niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział XVI

Wieczorem nie zdążyłam porozmawiać z Wiką, wiem tyle, że pokłóciła się z Piotrkiem. Michał również niczego się nie dowiedział bo Nowakowski nie chciał o tym rozmawiać. Jednak wpadliśmy na pomysł, żeby wybrać się do klubu, może się pogodzą. O 20 byłyśmy gotowe, oczywiście ani Piotrek ani Wiktoria nie wiedzieli o swojej obecności. Do klubu przyjechałyśmy taksówką, tam czekali chłopacy. Wyraz ich twarzy kiedy siebie zobaczyli był bezcenny.
-Co on tu do cholery robi?-zaczęła zdenerwowana Wiktoria.
-To co my, idziemy na imprezę i bez kłócenia się proszę.-Michał próbował ich uspokoić, złapał mnie w pasie i weszliśmy do pomieszczenia. Oni udali się za nami. Usiedliśmy przy barze i tak na poprawienie humoru wypiliśmy po dwie kolejki. Potem ja z Michałem udaliśmy się na parkiet oni zostali porozmawiać. Rozmawiali dość długo ale chyba doszli do porozumienia bo w końcu zaczęli tańczyć.
-Przepraszam ale muszę do toalety-Michał udał się do wc a ja siadałam przy barze. Nie było go chyba z pół godziny więc postanowiłam pójść go poszukać. Byłam chyba wszędzie gdzie można było wejść i nigdzie go nie było. Weszłam do damskiej toalety żeby zadzwonić bo tam było trochę ciszej, ale kiedy weszłam przeżyłam szok. Na parapecie siedziała znajoma blondynka, wtulona w stojącego przed nią Michała. Dziewczyna mnie zauważyła i wbiła sie w jego usta.
-Widzę ładnie się bawicie-powiedziałam a łzy napłynęły mi do oczu. Winiar oderwał się od niej i stał jak wmurowany.
-Zuzia zaczekaj, ja... znaczy nie.. to nie tak jak myślisz-jąkał się jak nigdy. Ja wybuchnęłam płaczem rzuciłam tylko
-Nie mów tak do mnie i wiesz w ogóle lepiej już nic nie mów-i wybiegłam z pomieszczenia. Widziałam, że przez jakiś czas biegł za mną, jednak kiedy trzasnęłam drzwiami taksówki przed jego nosem, złapał się bezradnie za głowę i usiadł na ziemi, ja płakałam tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd. Wbiegłam po schodach do mieszkania i rzuciłam się na łóżko. Napisałam Wiktorii sms'a, że wróciłam do domu i całą resztę miałam w dupie. Telefon cały czas dzwonił, najpierw wyciszyłam dźwięki a potem wyłączyłam telefon. Po dziesięciu minutach Wika i Piotrek siedzieli przy mnie. Przy Nowakowskim głupio było mi cokolwiek mówić, więc Wiktoria powiedziała mu żeby jechał do Michała i zostałyśmy same. Opowiedziałam jej o całej tej sytuacji, przytuliła mnie mocno potem wypiłyśmy całą butelkę wina i położyłam się spać. I znów nie obeszło się bez łez.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Witam wszystkich i na samym początku chciałam was bardzo mocno przeprosić, że dodałam po tak długiej przerwie. Ale byłam nad morzem, potem zakupy szkole i brak weny twórczej. Jednak zebrałam się  i coś naskrobałam. Wiem  krótki ale obiecuję, że następnym razem będzie dłuższy. Pozdrawiam Martyna <3

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział XV

Siedziałam w samochodzie na parkingu. Dobra Wiktoria. Nie po to tu przyjechałaś żeby teraz tu siedzieć. - mówiłam sama do siebie. Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę Podpromia. Przez tyle lat zarzekałam się, że tu nie wejde. - ciągle mówiłam do siebie stojąc przed głównymi drzwiami. Szłam korytarzem prowadzącym na boisko. Coraz wyraźniej słyszałam szum i głos Andrzeja Kowala. Stałam chwilę w drzwiach i przyglądałam się zawodnikom.
- A pani czegoś szuka może ? - wyrwał mnie znajomy głos z zamyślenia. Szybko sie odwróciłam i tak jak przypuszczałam był to sam Ignaczak. Patrzyłam się na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Ja do Piotrka - udało mi się odezwac po chwilowej ciszy.
- Wiktoria, tak ? - zmrużył oczy i przez chwilę mi się przyglądał. W głowie zadawałam sobie pytanie skąd zna moje imię?.
- Yyy tak to ja.
- Piter dużo nam o tobie opowiadał. Fajnie, że cie poznałem jako pierwszy. Krzysiek albo Igła, jak wolisz. - wyciągnął do mnie rękę i ciągle się uśmiechał. - Chodź ze mną, zaprowadze cię. Miałaś byc już tutaj kiedyś. Pit mówił, że cie przywiezie - szedł obok mnie i zadawał pytania.
- Tak, ale wystąpiły małe komplikacje. - szybko musiałam coś wymyślić, przecież mu nie powiem prawdy.
- Wiktoria ?! A co ty tu robisz ?! Przecież mówiłaś, że ...
-  Piotrek musimy pogadać. - musiałam mu przerwać, żeby nie palnął jakiejś głupoty. Jego trener nie miał nic przeciwko rozmowie. Od razu się zgodził. Wszyscy inni patrzyli na mnie i ciągle się uśmiechali. Rozmawiali ze sobą, mówili coś po cichu do siebie. Dziwnie tam się czułam.
- No już jestem. O co chodzi ? - cięgle się cieszył. Strasznie mnie to denerwowało.
- Pogadać, ale w cztery oczy.
- Ale mów. Przecież tu są sami chłopacy. Wszystko zostaje między nami, taką mamy umowę. - rozglądnął się wokół.
- Jesteś tego pewny ? - spiorunowałam go spojrzeniem.
- No dobra. Chodź. - złapał mnie za rękę i poszedł w stronę trybun. Usiedliśmy zaraz w pierwszym rzędzie. Z torebki wyciągnęłam dzisiejszą gazetę.
- Co to jest ? - pokazałam mu okładkę.
- To jest gazeta. - ciągle dopisywał mu humor.
- A wiesz co jest w tej gazecie ?
- Przypuszczam, że wywiady i ploty. - nie brał na poważnie rozmowy a ja z sekundy na sekundę gotowałam się w sobie coraz bardziej.
- Tak się składa, że dobrze przypuszczasz.
- Aha. I co ja mam z tym wspólnego ?
- Ty to robisz specjalnie ? Czy serio nic nie wiesz ? - już sama nie wiedziałam co mam myśleć.
- No ale co ?
- Wywiad. Twój wywiad. Jak mogłeś wszystko im opowiedzieć?
- Nie opowiedziałem im wszystkiego. - zaczął się bronić.
- Wystarczyło mi przeczytać same pytania żeby domyślić się twoich odpowiedzi.
- No i to był błąd. Powinnaś je przeczytać a dopiero później mnie opieprzać.  - wstał z miejsca.
- Co ty robisz ?
- Ja tu pracuje. - odwrócił się i poszedł. Nie miałam zamiaru tam siedzieć i na niego czekać a juz na pewno go zatrzymywać. Wychodząc, na korytarzu spotkałam Zbyszka. Był zdyszany tak jakby biegł.
- Nie powinieneś być z resztą na hali ? - zdziwiłam się, że jest własnie tutaj.
- Chce pogadać. - powiedział stanowczo i zagrodził mi wyjście.
- Pogadać ? O czym? - zaskoczył mnie. Przecież my się tak na prawde w ogóle nie znaliśmy.
- Nie zajme ci dłużej niż 5 minut, okej ?
- Okej - zgodziłam się bo byłam strasznie ciekawa tej rozmowy.
Wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy na pobliskich barierkach. Była piękna pogoda, słońce wręcz paliło.
- No. To co u ciebie ? - uśmiechnął się głupkowato.
- Chciałeś pogadac o tym co u mnie ? - wiedziałam, że kręci dlatego sama musiałam pociągnąć go za język - No mów. O co chodzi ? Patrzył na mnie niepewnym wzrokiem.
- Jak to sie stało, że taka dziewczyna jak ty ..
- Czyli jaka ? - przerwałam mu. Zaśmiał się ale zaraz spoważniał.
- Chodzi mi o to, że Piotrek jest dla ciebie .. Jakby to powiedzieć .. No jesteś za bardzo rozbrykana jak dla niego. - w tym momencie mnie zszokował.
- Jak dla niego. Więc dla kogo byłabym idealna ?- uśmiechnęłam się z lekkim niedowierzaniem. Czekałam na odpowiedź a on bez chwili zastanowienia odparł.
- No na przykład dla mnie. - wpatrywał się we mnie i tak jakby oczekiwał, że wpadnę mu w ramiona. Schyliłam głowę w dół, rozśmieszył mnie tym.
- Aha, i ty jesteś przekonany, że z tobą nie będę się nudzić?- patrzyłam na niego przymrużonymi oczami od słońca.
- Ze mną nigdy - przez chwilę twarz miał kamienną ale po sekundzie znów uśmiech mu wrócił.
- Wiesz, te 5 minut już minęło, a ja muszę wracać. Ty zresztą też. Pa. - zeskoczyłam z poręczy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu. Otwierałam drzwi od strony pasażera żeby trochę się wywietrzyło. Odwróciłam się a za mną stał Bartman.
- Zbyszek to nie jest śmieszne. - wystraszyłam się w pierwszej chwili.
- Ja jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać.
- A ja tak. Przepuść mnie. - oparł się obiema rękoma o samochód, tym samym zagradzając mi wyjście z dwóch stron. Założyłam ręce na siebie i czekałam na jego ruch.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że ja tak łatwo nie odpuszczę. Długo tak nie wytrzymasz. Widziałem waszą kłótnię i za ładnie to ona się nie skończyła. Zobaczysz, prędzej czy później to wszystko wam się rozpadnie a ja z przyjemnością pozwole ci się wypłakać w mój rękaw - szyderczo śmiał mi sie prosto w oczy.
- Pieprz się ! - odepchnęłam go od siebie. Wsiadłam do auta i odjechałam. Byłam na skraju wytrzymałości. Ktoś wypowiedział by jeszcze jedno słowo i zalałabym się łzami. Zaparkowałam samochód i powoli wchodziłam po schodach. Weszłam do mieszkania, ściągnęłam buty i położyłam się spać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie wiem dlaczego to pisanie tak długo trwało, ale obiecuję że więcej się nie powtórzy :D  Przez 2 dni myślałam nad druga połową posta i dlatego tak to się przeciągnęło. Miłego czytania. Patrycja ^^


czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział XIV

Chłopacy pojechali około drugiej w nocy. Po ich wyjściu wzięłam kąpiel i położyłam się spać.
Rano obudził mnie dzwoniący telefon, byłam pewna, że to Michał i nie odebrałam. Po kilku minutach zadzwonił ponownie.
-Michał dlaczego ty nie dasz mi się wyspać?-wymamrotałam, i przetarłam oczy.
-Cześć kochanie.-myliłam się. To nie był Michał tylko mama.
-Cześć mamuś, nie wiedziałam, że to ty.
-Nic się nie stało. Jak się czujesz?
-Już dobrze.
-Wiesz w tym szpitalu miałaś rację, źle zaczęłam znajomość z twoim chłopakiem. Tak więc chciałbym razem z tatą oczywiście zaprosić was do nas na obiad.-byłam bardzo zaskoczona jej pomysłem, przez chwilę nic nie mówiłam.
-Jesteś tego pewna?
-No jasne. My czekamy. Do zobaczenia.
-No paa.-rozłączyłam się i zerwałam z łóżka. Wika pewnie poszła do sklepu bo nigdzie jej nie było. Ja szybko ogarnęłam twarz i włosy, założyłam białą koronkową sukienkę, która w pasie przepleciona była niebieską wstążką, do tego popielate buty. Nie zadzwoniłam do Winiara, tylko postanowiłam zrobić mu osobistą pobudkę. Nie daleko ich mieszkania był przystanek, tak więc wsiałam do autobusu i po 5 minutach byłam na miejscu. Wbiegłam do góry i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzył Nowakowski.
-Dziewczyno co ty nie śpisz o tej godzinie?-miał podkrążone i zaspane oczy.
-Też się cieszę, że cię widzę Piotruś.-ucałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. Byłam tam po raz pierwszy i jak na trzech facetów mieli w miarę czysto. Podeszłam do łóżka Michała i szkoda było mi go budzić, no ale nie miałam wyjścia.
-Michaaaał wstawaj-wyszeptałam do jego ucha. Był bardzo zaskoczony kiedy mnie zobaczył.
-Zuzia co ty tutaj robisz?-mówił zachrypniętym głosem.
-Wstawaj jedziemy do moich rodziców.
-Coooo??? -był jeszcze bardziej zdziwiony.
-Moja mama dzwoniła i chce żebyśmy przyjechali, bo stwierdziła, że źle zaczęła znajomość z tobą.
-No ale dlaczego tak wcześnie?
-Bo teraz są poza miastem. Jak w każde wakacje wyjeżdżają na wieś tam mamy mały domek. No już już wstawaj.-poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na  kawę.-Piotruś napijesz się z nami kawy?
-Niiieee ja śpię.-krzyknął i przykrył się kołdrą po same usze. Tak więc zrobiłam kawę mi i Michałowi, szybko ją wypiliśmy. Michał przebrał się, ogarną zaspaną twarz i rozczochrane włosy. Zeszliśmy do auta, wytłumaczyłam mu drogę i ruszyliśmy.
-Zaczynam się stresować-na twarzy Michała pojawił jednoznaczny grymas.
-Ale czego?
-Twoich rodziców, no bo niby raz z nimi rozmawiałem, ale boję się twojej mamy.-zaczęłam się śmiać ale widziałam, że zrobiło mu się głupio dlatego zaraz się uspokoiłam.
-Michaś, ja wiem jak to jest z moją mamą, ona tylko na pierwszy rzut oka jest taka. To ona sama nas zaprosiła, więc chce pewnie zacząć tą znajomość od początku, jesteś pierwszym moim  chłopakiem którego ona zaprosiła do domu. Więc wyluzuj zobaczysz będzie dobrze.-Dałam mu całusa w policzek. Winiar trochę się uspokoił i po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Jeszcze szybko zadzwoniłam do Wiki żeby jej powiedzieć, że jestem z Michałem i żeby się nie martwiła. Oczywiście dostałam kazanie, dlaczego nie zostawiłam nawet karteczki i dlaczego nie zadzwoniłam wcześniej ale potem jej przeszło i kazała mi się dobrze bawić. Po chwili z domu wyszła mama.
-Cześć kochani.-ucałowała nasze policzki.-Jesteście w sam raz właśnie nakrywałam do stołu. Przywitaliśmy się,  Michał dał jej kwiaty które kupiliśmy po drodze i udaliśmy się do stołu. Nawet nie wiecie jak bardzo brakowało mi obiadków mamy, my żywimy się jakimiś szybkimi daniami bo nie chce nam się nic szczególnego gotować. Tak więc zjedliśmy obiad, potem deser wypiliśmy kawę, a o mojej młodszej siostrze szkoda gadać. Wpatrywała się w Winiara jak w obrazek,  oczywiście musiała zrobić sobie zdjęcie, a on obiecał jej, że załatwi klubową koszulkę z autografami. Tak więc dziewczyna była w niebo wzięta.
-Kochanie muszę ci powiedzieć, że zamknęli stadninę-kiedy mama to powiedziała łzy napłynęły mi do oczu. Jak jeszcze przyjeżdżałam tu na wakacje z rodzicami potrafiłam spędzać tam całe dnie, ale zbankrutowali bo nikt nie chciał tam przyjeżdżać i zamknęli interes. Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę i postanowiłam oprowadzić Michała po okolicy. Najpierw poszliśmy nad rzekę, potem do małego lasku, a następnie do opuszczonej stadniny. Znów wróciły wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Weszliśmy do stodoły, w której znajdowała się masa siana. Oparłam się o słup stojący na środku i oglądałam to miejsce jakbym była tam po raz pierwszy.
-Ejj Zuzia nie bądź smutna.-wytarł łzę spływającą po moim policzku, i namiętnie pocałował w usta.
-No dobrze już nie będę.-uśmiechnęłam się, ten spojrzał głęboko w moje oczy i zaczął całować, po dobrych pięciu minutach tonęliśmy w pocałunkach. Jego ręka zjeżdżała co raz niżej i niżej, nawet nie wiem, w którym momencie leżeliśmy na sianie i nie panowaliśmy nad tym co robimy. Winiarski w bardzo szybkim tempie pozbył się mojej sukienki, ja pomogłam ściągnąć mu koszulę. Nie przestawał mnie całować, całował po szyi, brzuchu. No i po jakiś 10 minutach było po wszystkim, ucałował jeszcze tylko moje czoło i mocno przytulił.
-No, no tego się dzisiaj nie spodziewałem-wyszeptał do mojego ucha.
-No a kto się spodziewał.-uśmiechnęłam się i wdziałam na siebie ciuchy.
-Muszę ci powiedzieć, że dobra jesteś.-przyciągnął mnie do siebie i znów pocałował.
-No nie zawstydzaj mnie tak bo się zarumienię. A teraz szybko się ubieraj bo nas ktoś zobaczy.- pomogłam zapiąć guziki w jego koszuli i poprawiłam włosy. Potem wróciliśmy do domu, żeby oznajmić rodzicom, że już jedziemy i podziękować za zaproszenie. Mama zapakowała nam jeszcze ciasto i udaliśmy sie do domu.
-Wiesz twoja mama jest bardzo fajna i przepraszam za to co powiedziałem wcześniej.
-Ale nic nie szkodzi cieszę się, że nabrałeś o niej dobrego zdania.-uśmiechnęłam sie i wysiadłam z auta. Michał podszedł do mnie, rękę postawił na moim policzku i zaczął szeptać do ucha.
-Dziekuję za wspaniały dzień- znów pocałował i odprowadził pod mieszkanie. Nie mogliśmy się rozstać więc przez jakieś 15 minut staliśmy pod drzwiami mieszkania.
-A wy co tak tutaj stoicie?? Mam nadzieję, że znów nie macie jakiś lęków wchodzenia do mieszkania.- powiedziała, po tym jak gwałtownie otworzyła drzwi.
-Niee, nie mamy żadnych lęków. A ja już uciekam. Narazie.-uśmiechnął sie i zbiegł po schodach.
-Następnym razem daj wcześniej znać gdzie się wybierasz a nie ja się stresuję.
-Spokojnie kochana, przepraszam następnym razem się poprawię.-uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Poszłam na balkon, usiadłam na krześle i uśmiechałam się sama do siebie, ponieważ ten dzień przyniósł bardzo miłą niespodziankę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Kolejny rozdział za nami, mam nadzieję że się spodoba. Czekam na komentarze i zachęcam do częstego zaglądania do nas. Pozdrawiam Martyna :**

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział XIII

Zuza nie za dobrze, sie czuła. A ja ucięłam jeszcze pogawędkę z Michałem.
- Stary, zj**ałeś sprawę - pokręciłam głową,
- Ale, że co ?
- Tak od razu odwieść ja do domu bez żadnego namawiania ? - zrobiłam skwaszoną minę,
- Miałem ją na siłę trzymać ? Jeszcze by mi zemdlała i dopiero by było. - oparł się o futrynę i bawił się kluczykami od samochodu. Po chwili popatrzył się i znacząco uśmiechnął.
- Ale wy to się ładnie musieliście zabawić, co ?
- To wszystko przez to wino. Nie czepiaj się. - naburmuszyłam się i patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz.
- Ale to dobrze. Może tobie uda sie go rozruszać - znów się głupkowato uśmiechnął i tylko czekał aż wybuchnę.
- Nie prowokuj mnie.
- Ja? Ciebie? Nigdy !- zaśmiał się.
- Ja myślę.
- Dobra zwijam się. Trzymaj się zadziornico.
- I tak zj**ałeś . - uśmiechnęłam sie drwiąco. Schodząc ze schodów krzyknął - jutro się policzymy !
Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Było już późno. Usiadłam i przyszło mi do głowy żeby zadzwonić do rodziców. W prawdzie było po dwudziestej trzeciej, ale zaryzykowałam. Tak jak myślałam, śpią. Ani jedno ani drugie nie odbierało. Przebrałam się do spania i usiadłam na łóżku. Zaczęłam oglądać wszystkie zdjęcia jakie miałam na laptopie. Do tego włączyłam Imagine Dragons - Demons i rozkleiłam się. Tak po prostu. Wyłączyłam wszystko i położyłam sie spać. O dziwo nikt mnie rano nie obudził i wstałam tak sama z siebie. W końcu byłam wyspana. Wchodząc do kuchni zobaczyłam świeżo zaparzoną kawę. Zuza juz nie spała i przygotowała pyszne śniadanie.
- Głupio mi ..
- Niby czemu ? - spytała zaniepokojona.
- Bo to ja powinnam biegac w koło ciebie. Jesteś po wypadku ..
- I co z tego - przerwała mi - Kaleką nie jestem. Jedz póki świeże - uśmiechnęła sie i dosiadła sie do mnie. Byłam taka głodna, zjadłam wszystko i poszłam do łazienki. Wszystko od samego rana zapowiadało się znakomicie, aż wyjrzałam przez okno. Wiał wiatr, ciągle padało i zanosiło sie na burze. Nie miałam na dzisiaj żadnych  planów, więc nie miałam tez żadnych problemów z wyborem ciuchów. Ubrałam ciepłe czarne spodnie dresowe i szarą bluzę przez głowę. Włosy przejechałam raz prostownicą i związałam je w wysokiego kucyka. I tak miałam zamiar chodzić przez cały dzień. Do południa sprzątałysmy dom. Później ugotowałyśmy pyszne spaghetti i oglądnęłyśmy romansidło " Książę i ja". około godziny 17 zadzwonił Piotrek. Chciał wyjść gdzieś na miasto ale musiałam mu odmówić bo mój leń mi na to nie pozwalał. Ledwo sie rozłączyłam a do Zuzy zadzwonił Michał. Widocznie musiał zaproponowac coś ciekawego bo się na cos zgodziła.
- Znowu mnie zostawiasz ?
- Nie, Michał do nas przyjedzie. - uśmiechnęła się i poszła do łazienki.
- O to bardzo dobrze - stanęłam obok drzwi łazienki i z nia rozmawiałam.
- Czemu dobrze ?
- Bo musimy się dzisiaj policzyć - zaśmiałam się i poszła na balkon. Doszłam do wniosku, że ciekawego widoku to my nie mamy. No chyba, że kolega z naprzeciwka. Pomachałam do nieznanego chłopaka a ten odmachał śmiejąc się. Zobaczyłam z góry, że podjechał Michał. Chciałam się schować, ale zdążył mnie zauwazyć i krzyknął
- Widziałem cie !
Wychyliłam się i odpowiedziałam.
- Czekam na górze kochanie !. Wszedł do klatki schodowej a Zuza przyszła do mnie.
- Musisz się tak drzeć na całe osiedle ? A w ogóle do kogo to kochanie ?
- Do Michałka - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja was nigdy nie zrozumiem - odwróciła się i poszła otworzyc drzwi bo własnie zapukał. Wyszłam zaraz za nia tylko pozbierałam jeszcze ciuchy z suszarki. Winiarski od razu zaczął.
- O witam panią - szyderczo się uśmiechnął.
- No cześć przystojniaczku - odwzajemniłam uśmiech.
- Nie wiem co wy tam wymyśliliście, ale ja nie mam zamiaru się w to wtrącać. - poszła do kuchni postawic wode na kawe.
- Piotrek zaraz bedzie z winem, nie stawiaj wody - usiadł przy stole.
- Po co mu wino ? - zapytałam nie rozumiejąc do końca o co chodzi.
- Żeby wypić, złotko - znowu się zaśmiał. Po chwili Zuza dosiadła sie do nas. Wszedł Piotrek z winem w ręce.
- Ja od razu mówie, że nie pije - oznajmiłam na samym początku.
- Ale Wikusiu moja kochana, tylko raz - podszedł do mnie od tyłu i pocałował w głowę.
- Ja juz wiem jak u ciebie jest raz . Ja mogę wam dotrzymać towarzystwa z wielką chęcią, ale nie wypije ani kropli. - oparłam się o krzesło.
-Oj Wiktoria, nic ci się nie stanie jak jednego wypijesz - przewrócił oczami Michał. Jego wzrok mnie przerażał.
- O Boże dobra, dawaj ale jednego bo mnie w kamień zamienisz tymi oczami - wzięłam dwa łyki i postawiłam kieliszek na stole. Długo rozmawialiśmy. Nie obyło się bez żartów i kawałów. Wieczorem chłopcy wrócili do domu taksówką a my zaraz po ich wyjściu położyłyśmy sie spać.  Rano wstałam punkt 8:00. Szybko się ubrałam i poszłam do sklepu. Kupiłam świeże bułeczki, serek na kanapki i znów gazety przykuły moją uwagę. Pani sprzedawczyni dziwnie mi sie przyglądała od dłuższego czasu. Troche mnie to denerwowało ale jak zobaczyłam okładkę magazynu sportowego już tak mnie to nie dziwiło. Na środku wielki nagłówek "Znamy szczegóły związku Nowakowskiego". Wzięłam jeden egzemplarz i podeszłam do kasy. Sprzedawczyni oddając mi resztę pieniędzy nie wytrzymała i zapytała.
- Przepraszam że pytam, ale to na prawde pani ?
- Ale co ja ?
- No pani jest dziewczyną Piotrka ?
Uśmiechnęłam sie do niej i odpowiedziałam.
- Tak to ja. Przepraszam panią, ale spieszę się. Do widzenia. - wzięłam zakupy i szybko ulotniłam się z tamtego miejsca. Byłam strasznie ciekawa co napisali w tym artykule, więc przyspieszyłam kroku. Wchodząc w pośpiechu do klatki wpadłam na jakiegoś faceta. Byłam trochę podenerwowana dlatego nie zwracając uwagi na mężczyznę wykrzyczałam zbierając zakupy.
- Patrz jak chodzisz !
Ten nawet się nie odezwał. Schylił się i pomógł mi pozbierać rzeczy. Wstając, od razu rozpoznałam kim jest.
- Kuba ?! Strasznie cię przepraszam .. - zrobiło mi się tak głupio.
- Daj spokój nic się nie stało.
Razem weszliśmy do góry. Było juz po 9 a Zuza jeszcze spała. Rozmawialiśmy z Kubą o jego nowym klubie i o tym jak sobie tutaj radzimy. Była juz 10 a Zuza nadal nie wychodziła z pokoju. Postanowiłam sprawdzic czy wszystko w porządku. Weszłam do pokoju a jej tam nie było. Wystraszyłam się. Serce szybciej mi zaczęło bić. Pobiegłam po telefon. Kuba ciągle pytał co się stało. Zdołałam powiedzieć tylko "Nie ma Zuźki". Dzwoniłam do niej ciągle a ona nie raczyła odebrać.
- Może jest z Michałem ? - zapytał Kuba.
- Czemu ja tak od razu nie pomyślałam ? Przecież to oczywiste. Ale mogła chociaż zostawić jakąś kartkę. - mówiłam sama do siebie. Nie zwracałam uwagi na Kubę. Pisałam do niej smsa. Gdyby się nie odezwał nawet nie zauważyłabym że wyszedł.
- Dobra ja lece. Musze jeszcze załatwić kilka spraw na mieście. Na razie.
- No to do zobaczenia - przytuliliśmy się na pożegnanie i poszedł. Wszystko wskazywało na to, że śniadanie zjem sama. Zrobiłam sobie kanapki do tego kawa i przypomniało mi się o gazecie. Artykuł na dwie strony. Przeczytałam pierwsze zdanie i byłam w szoku. Tłustym drukiem było napisane "Piotr zdradza nam szczegóły swojego związku".
- Co k**wa ? - sama zadawałam sobie pytania. nie wierząc co czytam. Opowiedział im wszystko. Dosłownie. Najbardziej zdenerwował mnie ten fragment "Redaktor: Nie uważasz, że Wiktoria jest za bardzo arogancka w stosunku do innych? A co z Resovią ? Przecież ona jej nienawidzi. Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz ?" Po przeczytaniu pytań dziennikarza miałam ochote pojechac do niego i go rozszarpać. Nawet nie przeczytałam odpowiedzi Piotrka. Nie mogłam zrozumiec dlaczego on mi o tym nie powiedział. Byłam taka wściekła. Wiedziałam, że ma trening dlatego nie mogłam czekać. Zamknęłam drzwi, wsiadłam w samochód i bez dłuższego namysłu pojechałam do Rzeszowa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------  W końcu udało mi się coś napisac. Miałam trochę problemów z internetem, dlatego przepraszam  z całego serca za opóźnienia :D Miłego czytania, Patrycja ^^

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział XII

-Ale się musiałaś nawalić-zaczęłam kiedy wsiedliśmy do samochodu, za kółkiem usiadł Michał, bo nie pozwolił Wiktorii na prowadzenie w takim stanie.
-Oj przestań nie aż tak bardzo.-Mówiła trzymając się za głowę, widać było, że kac ją ostro męczy. Po dziesięciu minutach byliśmy pod blokiem. Kiedy weszliśmy przeżyłam szok Michał chyba też. W kuchni leżało kilka kawałków stłuczonego szkła, w salonie pełno porozrzucanych papierków, do pokoju Wiki były otwarte drzwi. Weszliśmy żeby zobaczyć co tam się dzieje. Na łóżku spał Piotrek, nie przykrył się dobrze i z pod kołdry wysunął się nagi pośladek. Wybuchnęliśmy śmiechem, Wika zrobiła się cała czerwona na twarzy i zaczęła zbierać porozrzucane ubrania z podłogi.
-Boję się pytać co tutaj się wieczorem działo.-płakałam ze śmiechu, Michał razem ze mną.
-Weź on  miał wstać i to posprzątać.-była zawstydzona i zdenerwowana.Wyszliśmy z pokoju a ona została, żeby go obudzić.
-Piotrek wstawaj.-taa była bardzo zdenerwowana, bo dosyć głośno go budziła. Potem wyszła i zaczęła wszystko sprzątać.
-Wika wyluzuj-Michał próbował ją uspokoić, jednak rumieńce nie schodziły z jej policzków.
-Weź jaki przypał.-wzięła miotłę i zaczęła zamiatać szkło.
-O cześć wam.-z pokoju wyszedł zaspany Piotrek. Znów wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ciebie Piter ciebie też widzę kac męczy, a i przy okazji fajny tyłeczek-puściłam mu oczko a Michał robił wszystko żeby nie zacząć się śmiać.
-Gdzie ty widziałaś mój tyłek?-był bardzo zakłopotany tą sytuacją.
-Następnym razem lepiej się przykryj jak śpisz bez ciuchów.-Wiktoria opowiedziała mu o całej sytuacji, potem wypiliśmy kawę i chłopacy pojechali do siebie.
-Widzę mieliście tu bardzo upojną noc-zaczęłam kiedy zamknęłam za nimi drzwi.
-Weź nie gadaj mi nic bo myślałam, że się ze wstydu spalę.
-Oj nie przesadzaj mogło być gorzej.-poszłam wziąć prysznic, bo w szpitalu nie pozwolili mi za dużo wstawać, potem zrobiłyśmy coś do jedzenia i położyłam się spać. Po kilku godzinach obudził mnie dzwoniący telefon.
-Tak słucham.-powiedziałam zaspanym głosem.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Jak się czujesz?
-Nie nie przeszkadzasz, a czuję się całkiem dobrze.
-To świetnie. Bo wiesz kiedy tak siedziałem z tobą w szpitalu uświadomiłem sobie, że nie byliśmy na prawdziwej randce.-byłam bardzo zdziwiona tym co właśnie usłyszałam.
-Przecież byliśmy nad morzem.
-Ale to nie była randka.-ciągnął stanowczo Michał.-no więc chcę cię zaprosić na randkę dzisiaj o 20 pasuje?
-No jasne będę czekać.
-Bardzo się cieszę, w takim razie do zobaczenia.
-No pa.-poczułam się jakbym się umówiła z dopiero poznanym chłopakiem a przecież my już jesteśmy razem.
-Wika musisz mi pomóc. Michał zaprosił mnie na randkę a ja nie wiem w co mam się ubrać.
-Jak to na randkę?-była bardzo zaskoczona tym co powiedziałam.
-No Michał stwierdził że nie byliśmy na prawdziwej randce i trzeba to nadrobić.
-No chyba że tak. W takim razie na pewno jakąś sukienkę.
-To może tą jasno różową z koronką na ramionach i beżowe szpilki?
-O będzie ślicznie.-od słów przeszłam do czynów. Ubrałam sukienkę, nałożyłam lekki makijaż i nakręciłam włosy. Trochę się pośpieszyłam i byłam gotowa przed czasem więc włączyłyśmy telewizję, nie mogłam nawet usiąść bo zaraz bym pogniotła sukienkę. I tak oparta o ścianę przez jakieś 20 minut oglądałam telewizję. Potem zadzwonił domofon.
-Czekam na dole.-powiedział zadowolony Michał. Wzięłam 2 tabletki przeciwbólowe i zeszłam do niego. Stał przed drzwiami swojego auta, ubrany w czarny garnitur i białą koszulę.
-Gdzie się pan tak wystroił?-powiedziałam zza jego pleców a ten podskoczył jak poparzony.
-Dziewczyno czy ty chcesz żeby na zawał tu padł?-ucałował moją dłoń-Pięknie pani wygląda.-Popatrzył się w moje oczy i namiętnie pocałował.
-A pan też niczego sobie.-otworzył mi drzwi do samochodu, potem usiadł za kierownicę i ruszyliśmy.
-Zauważyłem, że twoja mama za mną nie przepada.-wygląda na to, że bardzo się tą sprawą przejął.
-Spokojnie ona nie lubiła żadnego z moich chłopaków, ale obiecała mi, że dla ciebie postara się być miła.
-To stąd ten sztuczny uśmiech kiedy przyniosłem kawę.-wybuchnęłam śmiechem.
-Tak ona już taka jest ale i tak ją kocham w końcu to moja mama.-potem zaparkowaliśmy i udaliśmy się do jakieś restauracji. Stolik był już zarezerwowany, odsunął mi krzesło, zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Zamówiliśmy jedzenie, chciał wziąć wino ale uprzedziłam go, że nie mogę pić bo brałam tabletki więc wzięliśmy sok pomarańczowy. Jak zawsze Michał zjadł a ja już nie mogłam, potem zjedliśmy pysze ciasto, i z radia zaczęła lecieć wolna muzyka.
-Zatańczy pani?-wstał i wyciągną rękę w moim kierunku.
-Z chęcią jednak muszę pana uprzedzić, że nie jestem w tym za dobra.-udaliśmy się za parkiet, wszyscy zaczęli się na nas patrzeć i poczułam się trochę niezręcznie.
-Nie przejmuj się nimi-wyszeptał mi do ucha, postawił dłoń na moje biodro a ja swoją na jego ramię. Podszedł jak najbliżej i zaczęliśmy się kołysać. Muszę przyznać, że w kolejnej rzeczy Michał mnie zadziwił, tańczył jak zawodowiec.
-Miałaś rację nie tańczysz dobrze-przerwał na chwilę a mnie oblały rumieńce-tańczysz świetnie-i mnie pocałował. Potem zakręcił dwa razy a ja się zachwiałam.
-Nic ci nie jest? -zatrzymał się na chwilę, miałam mroczki przed oczami i czułam jak zaczynam się chwiać.
-Czy możemy na chwilę wyjść?-nie chciałam tu zaraz zemdleć a było mi strasznie duszno. Wyszliśmy z pomieszczenia i usiedliśmy na ławce.
-Zuzia co ci jest?-był co raz bardziej zaniepokojony.
-Już lepiej, wzięłam chyba za dużo tabletek. Przepraszam-on ucałował moje czoło i objął swoją długą ręką.
-Głuptasie za co ty mnie przepraszasz? To moja wina ledwo wyszłaś za szpitala a ja już cię gdzieś ciągam, powinnaś odpocząć w domu. Chodź pojedziemy do ciebie.-zrobiło mi się trochę głupio bo spieprzyłam tak cudowny wieczór.
-Dobra tylko torebki nie wzięłam ze środka.
-Ja po nią pójdę zaczekaj tu.-udał sie do restauracji, bardzo się śpieszył bo po chwili już wychodził, jednak zatrzymała go jakaś blondynka. Najpierw się przytulili, potem ona ucałowała jego policzek. Patrzył się na nią jakby była dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką. Rozmawiali jeszcze przez chwilę jednak Michał zobaczył, że się niecierpliwię, pożegnał sie i przyszedł do mnie.
-Możemy iść-nagle zmartwienie mu przeszło i był strasznie radosny.
-Kto to był?
-Ale kto?
-No ta blondynka, z którą tak się przytulałeś.-podszedł i usiadł obok mnie. Złapał moje dłonie i patrzył się głęboko w oczy.
-Zazdrosna jesteś-na jego twarzy pojawił się uśmiech
-Nie po prostu chcę wiedzieć na czym stoję.
-Czy ty uważasz, że kiedy jestem z tobą mógłbym spotykać się z inną? To moja była  nazywa się Agata, rozstaliśmy się jakieś półtora miesiąca temu. Jednak postanowiliśmy nie obrażać się na siebie tylko utrzymywać czysto koleżeński układ.
-Ale dalej coś do niej czujesz.
-Jeśli bym coś jeszcze do niej czuł to teraz nie byłoby mnie tutaj tylko siedziałbym z nią tam w środku. Ja czuję coś do ciebie. Kiedyś tutaj przychodziliśmy  więc myślałem, że tobie się też spodoba.
-Więc zabrałeś mnie tutaj, żeby przypomnieć sobie o niej.
-O nikim sobie nie chciałem przypominać zrozum to ile można powtarzać. Mógłbym cię zabrać do najgorszej speluny, ubrany w ohydne szmaty i napić się jakże paskudnego piwa, jedynie żeby być z tobą.-zarumieniłam się, teraz zrobiło mi się potwornie głupio że tak go osądziłam.
-Dziekuję-potem go pocałowałam.
-Nie masz za co chodź jedziemy.-podał mi moją torebkę i udaliśmy się do auta. Po 20 minutach byliśmy pod drzwiami mieszkania.
-Boję się tam wchodzić.Jak oni znów coś majstrują?
-Ta żeby dzieciaka nie zmajstrowali.
-Może zadzwonię dzwonkiem.
-Dobry pomysł.-nacisnęłam dzwonek. Zaraz drzwi otworzyła Wika.
-Co wy robicie?-popatrzyła się na nas jak na ostatnich idiotów.
-Nie wiedzieliśmy czy nie ma z tobą Piotrka więc woleliśmy zadzwonić-wszystko sprostował Winiar.
-Głupki z was. Nie ma go wchodźcie. Myślałam, że nie przyjedziecie na noc.
-Mieliśmy spać w aucie?
-Nie no myślałam bardziej o jakimś hoteliku czy coś-puściła oczko do Michała, ten zaczął się śmiać.
-Zuzia się źle poczuła.
-A no to wszystko rozumiem.-znów zaczęli się śmiać.
-Zboczuchy tylko jedno wam w głowie.-Udałam się do łazienki a Michał do kuchni z Wiką. wzięłam prysznic a potem myślałam tylko o położeniu się spać bo zaczęła poleć mnie głowa i obojczyk. Winiarski poszedł ze mną do pokoju, położył się koło mnie przykrył kołdrą i pocałował.
-Dobranoc-wyszeptał do ucha i ucałował w czoło.-Ja uciekam odezwij sie jutro.-wstał i udał sie do drzwi. A mi po policzku spłynęła łza. Ale to ze szczęścia, że trafił mi się tak wspaniały facet jak Michał.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- No i powstał kolejny rozdział, teraz czekamy na wypociny Patrycji :D pozdrawiam Martyna <3

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział XI

Przez ten incydent z Zuzą mało nie osiwiałam. Kiedys przez to jej nieogarnięcie zawału dostane. Lekarz powiedział nam, że zostanie jeszcze na noc, tak na wszelki wypadek, więc wszystko wskazywało na to, że dzisiejszy wieczór spędze sama. Michał powiedział, że zostanie z nią na noc a ja rano ich odbiore. Wróciłam do domu przed dwudziestą. Byłam zmęczona całym tym zamieszaniem. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i czułam jak powoli zamykają mi sie oczy. Poszłam się wykąpać, później ubrałam jakąś pierwszą lepszą luźną koszulkę i znów wróciłam do oglądania. Akurat leciały "Pamiętniki Wampirów". Ostro wkręciłam się w oglądanie, ale usłyszałam pukanie do drzwi. Trochę w czasie oglądania spałam, więc myślałam, że mi się wydaje. Było grubo po północy. Ten ktoś znów zapukał. Wstałam. Zaświeciłam światło w korytarzu i nawet nie sprawdzając kto sie dobija otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Piotrka.
- Właź - ledwo cos wymamrotałam. Poszliśmy do salonu. Usiadł na fotelu a ja stałam oparta o ścianę.
- Może mi powiesz co cię sprowadza do mnie o 1 w nocy ? Spania nie masz ? - ziewałam jak opętana.
- Wiem, że nie ma Zuzy dlatego tu jestem - wstał i powoli do mnie podszedł. - Nie chce cię stracić przez taką głupotę - podszedł tak blisko jak tylko było można.
- Głupota to było twoje zachowanie - powiedziałam nadal zaspana.
- Ja wiem, Nie chce się z toba kłócić.- objął swoja dłonią mój policzek patrząc mi w oczy.
- Czyli rozumiem, że rozejm ?
- Myśle, że tak.
- I nie masz nic przeciwko Skrze ?
- No powiedzmy - przymrużył oczy i zaśmiał się.
- Dobra skończmy te czułości, chcesz cos pić ? - wysunęłam sie spod niego i udałam sie do kuchni.
- A może ja chce tych czułości ? - rozłożył ręce z bezradności.
- Mówisz poważnie ? Wiesz która jest godzina ?
- No własnie odpowiednia na czułości - znów podszedł blisko mnie i śmiał mi sie prosto w oczy.
- Piotruś, chce mi sie spać, jestem zmeczona dzisiejszą akcją a ty mi każesz bawić się w coś dla niegrzecznych ludzi - objęłam jego twarz dłońmi a w myślach modliłam się żeby dał sobie spokój.
- Ale Wiktoria, no nie bądź taka ! - zrobił mine smutnego pieska. Wiedziałam, że chciał mnie wziąć na litość.
- Przykro mi słodziaczku, ale nie dzisiaj. - dałam mu całusa i ruszyłam w strone lodówki - To chcesz pić ?
- A co masz dobrego ?
- Mam wino, skusisz się ? - uśmiechnęłam się juz trochę rozbudzona.
- Z tobą zawsze - puścił mi oko i czekał na wino.
Ciągle wodził za mną wzrokiem, czułam sie trochę niezręcznie.
- Mógłbyś tak się ciągle na mnie nie patrzeć, zaczynam sie bać.
- To twoja wina, gdybys się zgodziła ..
- Oj dobra już - postawiłam kieliszki na stole i nalałam czerwonego wina.
Bez słowa wypiliśmy pierwszy kieliszek. Później drugi i trzeci. Trochę nas poniosło bo po godzinie, butelka była pusta.
- Piotruś, troszeczkę przesadziliśmy - zaśmiałam sie. Było mi tak wesoło. Nawet mi spanie przeszło.
- No może troszeczke - wstał z krzesła i podszedł do zlewu by zanieśc kieliszki.
- Boże jest dziesięć po drugiej a my jesteśmy kompletnie pijani. Wstałam, żeby sprawdzic telefon i usłyszałam huk tłuczącego sie szkła.
- Ale to samo tak .. - zrobił skwaszoną minę i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Przez 15 minut śmiania się nie mogliśmy nabrać powietrza. Sprzątając szkło, które walało sie po całej kuchni, ktoś zadzwonił do drzwi. Zaśmiałam się i poszłam otworzyć. W drzwiach stał facet w wymiętolonej koszuli i krótkich spodenkach. Juz się miał wydrzeć, ale coś go hamowało i grzecznie powiedział
- Mogłaby pani trochę ciszej, dzieci wstaja rano do szkoły, ja do pracy ..
- Tak, oczywiście. Bardzo pana przepraszam.
- Dziękuje, dobranoc.
- Dobranoc - zamknęłam drzwi i od razu słyszałam śmiech Piotrka.
- Weź sie zamknij ! Zaraz znowu ktoś przyjdzie - na chwilę udało mi sie spowaznieć. Patrzylismy się na siebie i znów parsknęliśmy śmiechem. Na wzajem się uciszaliśmy i robiło sie coraz głośniej .
- Ej, dobra. Ogarnijmy już. - uspokoiłam się i usiadła przy stole.
- Spac mi się chce, jade do domu.
- Chyba sobie żartujesz. Nie będziesz jeździł po pijaku. Zostajesz tutaj.
- No dobra, jak chcesz - uśmiechnął się szeroko. Właśnie o to mu chodziło. - ale spokojnie, moge spac na kanapie.
- I w połowie na ziemi, juz uważaj. Śpisz u mnie albo u Zuzy, wybieraj.
- Ale jak wybiore twój pokój to śpisz ze mną ?
- No raczej. Zuza ma twarde łóżko, już lepiej spać w salonie.
Weszłam do siebie a on zaraz za mną. Położyłam się na jednej stronie i momentalnie usnęłam. Przekręcając się na druga stronę, zapomniałam, że jest Piotrek i wbiłam sie w jego brzuch. Podsunęłam sie do góry, żeby byc na tej samej wysokości co on i przy okazji spotkałam sie z ustami. Myślałam, że śpi, już miałam odwrócić się z powrotem, ale zdążyłam tylko położyć się na plecy a on przyssał się do moich ust. Położył dłoń na moim brzuchu i powoli jechał w górę odsłaniając część mojego ciała. Poniosło nas. Po dziesięciu minutach byliśmy kompletnie nadzy. Nie panowałam nad sytuacją, tym bardziej Piotrek. Nadmierna ilość alkoholu we krwi zrobiła swoje. Usnęliśmy. Usnęliśmy jak dzieci. Kompletnie zapomniałam, że miałam odebrac Zuze i Michała ze szpitala. Słyszałam jak telefon dzwoni w kuchni. Wstałam prawie nic nie pamiętając. Zrobiło mi się zimno i zauważyłam, że jestem w samej bieliźnie.
- Halo ?
- No gdzie ty jesteś ? Czekamy na ciebie . - usłyszałam radosny głos Zuzy. Przetarłam oczy i tylko jej powiedziałam
- No juz jade ! - rozłączyłam się i pobiegłam do pokoju. Wiedziałam, że będę się ostro tłumaczyć. Ubrałam wczorajsze ciuchy, wzięłam kluczyki od samochodu i wybiegłam z domu z wielkim bólem głowy. Miałam nadzieję, że zanim wrócę, Piotrek się obudzi i ogarnie dom. Nawet nie próbowałam do niego dzwonić bo wiedziałam, że nie odbierze. Wbiegłam na szpitalny korytarz i zobaczyłam Michała niosącego torbę Zuzy. Ona własnie wypisywała się ze szpitala.
- Ty jesteś na kacu ! - krzyknął Michał.
- Zamknij się. Siadaj do auta i najlepiej nic nie mów. - przetarłam oczy wsiadając do samochodu i czekając na Zuzę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Większość postu pisana była po 22, więc jeśli jakieś błędy językowe się pojawią to przepraszam najmocniej :D Całuję Patrycja :D