niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział XLV

Przez tydzień byłam u rodziców, nie mogłam mieszkać z Michałem, a z Wiktorią tym bardziej. Jednak wydarzyło się coś przez co musiałam wrócić. Winiar był na treningu i miało go nie być do późnego wieczora. Do Kielc wróciłam rankiem.
-Zbyszek przyjedź, do mieszkania Michała jak najszybciej.-nie musiałam długo czekać. Mężczyzna zjawił się po niecałych 20 minutach.
-Co jest?-wpadł do mieszkania.
-Spóźnia mi się.
-Okres?-pokiwałam twierdząco głową i usiadłam na krześle.
-Robiłaś test?
-Z tym czekałam na ciebie.
-A masz?
-Nawet dwa.
-No to już.-wzięłam dwa pudełeczka i udałam się do łazienki. Bartman usiadł na krześle i spuścił głowę w dół, wlepiając swój wzrok w ziemie. Wyszłam z dwoma testami do pokoju.
-Iiiii?
-Trzeba chwilę poczekać.-oznajmiłam i usiadłam na przeciw niego.
-A co jeśli jestem w ciąży?-do moich oczu napłynęły łzy.-Przecież my nic do siebie nie czujemy.
-Wtedy będziemy błagać o wybaczenie Michała i Wiktorię.
-Michał tego nie zrozumie, już drugi raz.-łzy leciały z moich oczy, a ja nie miałam nad tym kontroli.
-Pomogę ci je wychować, będę płacił alimenty. Nie zostawię was samych.-na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
-Może już-moje ręce telepały się jak jakieś nienormalne. Podniosłam test do góry i odwróciłam, pierwszy był negatywny. Został drugi, ten również był negatywny. Odetchnęłam z ulgą.
-Możemy być spokojni.
-Jak dobrze.-wstał z krzesła i udał sie do drzwi.-Ale muszę ci powiedzieć, że nie zła byłaś.-puścił mi oczko i trzasnął za sobą drzwiami. Usiadłam na kanapie i sie rozpłakałam, to przez te wszystkie emocje, które we mnie siedziały. Poczułam konieczność porozmawiania z Wiką postanowiłam, że powiem jej o wszystkim, inaczej nie będę potrafiła się z nią dalej przyjaźnić.
-Hej wpadniesz do mnie?
-Zaraz będę-wpadła do mieszkania jak huragan.
-Dlaczego tyle czasu cie nie było?-mówiła i jednocześnie mocno mnie ściskała.
-Byłam  rodziców musiałam przemyśleć kilka spraw.-odsunęła się ode mnie i patrzyła w moje oczy.
-Muszę ci o czymś powiedzieć, usiądź proszę.
-Już się boję.
-Wiesz, wtedy na tej imprezie, wcale się nie zatrułam. Pojechałam do domu bo wydarzyło sie coś złego.-cholernie bałam sie o tym mówić, mój wzrok wlepiony był w ziemię.-Zbyszek był wkurzony, tym że cały czas spędzałaś z Piotrkiem. Chciał iść mu coś zrobił, próbowałam go zatrzymać iiii..-mój głos się załamał.
-I co?
-Poszliśmy do łazienki, chciał odreagować. Nie wiem jak to się stało.
-Ty chyba sobie żartujesz !!!!-wstała i stanęła obok okna.
-Myślałam, że jestem w ciąży. Przez to postanowiłam powiedzieć ci o tym. Teraz pewnie nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, rozumiem to. Wyprowadzam się stąd. Dzisiaj powiem Michałowi.
-Nie rób tego-mówiła przez łzy.
-Czego?
-Nie mów Michałowi, pogadam ze Zbyszkiem on też niczego nie powie. Na razie nie będę potrafiła z tobą gadać, ale jak to sobie poukładam to zadzwonię.-wzięła swoją kurtkę i udała się do drzwi.
-Przepraszam.-odwróciła się do mnie.
-Obiecaj, że nic mu nie powiesz.
-Dobrze.-po usłyszeniu tego słowa wyszła. Jest niesamowitą przyjaciółką. Tak jak obiecałam nie powiedziałam o niczym Michałowi. Udawałam, że wszystko jest w porządku, chociaż to nie było łatwe. Wiktoria się nie odzywała, dostałam tylko sms'a od Bartmana. "Nie wiem po co jej mówiłaś. To miało zostać między nami. Nie rzuciła mnie, tylko chce na jakiś czas odpocząć". Trochę mi ulżyło, ale wciąż czułam sie okropnie.
-----------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę krótki i długo pisany. Miał pojawić się wcześniej, ale jakoś brakowało mi czasu. Czekam na ferie jeszcze dwa tygodnie. Wtedy postaramy sie nadrobić :) Czekam na komentarze. Pozdrawiam Martyna ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz