc tylko zostaliśmy na miejscu, ale w innym hotelu. Michał z Zuzą wybrali pokój zaraz obok nas. Postanowiliśmy, że pójdziemy wieczorem do kina, a później wbijemy na jakąś impreze. Razem z Zuzą nie miałyśmy za bardzo dużego wyboru w ciuchach, więc nie miałyśmy problemu w co sie ubrać. Około dwudziestej wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się w stronę kina. Po drodze zaczepiło nas kilku kibiców z prośbą o autografy i zdjęcie, ale zajęło to tylko kilka minut. Ponad pół godziny kłociliśmy się w czwórke na jaki film idziemy. My chciałyśmy jakąś komedie, a oni oczywiście jakieś strzelanki i morderstwa. Żadna ze stron nie chciała odpuścić, więc musieliśmy wymyślić coś innego.
- Ej to może chodźmy na kręgielnie ? - Bartman usiadł na ławce i założył ręce za głowę.
- Nie, kręgle są nudne. - Winiarski szybko wybił mu pomysł z głowy.
- Klub ? - zapytałam.
- Klub. - wszyscy zgodnie odpowiedzieli. Wchodząc do środka zauważyliśmy dużo znajomych twarzy. Był Kosok ze swoją dziewczyną i jeszcze kilku siatkarzy, ale jeden szczególnie mnie zainteresował. Chłopacy od razu poszli w stronę barmana. Wiedziałam, że muszą opić zwycięstwo. Zuza poszła zaraz za nimi, a ja przyglądałam się Piotrkowi i jakiejś wysokiej blondynce. Uśmiechali się do siebie, rozmawiali na jakiś temat i pili drinki. Strasznie chciałam się dowiedzieć kim ona jest, ale wiedziałam, że nie moge podejsć od tak i zacząć z nimi rozmawiać. Postanowiłam poczekać, aż odejdzie od niego i wtedy pójdę. Wyszukałam wzrokiem Zuze i szybko do niej podeszłam.
- Widziałaś blondyne ? - uprzedziła mnie z pytaniem.
- O to samo chciałam zapytać. Muszę wiedzieć kim ona jest. - dosiadłam się do niej i zamówiłam sok.
- Do czego ci to potrzebne ?
- No po prostu chce wiedzieć - napiłam się soku i odwróciłam, żeby zobaczyć czy jeszcze rozmawiają.
- Ty po prostu jesteś zazdrosna Wika - zaczęła się śmiać i zaglądnęła w stronę Nowakowskiego.
- Zazdrosna ? Coś ci sie chyba pomieszało już w tej główce od tego drinka. - stuknęłam ją palcem w czoło, a ta zaczęła się śmiać.
- Przecież widze. Lepiej, żeby Zbyszek nie widział jak ciągle zerkasz na Piotrka - wypiła do końca i odstawiła szklankę. Widziałam jak dziewczyna całuje go w policzek i odchodzi od niego, a on zostaje dalej przy barze.
- Zaraz wracam. - poklepałam ją po kolanie i poszłam w jego stronę.
- Czekałem na ciebie - odwrócił sie w moją stronę i zszedł z krzesła. W pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć, bo nie spodziewałam się takiej sytuacji.
- Jak to czekałeś ?
- Jesteś z Zuzą czy Zbychu też jest ? - rozglądnął się dookoła.
- Też jest, a co ? - nie wiedziałam do czego zmierza. Byłam ciekawa o co mu chodzi.
- To za długo sobie nie pogadamy.
- Przestań. On siedzi z Michałem. - usiadłam na krzesło, a on zamówił dwie cytrynowe wody.
- No więc, mam takie małe pytanko -  uśmiechnęłam się i upiłam łyczka wody.
- Niech zgadne. Chcesz zapytać o dziewczyne, która tu była, prawda ? - rozszyfrował mnie całą. Zrobiło mi się trochę głupio, ale nie mogłam tak po prostu odejsć.
- Udało ci sie.
- Widzisz jak ja cie znam ? - uśmiechnął się i jakoś dziwnie popatrzył.
- To powiesz kim ona jest ?
- To Aga. Moja dobra znajoma jeszcze z czasów szkolnych. - zastanawiałam się czy zadać mu jeszcze jedno pytanie.
- Spotykacie się ?
- A co zazdrosna jesteś ? - spojrzał przenikliwym wzrokiem.
- Ciekawe o co . Chciałam wiedzieć, wiesz jaka jestem. - wzięłam szklanke do ręki i zaczęłam pić.
-  Wyjdziemy na zawnątrz ? - zapłacił barmanowi i stanął obok mnie.
- Pięć minut, nie dłużej. - wstałam i poszłam za nim. Modliłam się, żeby nikt ze znajomych mnie nie zobaczył, a już na pewno nie Zbyszek.
- Na ślubie Winiara nawet nie miałem okazji ci powiedzieć, że wyglądasz pięknie - usiedliśmy na jednej z ławek zaraz obok wejścia.
- Wyszliśmy po to, żebyś wspominał ?
- Oboje dalej coś do siebie czujemy, dlaczego nie możemy spróbować drugi raz ? - przysunął się bliżej mnie i położył swoją dłoń na moje kolano.
- Piotrek tłumaczyłam ci już, że jestem ze Zbyszkiem i zdania nie zmienie - odsunęłam się od niego i zdjęłam jego dłoń z mojej nogi.
- Wiem, że cie zdradził. - zatkało mnie.
- Skąd wiesz ?
- Takie rzeczy szybko sie rozchodzą. Nie wiem jak mogłaś mu to wybaczyć.
- Akurat to nie powinno cię już interesować - wstałam z ławki i wróciłam do Zuzy. Piotrek wrócił na swoje miejsce i ciągle nam się przyglądał. W nocy jak już wychodziliśmy do domu spotkaliśmy się z nim przy drzwiach, ale nikt sie nie odezwał.
- O czym z nim rozmawiałaś ? - przerwał cisze, w której wracaliśmy wszyscy razem.
- Z kim ?
- Nie udawaj . Przecież widziałem - przez cały pobyt tam byłam przekonana, że mnie nie widział. - Wiktoria ja ci nie bronie z nim rozmawiać, ale chociaż mnie nie okłamuj.
- Tak sobie rozmawialiśmy - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. Nic nie odpowiedział. Michał z Zuzą też szli w ciszy, na pewno słyszeli naszą rozmowę. Weszliśmy do swoich pokoi i tam zostaliśmy do rana.
-------------------------------------------------------------------------------------
Znowu dłuższa przerwa, bo znowu nie mogłam wymyślić drugiej połowy rozdziału -.-
Ostatnio chyba cofam się z moim pisaniem do tyłu. Ferie źle wpłynęły na moją wyobraźnię. Od poniedziałku idziemy już do szkoły czyli koniec ferii, a nasze opowiadanie też za niedługo się skończy ;( myślimy już z Martyną nad drugim, ale wszystko wyjdzie w swoim czasie ;D możecie pisać z kim chciałybyście następne opowiadanko, a tym czasem zapraszam jeszcze na blog o One Direction :D http://itakeherhome.blogspot.com/ Patrycja .

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział XLIX

Nadszedł ten dzień. Dzień, o którym marzy każda kobieta już od małej dziewczynki. Planujemy wesele, ceremonię, suknię, wszystkie dekoracje i co najważniejsze JEGO. W tej sprawie byłam stuprocentowo przekonana, że nie mogłam trafić lepiej. Noc przed ślubem postanowiliśmy spędzić osobno. Ja zostałam  w mieszkaniu moim i Wiktorii,a Michał w swoim i Piotrka. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sala zamówiona, kościół ubrany w piękne kwiaty, zaproszeni goście. Tego dnia obudziłam się dość wcześnie, w mieszkaniu panowało zamieszanie. Wtedy jeszcze się nie stresowałam, udałam się do łazienki umyłam zęby potem nalałam kawy do kubka i usiadłam na balkonie. Pijąc kawę przypominałam sobie chwilę spędzone z Michałem. Nasze poznanie, kłótnie, rozstania i powroty.
-Kochanie nie chcę cię poganiać, ale zaraz przyjedzie kosmetyczka i fryzjerka. Czas się szykować.-mama była chyba bardziej zestresowana i jednocześnie podekscytowana tym dniem niż ja.
-Zaraz przyjdę-wzięłam kolejny łyk kawy.
-Stresujesz się? Wiążecie się na całe życie.-usiadła obok mnie i złapała moją rękę.
-Nie, jeszcze się nie denerwuję. Wiem, że to ten jedyny.-uśmiechnęłam się i patrzyłam w niebieskie niebo. Pogoda była przepiękna, słońce świeciło, a na niebie nie było widać żadnej ciemnej chmury.
-To dobrze. A to dla ciebie, w końcu musisz mieć coś starego.-wsunęła mi do ręki małą, srebrną spinkę.
-Przecież dała ci to babcia, nie możesz mi tego oddać.-patrzyłam na nią z niedowierzaniem, ponieważ wiedziałam, że bardzo ją lubiła.
-Teraz należy do ciebie.
-Dziękuję.-uściskałam ją mocno i udałyśmy się do kuchni. Wiktoria biegała po mieszkaniu jak poparzona, wciąż szukając potrzebnych jej rzeczy. Ja udałam się wziąć kąpiel. Siedziałam w wannie dobre 40 minut, potem przyjechała kosmetyczka, która zrobiła mi piękny a zarazem delikatny makijaż. Tuż po niej przyjechała fryzjerka. Po raz pierwszy podobało mi się jak mnie uczesała. Kilka kosmyków wisiało luźno, reszta włosów splątana była w taki sposób, że przykrywała mi uszy, a na dole upięty był kok. Fryzura była silna i stabilna więc nie powinna zepsuć  mi się podczas wesela. Fryzjerka zajęła się również Wiką oraz moją mamą. Uczesała je równie ładnie jak mnie. Do ślubu zostały dwie godziny. Czas założyć suknię. Trochę ciężko było się w nią wbić, ale kiedy mi się udało byłam pod wielkim wrażeniem. Góra sukienki wyglądała jak gorset, była gładka, jednak naszyte na niej małe kwiatuszki dodawały jej uroku. Dół był uszyty z kilku warstw tiulu. Cała suknia była biała i podkreślała moją sylwetkę. Ciągła się do ziemi. Część górna i dolna były ze sobą połączone, bardzo ładnym i eleganckim szwem. Welon również uszyty był z białego tiulu. Do tego białe buty i rajstopy. Na udo naciągnęłam niebiesko-białą podwiązkę. Czułam się trochę jakbym szła do pierwszej komunii tylko bardziej wystrojona. Założyłam srebrną biżuterię, a we włosy wpięłam spinkę, którą wcześniej dostałam od mamy. Wszystkie trzy byłyśmy gotowe. Tato przywiózł bukiet biało-różowych róż, które pasowały do kwiatuszków przyszytych do mojej sukienki. Pod blok przyjechało czarne BMW, przystrojone kwiatami. Do klamek przywiązane były białe wstążki, a tablica rejestracyjna zaklejona była tabliczką z napisem "Nowożeńcy". Zeszliśmy na dół, Wiktoria pojechała ze mną samochodem, który już czekał. Będąc w drodze zadzwonił telefon.
-Tak?
-Jedziesz już?
-Tak. Będziesz czekał pod kościołem?
-Będę w kościele, przecież nie możemy zobaczysz się przed ślubem.
-No dobrze. Już nie mogę się doczekać.-słyszałam radość w głosie Michała. Pojechaliśmy pod kościół, stało tam kilka osób w tym fotograf i kamerzysta. Obie wysiadłyśmy z auta. Goście wciąż zjawiali się pod budynkiem.
-To co idziemy?-tato podszedł do mnie i wyrwał nie z zamyślenia.
-No chyba już czas.-złapałam go pod rękę i weszliśmy do kościoła przepełnionego ludźmi. Pod ołtarzem stał ksiądz, Wiktoria, która była druhną oraz Piotrek, którego wybrał Michał. Stał również on, ubrany w czarny smoking, białą koszulę, a pod szyją zawiązany miał jasno-różowy krawat, który wpasowywał się w dodatki do mojego stroju. Na jego twarzy wciąż widniał uśmiech. Kiedy pojawiliśmy się w środku kościoła ludzie wstali i organista zaczął grać. Pod samym ołtarzem tato ucałował mój policzek i podał dłoń Michałowi. Potem stanęłam obok Winiarskiego, przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy wciąż się uśmiechając. Ksiądz zaczął ceremonię, wciąż mówił o miłości, wierności i zaufaniu. Aż w końcu nadszedł czas przysięgi. Podaliśmy sobie prawe dłonie, które ksiądz oplótł stułą. Powtarzaliśmy za nim:
"Ja Michał biorę ciebie Zuzanno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci." Mówiąc to zauważyłam łzę spływającą po jego policzku. Oczywiście sama również płakałam, ze szczęścia i wzruszenia. Potem przyszedł czas abym ja złożyła przysięgę.
"Ja Zuzanna biorę ciebie Michale za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci." Co chwilę głos załamywał mi się, uśmiech Michała dawał mi odwagę. Podczas Mszy moją uwagę przykuł Piotrek, który wciąż puszczał zalotne spojrzenia w stronę Wiktorii, trochę mnie to rozpraszało. Ksiądz kazał dać obrączki, które poświęcił. Michał złapał moją dłoń i delikatnie wsunął na serdeczny palec obrączkę wykonaną z białego złota. Wymawiał przy tym następujące słowa "Zuzanno przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności , w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego." Czułam jego uścisk dłoni, moja wciąż drżała.
-Spokojnie. Kocham Cię.-wyszeptał i od razu zrobiło mi się lepiej. Potem ja wsunęłam obrączkę na jego palec i również wymówiłam te same słowa. "Michale przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności , w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego." I w końcu usłyszeliśmy te słowa "Jesteście mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą."  Winiarski zrobił krok w moim kierunku, postawił swoją dłoń na moim policzku i delikatnie musnął moje usta. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy z kościoła, tam rzucali w nas ryżem. Teraz bez pohamowania pocałowaliśmy się. Potem zaczęły się życzenia i kwiaty. Słuchaliśmy każdego i dziękowaliśmy. Następnie wsiedliśmy do samochodu, aby udać się na salę weselną.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.-mówiłam kiedy on bacznie oglądał obrączkę na moim palcu.
-Kocham cię żono-szczególnie zaakcentował ostatnie słowo. Potem wbił się w moje usta. Pod salą czekali goście. Z przodu stał również Kubiak. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do drzwi wejściowych. Przed wejściem musieliśmy wypić po kieliszek wódki a potem rzucić go za siebie tak aby się rozbił. Oba stłukły się o ziemię. Weszliśmy do środka, było przepięknie. Nawet był naszykowany osobny stolik dla siatkarzy, ponieważ Michał zaprosił ich w dość licznym gronie. Zjedliśmy obiad, potem przyszedł czas na pierwszy taniec. Bujaliśmy się delikatnie w rytm muzyki. Wesele było wspaniałe, wszyscy dobrze się bawili. Tańczyli, śpiewali, oraz nie obeszło się bez picia. Wybiła dwunasta czas na tort, kroiliśmy go z Michałem, potem karmiliśmy siebie nawzajem. Tradycyjnie rzuciłam welonem, który złapała kuzynka Winiara, a krawat nawet nie wiem kto. Teraz goście mieli rozdać nam prezenty. Trwało to dość sporo, na końcu stał Kubiak.
-Nie wiedziałem czy mam przychodzić. Przełamałem się, przepraszam, że nie było mnie w kościele ale jestem niewierzący. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.-w jego oczach widziałam smutek.
-Dziękujemy-Michał oschle uścisnął jego dłoń, ja przytuliłam się do niego, ale szybko odsunęłam. Tańczyłam chyba z każdym siatkarzem, będącym na weselu. Do domu poszliśmy jakoś po 5 rano, kiedy na sali nie było już prawie nikogo. Odwiózł nas pan, który kierował wynajętym autem. Michał nawet dobrze się trzymał. Postanowił wnieść mnie przez próg, na początku trochę sie bałam, że oboje się przewrócimy jednak dał sobie radę. Potem wygramoliłam się z sukienki, po całym dniu noszenia jej wydała się niewygodna. Zostałam w samej bieliźnie. Michał siedział na łóżku i bacznie mnie obserwował. Podeszłam do niego i pocałowałam jego różowe usta. Potem zajęłam się ściągnięciem krawatu, reszta poszła gładko. Mężczyzna sam zdjął z siebie marynarkę i spodnie, z koszulą miał większy problem więc mu w tym pomogłam. On szybko pozbył się mojego stanika. Potem złapał w biodrach i obrócił tak, że leżałam na łóżku. Michał wisiał nade mną, zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję, a potem schodził co raz niżej. Jedną rękę trzymał na moim policzku a drugą zdjął dolną część bielizny. Przejechał dłonią po moim pośladku. Zgięłam nogi, tak że dotykałam jego bioder. Czułam jak zaczynają pracować, nabierały co raz szybszego tempa. Na chwilę się zatrzymał podniósł głowę i przeszył wzrokiem moją twarz. Jego jasno-niebieskie oczy zaświeciły się.Wziął się za kończenie tego co zaczął. Swoimi ustami przywarł do moich, a biodra znów zaczęły pracować. Oboje oddychaliśmy co raz głośniej, a jego pocałunki były co raz bardziej namiętne. Zaczęłam delikatnie przygryzać jego ucho, sprawiło mu to przyjemność, ponieważ usłyszałam jak zaśmiał się po cichu. Przez ostatnie kilka sekund starał się ze wszystkich sił sprawiając przy tym obojgu z nas ogromną przyjemność. Potem ucałował moje czoło i położył się na plecach. Przykryliśmy się kołdrą, położyłam głowę na jego klatce piersiowej i nasłuchiwałam bicie jego serca.
-Dziękuję-wyszeptałam.
-Za co?-podniósł głowę.
-Za wszystko. Kocham cię.
-Ja ciebie też.-pocałował czubek mojej głowy. Wiedziałam, że nie popełniłam błędu wiążąc się z nim na całe życie.
----------------------------------------------------------------------------
Napisanie tego rozdziału było dla mnie nie małym wyzwanie. Nie jest on tak dobry jakbym chciała. Jednak mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. Zachęcam do komentowania i zaglądania tutaj. Pozdrawiam Martyna ♥

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział XLVIII

Dziś ostatni mecz w tym sezonie ligowym. Razem z Zuzą wybierałyśmy się dzisiaj do Rzeszowa. Wszystko miało się rozegrać na Podpromiu. Mecz miał się zacząć o 14:45, więc z Kielc wyjechałyśmy już przed 11 . Na miejscu byłyśmy 30 minut przed czasem. Zajęłyśmy swoje miejsca i oglądałyśmy rozgrzewkę siatkarzy. Zbyszek od razu mnie zauważył i szybko przyszedł do band.
- Nie założyłaś koszulki - pstryknął mnie w nos i pocałował w policzek.
- Już o tym rozmawialiśmy - uśmiechnęłam się.
- Czyli nie moge liczyć dzisiaj na twoje wsparcie. Dzięki kochanie - spuścił głowę i już miał odchodzić, ale zdążyłam złapać go za rękę.
- Zibi proszę cie ..
- To może jakaś mała motywacja chociaż, co ? - uniósł brwi i szybko nimi poruszał.
- Tobie nie potrzebna żadna motywacja. Dasz sobie radę. - oparłam się o bandy i dałam mu buziaka w usta na pożegnanie. Kiedy rozmawiałam ze Zbyszkiem nawet nie zauważyłam, że zaraz obok nas stoi Zuza z Michałem.
- Stary wierze w ciebie. Nie zawiedź mnie ! - krzyknęłam już odchodzącemu Winiarskiemu. Do meczu zostało tylko 10 minut. W hali nie było żadnego wolnego miejsca. Bilety na to ostatnie spotkanie zostały sprzedane w 30 minut. Zrobiłyśmy kilka pamiątkowych zdjęć i czekałyśmy na rozpoczęcie. Pierwszy raz byłam na meczu w Rzeszowie, cała atmosfera i oprawa meczu była cudowna. W prawdzie nie kibicowali Skrze, ale nie było minuty, żeby doping ucichł. Pierwszy set gładko wygrali gospodarze. Drugi toczył się o wiele dłużej od poprzedniego i byl bardziej wyrównany. Po godzinnej walce w setach byl remis 1:1. Dziesięcio minutowa przerwa dobrze wpłynęła na Bełchatowski klub i trzeci set też padł ich łupem. Miałam wielką nadzieję, że mecz skończy się w czterech setach, ale to raczej było niemożliwe. Resovia szybko zapomniała o wcześniejszym przegranym secie i doprowadziła do tie-break'a. Siedząc 5 metrów od boiska wyzywałam samą siebie w myślach, że nie zostałam w domu przed telewizorem. Nerwy i emocje jakie panowały w tej hali są nie do opisania. Kiedy zaczął się piąty set z nerwów zaczął boleć mnie brzuch. Przez chwilę przytrzymałam na nim rękę i przestało. Przy zmianie stron boiska Skra nieznacznie prowadziła jednym punktem. Kibice robili co mogli, żeby tylko pomóc swojej drużynie. Powoli wynik zbliżał się ku końcowi. Drużyny graly punkt za punkt do momentu kiedy Zbyszek nie wszedł na zagrywkę. W tym elemencie zawsze miał zielone światlo od trenerów. Przy stanie 11:13 dla Skry ryzykował tak jak mu kazano. Uderzyl w pilke z calą siłą, a ta zatanczyła na taśmie i przewinęła się na stronę Bełchatowa. Tym punktem pobudził kibiców do jeszcze głośniejszego dopingu. Za drugim razem wybrał inny kierunek. Udało mu się ustrzelić Winiarskiego, a dzięki temu doprowadził do remisu. Trener Skry poprosił o czas, a w tym samym momencie na trybunę została wypuszczona flaga w barwach Resovii. Wszyscy wstali z miejsc. Bartman wolno szedł na miejsce zagrywki kozłując piłkę. Wysoko ją podrzucił i uderzył najmocniej jak potrafił, tym samym trafiając idealnie w lewy górny róg boiska i dając prowadzenie swojej drużynie. Nie mogłam na to patrzeć, z całych sił trzymałam kciuki i zagryzałam wargi z nerwów. Ledwie można bylo usłyszec gwizdek tak bylo glosno. Wszyscy ucichli, kiedy Zatorski przyjął w punkt. Falasca rozegrał do Mariusza. Kapitan Skry miał idealną okazję do skonczenia akcji, ale blokujący popracowali blokiem i wyracowali kontre. Punkt na wagę mistrzostwa polski byl w górze. Ignaczak idealnie dograł do Lukasa, a ten posłał piłkę na lewe skrzydło do Achrema pozwalając mu jako kapitanowi ustalic wynik meczu. Atak był tak dynamiczny, że nie bylo w stanie go obronić. Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć tego co sie dzieje na boisku. Słyszałam tylko jak kilka tysięcy ludzi wybucha krzykiem radości. Cała Rzeszowska drużyna skakała po boisku ściskając siebie nawzajem.  Nie ukrywałam, że byłam zawiedziona wynikiem końcowym. Wzięłam torebkę i poszłam w stronę siatkarzy z Bełchatowa. Winiarski siedział na płycie boiska i pił wodę. Wszyscy na trybunach czekali na dekorację końcową.
- Przyszłaś mnie opieprzyć czy pocieszyć ? - Winiar stał obok mnie i patrzył na pełne trybuny ludzi.
- I to i to - wzięłam od niego wodę i wypiłam dwa łyki - No chodź tu - rozłożyłam ręce i czekałam aż podejdzie bliżej, żeby go przytulić.
- Nie wiem co się stało, serio - stał przytulony do mnie i tłumaczyl się z przegranej.
- Przestań już. Za rok się uda. - musiałam już wracać, bo rozpoczynała się ceremonia. Wróciłam na swoje miejsce.
- Gdzie byłaś ? - Zuza siedziała ciągle na swoim miejscu.
- U Michała, a co ?
- Zbyszek tu był, a ciebie nie bylo - jej wzrok ciagle skupiony byl na ekranie telefonu. Usiadłam obok niej. Ceremonia trwala okolo 30 minut. Zbyszek przybiegł do mnie zaraz po niej i poinformowal, że wróci później. Wiedziałam, że muszą oblać zwycięstwo. Obydwie wolno szłyśmy w stronę samochodu. Przez połowę trasy jechałyśmy w ciszy.
- Musze ci cos powiedzieć - zaczęła spokojnie Zuza.
- O nie. Nie lubie tego zdania w twoich ustach. - obie zaczełyśmy się śmiać.
- Spokojnie. Ja i Michał bierzemy ślub .
- To fantastycznie ! Matko jak sie ciesze !
- Lepiej patrz na droge ! - złapała jedną ręką kierownicę i nakierowała w dobrym kierunku.
- Macie już ustaloną datę ?
- Nie mamy dokładnej, ale jeszcze przed mistrzostwami - znowu widziałam ten sam uśmiech na jej twarzy co wtedy, kiedy mówiła mi, że wyprowadza się do Michała.
- To już nie długo. W co ja się ubiorę ! Musze kupić sukienke .
- Wiktoria ogarnij. Masz jeszcze dużo czasu. A co do sukienki to chyba pomożesz mi znaleźć jakąś prawda ?
- Mówisz kiedy i jestem na twoje zawołanie ! - w głowie już sobie wymyślałam jak to wszystko bedzie wyglądać. Przez resztę podróży ciągle opowiadałam przyszłej pannie młodej jakie sukienki by do niej pasowały. Przed dwudziestą drugą byłyśmy na miejscu. Jedna po drugiej wzięłyśmy szybką kąpiel. Na noc Zuza została u mnie. Michał i tak miał wrócić dopiero jutro tak jak Zbyszek, więc mogłyśmy obydwie poczuć się jak dawniej.
----------------------------------------------------------------------------------------
Trochę się przeciągnęło pisanie tego rozdziału, ale już wszystko wróciło do normy :D  Teraz będziemy wchodzić w faze ME i mogę Was zapewnić, że wszystko nabierze większego rozmachu. Zacznie się na ślubie Michała i Zuzy, a skończy .. Same zobaczycie :)  Od poniedziałku ja i Martyna zaczynamy ferie, wiec mozecie spodziewac się większej  ilości postów ! Zaglądajcie i komentujcie. Całuję, Patrycja <3

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział XLVII

W ciągu ostatnich  kilku dni wiele spraw zostało wyjaśnionych. Porozmawiałyśmy z Wiktorią i wróciłyśmy do porozumienia.
Całe popołudnie przesiedziałam w domu, akurat kiedy miałam iść na zakupy dostałam sms'a od Michała :"Cześć kochanie, chcę cię gdzieś zabrać. Będę za dziesięć minut". Ubrałam buty i kurtkę, i zeszłam na parking. Trochę się nastałam zanim przyjechał Winiar.
-To gdzie jedziemy?-mówiłam zapinając pasy. 
-A to niespodzianka.-jechaliśmy dość długo, wyjechaliśmy z miasta i zatrzymaliśmy się na poboczu.
-Coś się stało?
-Spokojnie.-wyciągnął jakąś apaszkę i zawiązał mi ją tak, że nic nie widziałam.
-Michał zaczynam się ciebie bać.
-Zaraz będziemy na miejscu.-znów ruszył samochodem. Po kolejnych dziesięciu minutach jazdy zatrzymaliśmy się. Usłyszałam jak wysiada z auta, potem podszedł do moich drzwi i je otworzył. Złapał moją rękę i pomógł wysiąść z pojazdu.
-Teraz uważaj.-wciąż prowadził mnie za rękę, ja nadal nic nie widziałam. Na chwilę mnie puścił, słyszałam jak przekręca klucz w drzwiach. Wprowadził mnie do jakiegoś budynku.
-Czekaj, stój tutaj i się nie ruszaj.-podszedł z tyłu i odwiązał apaszkę potem zaplątał swoje ręce na moim brzuchu. Kiedy otworzyłam oczy, nie wiedziałam co mam zrobić.
-Michał czy to...?
-Tak to nasz dom-odwróciłam sie do niego i ucałowałam jego usta.
-Ale Michał dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś?
-Chciałem, ale w ostatnich dniach byłaś jakaś dziwna, więc postanowiłem sam wszystko urządzić, jeśli coś ci się nie spodoba to możemy zmienić.-udaliśmy się oglądać dom. Najpierw weszliśmy do kuchni. Dolne szafki były czerwone, a górne białe. Na środku znajdowało się duże okno. Wszystko było dobrane kolorystycznie i wyglądało niesamowicie. Przeszliśmy do salonu, który był połączony z jadalnią. Przy ścianie, stał biały stół z białymi krzesłami. Ściana była, szara więc wszystko zgrywało sie w jedną całość. Część salonu była w kolorze szarym z dodatkami turkusu. Reszta ścian była biała, więc w pokój nie był ciemny. Drzwi balkonowe prowadziły na ogromny ogród, w którym stała ławka, oraz duża huśtawka. Udaliśmy sie na górę, najpierw weszliśmy do sypialni. Również była utrzymana w odcieniach szarości, jednak dodatki były ciemno-fioletowe. Na końcu został jeszcze jeden pokój. To pomieszczenie spodobało mi się najbardziej. Michał stał w drzwiach, a ja chodziłam i oglądałam nawet najmniejsze detale. Kolor ścian był w odcieniu brązu, białe mebelki i różowe dodatki razem wyglądały niesamowicie. Na półce stały maleńkie buciki, a w szafkach starannie poukładane były dziecięce ubranka. Jedna szafka poświęcona była na butelki, smoczki, pampersy itp. Obok łóżeczka  stał biały fotel.
-To dla mamusi-podszedł i złapał mnie za rękę.-Wiesz czas już chyba wszystko sobie poukładać. Jeszcze przed rozpoczęciem Mistrzostw chcę żebyś została moją żoną.-po usłyszeniu tych słów wzruszyłam się. Mocno przytuliłam siatkarza i wyszeptałam do jego ucha:
-Jesteś najwspanialszym mężczyzną na świecie.-zatonęliśmy w pocałunkach.
-Może spędzimy noc tutaj?-odpowiedzi nie usłyszał, udaliśmy się do sypialni. Po chwili się do mojej głowy wpadła myśl.
-Michał zaczekaj.
-Coś nie tak?
-Wiesz nie chcę żebyś uważał, że seks będzie podziękowaniem za to wszystko. Możemy spędzić tu noc, ale wolę porozmawiać i inaczej spędzić ten czas.
-Nie widzę problemu.-udaliśmy się do salonu i rozpaliliśmy ogień w kominku, potem Michał przyniósł wino i tak wtuleni w siebie siedzieliśmy cały wieczór.
--------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście tyle czasu czekać na post. Jakoś nie mogłam się zabrać za napisanie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zachęcam do komentowania. Pozdrawiam Martyna ♥

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział XLVI

Po rozmowie z Bartmanem oboje postanowiliśmy, że trochę czasu musimy pobyć sami. On wrócił do swojego mieszkania, a ja miałam zamiar pojechać do Wrocławia do rodziców. Jednak stwierdziłam, że to zły pomysł, bo tam musiałabym się tłumaczyć przez kilka godzin o co poszło. Tego dnia strasznie padało. Włączyłam radio i zabrałam się za sprzątanie w domu. Ciągle myślałam o tym co się stało. W puszewnej chwili po prostu nie wytrzymałam i zwyczajnie zaczęłam płakać. Zostawiłam wszystko i poszłam do salonu. Siedziałam na fotelu i patrzyłam jak pada. Pogoda idealnie komponowała się z moim obecnym stanem. Dobijała mnie jeszcze bardziej. Przez chwilę miałam w głowie taki pomysł, żeby zostawić to wszystko i wrócić na satre śmieci. Mogłam to zrobić, ale pomimo tego co zrobił Zbyszek ja nadal go kochałam. Nie potrafiłabym zapomnieć o nim tak szybko. Zuzy też bym nie zostawiła, popełniła błąd, ale nie potrafiłabym wrócić do domu i zacząć wszystkiego od nowa. Siedziałam w fotelu i próbowałam tłumaczyć sobie, dlaczego oni to zrobili. Nie wiedziałam, kiedy będę w stanie znowu z nim porozmawiać. Bywały takie chwile, że chciałam wziąć telefon i po niego zadzwonić, ale nie mogłam. Wieczorem, kiedy siedziałam wykąpana przed telewizorem dostałam esemesa. "Wpadnę na chwilę jeśli nie masz nic przeciwko, ok ?" - nie chciałam rozmawiać z Winiarskim. Próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, że teraz nie moge albo nie ma mnie w domu, ale on zdążył już przyjść. Zadzwonił dzwonkiem i wszedł do środka.
- Wiktoria jesteś ? - stał w korytarzu i niepewnie pytał.
- W salonie. - rozebrał się i przyszedł. Usiadł obok mnie.
- Sory, że o tej porze, ale mam do ciebie pytanie .
- No słucham - usiadłam wygodnie i poprawiłam sobie koc.
- Wiesz może dlaczego Zuźka od paru dni tak dziwnie się zachowuje ?
- Jak dziwnie ? - udawałam, że nic nie wiem. Byłam zła bo obiecała mi, że będzie się normalnie zachowywać.
- No dziwnie. Jest taka trochę nerwowa, tajemnicza się zrobiła - był całkowicie bezradny. Martwił się o nią, a ona zrobiła mu takie świństwo.
- Wiesz to na pewno hormony. Zobaczysz, że za kilka dni jej przejdzie - poklepałam go po plecach dla otuchy. Chciałam żeby już poszedł, bo bałam się, że palne jakieś glupstwo i wszystko się wyda.
- Dobrze, że Zbyszek znalazł sobie takiego kogoś jak ty - uśmiechnął się i wstał z sofy - Będę już leciał. Dzięki za wszystko - pocałował mnie w policzek i poszedł. Na parę godzin zapomniałam o Bartmanie, a on znowu mi o nim przypomniał.
                                                                               ***

Tydzień już minął odkąd siedze sama w tych czterech ścianach. Przez ten czas ani razu nie rozmawiałam z Zuzą i Zbyszkiem. Rano jak się obudziłam i włączyłam telefon miałam wiadomość od Zbyszka "Chcę pogadać. Muszę Cie zobaczyć bo zwariuję". Nie ukrywałam uśmiechu na twarzy, kiedy to przeczytałam, ale wiedziałam, że muszę go jeszcze trochę potrzymać na dystans. Odpisałam mu, że może wpaść pod wieczór. Dzień mi szybko zleciał. Byłam na zakupach, później wypiłam kawę z sąsiadką, a o 18 miał przyjsc Zbyszek.Siedziałam w kuchni i jadłam kanapkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to on.
- Wejdź - otworzyłam mu drzwi. Chciał mnie pocałować, ale przytrzymałam go ręką. Ściągnął kurtkę i przeszliśmy do pokoju.
- Jak się czujesz ? Co u ciebie ? Opowiadaj - rozsiadł się i zaczął mówić.
- Nie zadawaj mi pytań jakbyś przyjechał w odwiedziny do dalekiej rodziny.
- Masz rację. Zacznę od razu. - przybrał poważną minę, objął moją dłoń swoimi i zaczął - Już ci mówiłem, ze to co wydarzyło się między mną, a Zuzą nie ma znaczenia. Ten tydzień był najgorszym tygodniem w moim życiu. Nie chcę, żeby było tak dalej. Chcę tu wrócić rozumiesz - przysunął głowę do mojej i patrzyl mi w oczy.
- Ale jeden tydzień nie wystarczy, żeby było super - przełknęłam ślinę.
- Ja wiem, ale ja to naprawię. Obiecuje. - ciąglę ściskał moją rękę, przyciągał ją do ust i lekko dotykał ustami.
- Nie obiecuj tylko to zrób - uśmiechnęłam się. Od tygodnia ciężko mi było uśmiechąć się nawet do kwiatka, ale jak tylko go widziałam robiło mi się cieplej.
- Chciałbym żebyś w niedziele była na meczu. Wiem, że to będzie trudne, ale zależy mi na tym - przysunął się bliżej i objął mnie w pasie.
- Nie dość, że każesz mi przyjść na mecz mojej kochanej drużyny z odwiecznym największym przeciwnikiem to na dodatek jest to finał. Super pomysł Zbyszku, na prawdę- wyszczerzył zęby i zasmiał się.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - mocno mnie przytulił do siebie i pocałował w głowę - Kocham cie. - wyszeptał mi do ucha. Miałam ochote go pocałować, ale wiedziałam, że nie moge tego zrobić teraz. Chwilę porozmawialiśmy i poszedł. Zostało mi jeszcze tylko porozmawiać z Zuzą i znowu wyjść na prostą.
--------------------------------------------------------------------------------------
Okej posta miałam dodać wczoraj, ale coś mi się zepsuło i nie mogłam napisać zakonczenia ;/ Ale teraz już wszystko jest OK i mam nadzieję, że Wam się spodoba :-) Patrycja ;>

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział XLV

Przez tydzień byłam u rodziców, nie mogłam mieszkać z Michałem, a z Wiktorią tym bardziej. Jednak wydarzyło się coś przez co musiałam wrócić. Winiar był na treningu i miało go nie być do późnego wieczora. Do Kielc wróciłam rankiem.
-Zbyszek przyjedź, do mieszkania Michała jak najszybciej.-nie musiałam długo czekać. Mężczyzna zjawił się po niecałych 20 minutach.
-Co jest?-wpadł do mieszkania.
-Spóźnia mi się.
-Okres?-pokiwałam twierdząco głową i usiadłam na krześle.
-Robiłaś test?
-Z tym czekałam na ciebie.
-A masz?
-Nawet dwa.
-No to już.-wzięłam dwa pudełeczka i udałam się do łazienki. Bartman usiadł na krześle i spuścił głowę w dół, wlepiając swój wzrok w ziemie. Wyszłam z dwoma testami do pokoju.
-Iiiii?
-Trzeba chwilę poczekać.-oznajmiłam i usiadłam na przeciw niego.
-A co jeśli jestem w ciąży?-do moich oczu napłynęły łzy.-Przecież my nic do siebie nie czujemy.
-Wtedy będziemy błagać o wybaczenie Michała i Wiktorię.
-Michał tego nie zrozumie, już drugi raz.-łzy leciały z moich oczy, a ja nie miałam nad tym kontroli.
-Pomogę ci je wychować, będę płacił alimenty. Nie zostawię was samych.-na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
-Może już-moje ręce telepały się jak jakieś nienormalne. Podniosłam test do góry i odwróciłam, pierwszy był negatywny. Został drugi, ten również był negatywny. Odetchnęłam z ulgą.
-Możemy być spokojni.
-Jak dobrze.-wstał z krzesła i udał sie do drzwi.-Ale muszę ci powiedzieć, że nie zła byłaś.-puścił mi oczko i trzasnął za sobą drzwiami. Usiadłam na kanapie i sie rozpłakałam, to przez te wszystkie emocje, które we mnie siedziały. Poczułam konieczność porozmawiania z Wiką postanowiłam, że powiem jej o wszystkim, inaczej nie będę potrafiła się z nią dalej przyjaźnić.
-Hej wpadniesz do mnie?
-Zaraz będę-wpadła do mieszkania jak huragan.
-Dlaczego tyle czasu cie nie było?-mówiła i jednocześnie mocno mnie ściskała.
-Byłam  rodziców musiałam przemyśleć kilka spraw.-odsunęła się ode mnie i patrzyła w moje oczy.
-Muszę ci o czymś powiedzieć, usiądź proszę.
-Już się boję.
-Wiesz, wtedy na tej imprezie, wcale się nie zatrułam. Pojechałam do domu bo wydarzyło sie coś złego.-cholernie bałam sie o tym mówić, mój wzrok wlepiony był w ziemię.-Zbyszek był wkurzony, tym że cały czas spędzałaś z Piotrkiem. Chciał iść mu coś zrobił, próbowałam go zatrzymać iiii..-mój głos się załamał.
-I co?
-Poszliśmy do łazienki, chciał odreagować. Nie wiem jak to się stało.
-Ty chyba sobie żartujesz !!!!-wstała i stanęła obok okna.
-Myślałam, że jestem w ciąży. Przez to postanowiłam powiedzieć ci o tym. Teraz pewnie nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, rozumiem to. Wyprowadzam się stąd. Dzisiaj powiem Michałowi.
-Nie rób tego-mówiła przez łzy.
-Czego?
-Nie mów Michałowi, pogadam ze Zbyszkiem on też niczego nie powie. Na razie nie będę potrafiła z tobą gadać, ale jak to sobie poukładam to zadzwonię.-wzięła swoją kurtkę i udała się do drzwi.
-Przepraszam.-odwróciła się do mnie.
-Obiecaj, że nic mu nie powiesz.
-Dobrze.-po usłyszeniu tego słowa wyszła. Jest niesamowitą przyjaciółką. Tak jak obiecałam nie powiedziałam o niczym Michałowi. Udawałam, że wszystko jest w porządku, chociaż to nie było łatwe. Wiktoria się nie odzywała, dostałam tylko sms'a od Bartmana. "Nie wiem po co jej mówiłaś. To miało zostać między nami. Nie rzuciła mnie, tylko chce na jakiś czas odpocząć". Trochę mi ulżyło, ale wciąż czułam sie okropnie.
-----------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę krótki i długo pisany. Miał pojawić się wcześniej, ale jakoś brakowało mi czasu. Czekam na ferie jeszcze dwa tygodnie. Wtedy postaramy sie nadrobić :) Czekam na komentarze. Pozdrawiam Martyna ♥