wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział XLVI

Po rozmowie z Bartmanem oboje postanowiliśmy, że trochę czasu musimy pobyć sami. On wrócił do swojego mieszkania, a ja miałam zamiar pojechać do Wrocławia do rodziców. Jednak stwierdziłam, że to zły pomysł, bo tam musiałabym się tłumaczyć przez kilka godzin o co poszło. Tego dnia strasznie padało. Włączyłam radio i zabrałam się za sprzątanie w domu. Ciągle myślałam o tym co się stało. W puszewnej chwili po prostu nie wytrzymałam i zwyczajnie zaczęłam płakać. Zostawiłam wszystko i poszłam do salonu. Siedziałam na fotelu i patrzyłam jak pada. Pogoda idealnie komponowała się z moim obecnym stanem. Dobijała mnie jeszcze bardziej. Przez chwilę miałam w głowie taki pomysł, żeby zostawić to wszystko i wrócić na satre śmieci. Mogłam to zrobić, ale pomimo tego co zrobił Zbyszek ja nadal go kochałam. Nie potrafiłabym zapomnieć o nim tak szybko. Zuzy też bym nie zostawiła, popełniła błąd, ale nie potrafiłabym wrócić do domu i zacząć wszystkiego od nowa. Siedziałam w fotelu i próbowałam tłumaczyć sobie, dlaczego oni to zrobili. Nie wiedziałam, kiedy będę w stanie znowu z nim porozmawiać. Bywały takie chwile, że chciałam wziąć telefon i po niego zadzwonić, ale nie mogłam. Wieczorem, kiedy siedziałam wykąpana przed telewizorem dostałam esemesa. "Wpadnę na chwilę jeśli nie masz nic przeciwko, ok ?" - nie chciałam rozmawiać z Winiarskim. Próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, że teraz nie moge albo nie ma mnie w domu, ale on zdążył już przyjść. Zadzwonił dzwonkiem i wszedł do środka.
- Wiktoria jesteś ? - stał w korytarzu i niepewnie pytał.
- W salonie. - rozebrał się i przyszedł. Usiadł obok mnie.
- Sory, że o tej porze, ale mam do ciebie pytanie .
- No słucham - usiadłam wygodnie i poprawiłam sobie koc.
- Wiesz może dlaczego Zuźka od paru dni tak dziwnie się zachowuje ?
- Jak dziwnie ? - udawałam, że nic nie wiem. Byłam zła bo obiecała mi, że będzie się normalnie zachowywać.
- No dziwnie. Jest taka trochę nerwowa, tajemnicza się zrobiła - był całkowicie bezradny. Martwił się o nią, a ona zrobiła mu takie świństwo.
- Wiesz to na pewno hormony. Zobaczysz, że za kilka dni jej przejdzie - poklepałam go po plecach dla otuchy. Chciałam żeby już poszedł, bo bałam się, że palne jakieś glupstwo i wszystko się wyda.
- Dobrze, że Zbyszek znalazł sobie takiego kogoś jak ty - uśmiechnął się i wstał z sofy - Będę już leciał. Dzięki za wszystko - pocałował mnie w policzek i poszedł. Na parę godzin zapomniałam o Bartmanie, a on znowu mi o nim przypomniał.
                                                                               ***

Tydzień już minął odkąd siedze sama w tych czterech ścianach. Przez ten czas ani razu nie rozmawiałam z Zuzą i Zbyszkiem. Rano jak się obudziłam i włączyłam telefon miałam wiadomość od Zbyszka "Chcę pogadać. Muszę Cie zobaczyć bo zwariuję". Nie ukrywałam uśmiechu na twarzy, kiedy to przeczytałam, ale wiedziałam, że muszę go jeszcze trochę potrzymać na dystans. Odpisałam mu, że może wpaść pod wieczór. Dzień mi szybko zleciał. Byłam na zakupach, później wypiłam kawę z sąsiadką, a o 18 miał przyjsc Zbyszek.Siedziałam w kuchni i jadłam kanapkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to on.
- Wejdź - otworzyłam mu drzwi. Chciał mnie pocałować, ale przytrzymałam go ręką. Ściągnął kurtkę i przeszliśmy do pokoju.
- Jak się czujesz ? Co u ciebie ? Opowiadaj - rozsiadł się i zaczął mówić.
- Nie zadawaj mi pytań jakbyś przyjechał w odwiedziny do dalekiej rodziny.
- Masz rację. Zacznę od razu. - przybrał poważną minę, objął moją dłoń swoimi i zaczął - Już ci mówiłem, ze to co wydarzyło się między mną, a Zuzą nie ma znaczenia. Ten tydzień był najgorszym tygodniem w moim życiu. Nie chcę, żeby było tak dalej. Chcę tu wrócić rozumiesz - przysunął głowę do mojej i patrzyl mi w oczy.
- Ale jeden tydzień nie wystarczy, żeby było super - przełknęłam ślinę.
- Ja wiem, ale ja to naprawię. Obiecuje. - ciąglę ściskał moją rękę, przyciągał ją do ust i lekko dotykał ustami.
- Nie obiecuj tylko to zrób - uśmiechnęłam się. Od tygodnia ciężko mi było uśmiechąć się nawet do kwiatka, ale jak tylko go widziałam robiło mi się cieplej.
- Chciałbym żebyś w niedziele była na meczu. Wiem, że to będzie trudne, ale zależy mi na tym - przysunął się bliżej i objął mnie w pasie.
- Nie dość, że każesz mi przyjść na mecz mojej kochanej drużyny z odwiecznym największym przeciwnikiem to na dodatek jest to finał. Super pomysł Zbyszku, na prawdę- wyszczerzył zęby i zasmiał się.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - mocno mnie przytulił do siebie i pocałował w głowę - Kocham cie. - wyszeptał mi do ucha. Miałam ochote go pocałować, ale wiedziałam, że nie moge tego zrobić teraz. Chwilę porozmawialiśmy i poszedł. Zostało mi jeszcze tylko porozmawiać z Zuzą i znowu wyjść na prostą.
--------------------------------------------------------------------------------------
Okej posta miałam dodać wczoraj, ale coś mi się zepsuło i nie mogłam napisać zakonczenia ;/ Ale teraz już wszystko jest OK i mam nadzieję, że Wam się spodoba :-) Patrycja ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz