czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział XIV

Chłopacy pojechali około drugiej w nocy. Po ich wyjściu wzięłam kąpiel i położyłam się spać.
Rano obudził mnie dzwoniący telefon, byłam pewna, że to Michał i nie odebrałam. Po kilku minutach zadzwonił ponownie.
-Michał dlaczego ty nie dasz mi się wyspać?-wymamrotałam, i przetarłam oczy.
-Cześć kochanie.-myliłam się. To nie był Michał tylko mama.
-Cześć mamuś, nie wiedziałam, że to ty.
-Nic się nie stało. Jak się czujesz?
-Już dobrze.
-Wiesz w tym szpitalu miałaś rację, źle zaczęłam znajomość z twoim chłopakiem. Tak więc chciałbym razem z tatą oczywiście zaprosić was do nas na obiad.-byłam bardzo zaskoczona jej pomysłem, przez chwilę nic nie mówiłam.
-Jesteś tego pewna?
-No jasne. My czekamy. Do zobaczenia.
-No paa.-rozłączyłam się i zerwałam z łóżka. Wika pewnie poszła do sklepu bo nigdzie jej nie było. Ja szybko ogarnęłam twarz i włosy, założyłam białą koronkową sukienkę, która w pasie przepleciona była niebieską wstążką, do tego popielate buty. Nie zadzwoniłam do Winiara, tylko postanowiłam zrobić mu osobistą pobudkę. Nie daleko ich mieszkania był przystanek, tak więc wsiałam do autobusu i po 5 minutach byłam na miejscu. Wbiegłam do góry i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzył Nowakowski.
-Dziewczyno co ty nie śpisz o tej godzinie?-miał podkrążone i zaspane oczy.
-Też się cieszę, że cię widzę Piotruś.-ucałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. Byłam tam po raz pierwszy i jak na trzech facetów mieli w miarę czysto. Podeszłam do łóżka Michała i szkoda było mi go budzić, no ale nie miałam wyjścia.
-Michaaaał wstawaj-wyszeptałam do jego ucha. Był bardzo zaskoczony kiedy mnie zobaczył.
-Zuzia co ty tutaj robisz?-mówił zachrypniętym głosem.
-Wstawaj jedziemy do moich rodziców.
-Coooo??? -był jeszcze bardziej zdziwiony.
-Moja mama dzwoniła i chce żebyśmy przyjechali, bo stwierdziła, że źle zaczęła znajomość z tobą.
-No ale dlaczego tak wcześnie?
-Bo teraz są poza miastem. Jak w każde wakacje wyjeżdżają na wieś tam mamy mały domek. No już już wstawaj.-poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na  kawę.-Piotruś napijesz się z nami kawy?
-Niiieee ja śpię.-krzyknął i przykrył się kołdrą po same usze. Tak więc zrobiłam kawę mi i Michałowi, szybko ją wypiliśmy. Michał przebrał się, ogarną zaspaną twarz i rozczochrane włosy. Zeszliśmy do auta, wytłumaczyłam mu drogę i ruszyliśmy.
-Zaczynam się stresować-na twarzy Michała pojawił jednoznaczny grymas.
-Ale czego?
-Twoich rodziców, no bo niby raz z nimi rozmawiałem, ale boję się twojej mamy.-zaczęłam się śmiać ale widziałam, że zrobiło mu się głupio dlatego zaraz się uspokoiłam.
-Michaś, ja wiem jak to jest z moją mamą, ona tylko na pierwszy rzut oka jest taka. To ona sama nas zaprosiła, więc chce pewnie zacząć tą znajomość od początku, jesteś pierwszym moim  chłopakiem którego ona zaprosiła do domu. Więc wyluzuj zobaczysz będzie dobrze.-Dałam mu całusa w policzek. Winiar trochę się uspokoił i po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Jeszcze szybko zadzwoniłam do Wiki żeby jej powiedzieć, że jestem z Michałem i żeby się nie martwiła. Oczywiście dostałam kazanie, dlaczego nie zostawiłam nawet karteczki i dlaczego nie zadzwoniłam wcześniej ale potem jej przeszło i kazała mi się dobrze bawić. Po chwili z domu wyszła mama.
-Cześć kochani.-ucałowała nasze policzki.-Jesteście w sam raz właśnie nakrywałam do stołu. Przywitaliśmy się,  Michał dał jej kwiaty które kupiliśmy po drodze i udaliśmy się do stołu. Nawet nie wiecie jak bardzo brakowało mi obiadków mamy, my żywimy się jakimiś szybkimi daniami bo nie chce nam się nic szczególnego gotować. Tak więc zjedliśmy obiad, potem deser wypiliśmy kawę, a o mojej młodszej siostrze szkoda gadać. Wpatrywała się w Winiara jak w obrazek,  oczywiście musiała zrobić sobie zdjęcie, a on obiecał jej, że załatwi klubową koszulkę z autografami. Tak więc dziewczyna była w niebo wzięta.
-Kochanie muszę ci powiedzieć, że zamknęli stadninę-kiedy mama to powiedziała łzy napłynęły mi do oczu. Jak jeszcze przyjeżdżałam tu na wakacje z rodzicami potrafiłam spędzać tam całe dnie, ale zbankrutowali bo nikt nie chciał tam przyjeżdżać i zamknęli interes. Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę i postanowiłam oprowadzić Michała po okolicy. Najpierw poszliśmy nad rzekę, potem do małego lasku, a następnie do opuszczonej stadniny. Znów wróciły wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Weszliśmy do stodoły, w której znajdowała się masa siana. Oparłam się o słup stojący na środku i oglądałam to miejsce jakbym była tam po raz pierwszy.
-Ejj Zuzia nie bądź smutna.-wytarł łzę spływającą po moim policzku, i namiętnie pocałował w usta.
-No dobrze już nie będę.-uśmiechnęłam się, ten spojrzał głęboko w moje oczy i zaczął całować, po dobrych pięciu minutach tonęliśmy w pocałunkach. Jego ręka zjeżdżała co raz niżej i niżej, nawet nie wiem, w którym momencie leżeliśmy na sianie i nie panowaliśmy nad tym co robimy. Winiarski w bardzo szybkim tempie pozbył się mojej sukienki, ja pomogłam ściągnąć mu koszulę. Nie przestawał mnie całować, całował po szyi, brzuchu. No i po jakiś 10 minutach było po wszystkim, ucałował jeszcze tylko moje czoło i mocno przytulił.
-No, no tego się dzisiaj nie spodziewałem-wyszeptał do mojego ucha.
-No a kto się spodziewał.-uśmiechnęłam się i wdziałam na siebie ciuchy.
-Muszę ci powiedzieć, że dobra jesteś.-przyciągnął mnie do siebie i znów pocałował.
-No nie zawstydzaj mnie tak bo się zarumienię. A teraz szybko się ubieraj bo nas ktoś zobaczy.- pomogłam zapiąć guziki w jego koszuli i poprawiłam włosy. Potem wróciliśmy do domu, żeby oznajmić rodzicom, że już jedziemy i podziękować za zaproszenie. Mama zapakowała nam jeszcze ciasto i udaliśmy sie do domu.
-Wiesz twoja mama jest bardzo fajna i przepraszam za to co powiedziałem wcześniej.
-Ale nic nie szkodzi cieszę się, że nabrałeś o niej dobrego zdania.-uśmiechnęłam sie i wysiadłam z auta. Michał podszedł do mnie, rękę postawił na moim policzku i zaczął szeptać do ucha.
-Dziekuję za wspaniały dzień- znów pocałował i odprowadził pod mieszkanie. Nie mogliśmy się rozstać więc przez jakieś 15 minut staliśmy pod drzwiami mieszkania.
-A wy co tak tutaj stoicie?? Mam nadzieję, że znów nie macie jakiś lęków wchodzenia do mieszkania.- powiedziała, po tym jak gwałtownie otworzyła drzwi.
-Niee, nie mamy żadnych lęków. A ja już uciekam. Narazie.-uśmiechnął sie i zbiegł po schodach.
-Następnym razem daj wcześniej znać gdzie się wybierasz a nie ja się stresuję.
-Spokojnie kochana, przepraszam następnym razem się poprawię.-uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Poszłam na balkon, usiadłam na krześle i uśmiechałam się sama do siebie, ponieważ ten dzień przyniósł bardzo miłą niespodziankę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Kolejny rozdział za nami, mam nadzieję że się spodoba. Czekam na komentarze i zachęcam do częstego zaglądania do nas. Pozdrawiam Martyna :**

3 komentarze:

  1. O Boziu *.* Świetny jest normalnie ! Czytałam go dwa razy, jestem nienormalna :D Już chcę następny !! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhahahha Ola jesteś nienormalna jak my też zawsze czytamy po dwa razy :D wgl ja zawsze podglądam jak Patrycja pisze :D teraz trzeba czekać aż ją wena najdzie ale miejmy nadzieję, że pojawi się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Nominowałam cię do The Versatile Blogger . Szczegóły tutaj.http://moimnarkotykiemsiatkowka.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-3.html
    Pozdrawiam.
    PS. Zajebisty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń