Siedziałam w samochodzie na parkingu. Dobra Wiktoria. Nie po to tu przyjechałaś żeby teraz tu siedzieć. - mówiłam sama do siebie. Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę Podpromia. Przez tyle lat zarzekałam się, że tu nie wejde. - ciągle mówiłam do siebie stojąc przed głównymi drzwiami. Szłam korytarzem prowadzącym na boisko. Coraz wyraźniej słyszałam szum i głos Andrzeja Kowala. Stałam chwilę w drzwiach i przyglądałam się zawodnikom.
- A pani czegoś szuka może ? - wyrwał mnie znajomy głos z zamyślenia. Szybko sie odwróciłam i tak jak przypuszczałam był to sam Ignaczak. Patrzyłam się na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Ja do Piotrka - udało mi się odezwac po chwilowej ciszy.
- Wiktoria, tak ? - zmrużył oczy i przez chwilę mi się przyglądał. W głowie zadawałam sobie pytanie skąd zna moje imię?.
- Yyy tak to ja.
- Piter dużo nam o tobie opowiadał. Fajnie, że cie poznałem jako pierwszy. Krzysiek albo Igła, jak wolisz. - wyciągnął do mnie rękę i ciągle się uśmiechał. - Chodź ze mną, zaprowadze cię. Miałaś byc już tutaj kiedyś. Pit mówił, że cie przywiezie - szedł obok mnie i zadawał pytania.
- Tak, ale wystąpiły małe komplikacje. - szybko musiałam coś wymyślić, przecież mu nie powiem prawdy.
- Wiktoria ?! A co ty tu robisz ?! Przecież mówiłaś, że ...
- Piotrek musimy pogadać. - musiałam mu przerwać, żeby nie palnął jakiejś głupoty. Jego trener nie miał nic przeciwko rozmowie. Od razu się zgodził. Wszyscy inni patrzyli na mnie i ciągle się uśmiechali. Rozmawiali ze sobą, mówili coś po cichu do siebie. Dziwnie tam się czułam.
- No już jestem. O co chodzi ? - cięgle się cieszył. Strasznie mnie to denerwowało.
- Pogadać, ale w cztery oczy.
- Ale mów. Przecież tu są sami chłopacy. Wszystko zostaje między nami, taką mamy umowę. - rozglądnął się wokół.
- Jesteś tego pewny ? - spiorunowałam go spojrzeniem.
- No dobra. Chodź. - złapał mnie za rękę i poszedł w stronę trybun. Usiedliśmy zaraz w pierwszym rzędzie. Z torebki wyciągnęłam dzisiejszą gazetę.
- Co to jest ? - pokazałam mu okładkę.
- To jest gazeta. - ciągle dopisywał mu humor.
- A wiesz co jest w tej gazecie ?
- Przypuszczam, że wywiady i ploty. - nie brał na poważnie rozmowy a ja z sekundy na sekundę gotowałam się w sobie coraz bardziej.
- Tak się składa, że dobrze przypuszczasz.
- Aha. I co ja mam z tym wspólnego ?
- Ty to robisz specjalnie ? Czy serio nic nie wiesz ? - już sama nie wiedziałam co mam myśleć.
- No ale co ?
- Wywiad. Twój wywiad. Jak mogłeś wszystko im opowiedzieć?
- Nie opowiedziałem im wszystkiego. - zaczął się bronić.
- Wystarczyło mi przeczytać same pytania żeby domyślić się twoich odpowiedzi.
- No i to był błąd. Powinnaś je przeczytać a dopiero później mnie opieprzać. - wstał z miejsca.
- Co ty robisz ?
- Ja tu pracuje. - odwrócił się i poszedł. Nie miałam zamiaru tam siedzieć i na niego czekać a juz na pewno go zatrzymywać. Wychodząc, na korytarzu spotkałam Zbyszka. Był zdyszany tak jakby biegł.
- Nie powinieneś być z resztą na hali ? - zdziwiłam się, że jest własnie tutaj.
- Chce pogadać. - powiedział stanowczo i zagrodził mi wyjście.
- Pogadać ? O czym? - zaskoczył mnie. Przecież my się tak na prawde w ogóle nie znaliśmy.
- Nie zajme ci dłużej niż 5 minut, okej ?
- Okej - zgodziłam się bo byłam strasznie ciekawa tej rozmowy.
Wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy na pobliskich barierkach. Była piękna pogoda, słońce wręcz paliło.
- No. To co u ciebie ? - uśmiechnął się głupkowato.
- Chciałeś pogadac o tym co u mnie ? - wiedziałam, że kręci dlatego sama musiałam pociągnąć go za język - No mów. O co chodzi ? Patrzył na mnie niepewnym wzrokiem.
- Jak to sie stało, że taka dziewczyna jak ty ..
- Czyli jaka ? - przerwałam mu. Zaśmiał się ale zaraz spoważniał.
- Chodzi mi o to, że Piotrek jest dla ciebie .. Jakby to powiedzieć .. No jesteś za bardzo rozbrykana jak dla niego. - w tym momencie mnie zszokował.
- Jak dla niego. Więc dla kogo byłabym idealna ?- uśmiechnęłam się z lekkim niedowierzaniem. Czekałam na odpowiedź a on bez chwili zastanowienia odparł.
- No na przykład dla mnie. - wpatrywał się we mnie i tak jakby oczekiwał, że wpadnę mu w ramiona. Schyliłam głowę w dół, rozśmieszył mnie tym.
- Aha, i ty jesteś przekonany, że z tobą nie będę się nudzić?- patrzyłam na niego przymrużonymi oczami od słońca.
- Ze mną nigdy - przez chwilę twarz miał kamienną ale po sekundzie znów uśmiech mu wrócił.
- Wiesz, te 5 minut już minęło, a ja muszę wracać. Ty zresztą też. Pa. - zeskoczyłam z poręczy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu. Otwierałam drzwi od strony pasażera żeby trochę się wywietrzyło. Odwróciłam się a za mną stał Bartman.
- Zbyszek to nie jest śmieszne. - wystraszyłam się w pierwszej chwili.
- Ja jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać.
- A ja tak. Przepuść mnie. - oparł się obiema rękoma o samochód, tym samym zagradzając mi wyjście z dwóch stron. Założyłam ręce na siebie i czekałam na jego ruch.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że ja tak łatwo nie odpuszczę. Długo tak nie wytrzymasz. Widziałem waszą kłótnię i za ładnie to ona się nie skończyła. Zobaczysz, prędzej czy później to wszystko wam się rozpadnie a ja z przyjemnością pozwole ci się wypłakać w mój rękaw - szyderczo śmiał mi sie prosto w oczy.
- Pieprz się ! - odepchnęłam go od siebie. Wsiadłam do auta i odjechałam. Byłam na skraju wytrzymałości. Ktoś wypowiedział by jeszcze jedno słowo i zalałabym się łzami. Zaparkowałam samochód i powoli wchodziłam po schodach. Weszłam do mieszkania, ściągnęłam buty i położyłam się spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie wiem dlaczego to pisanie tak długo trwało, ale obiecuję że więcej się nie powtórzy :D Przez 2 dni myślałam nad druga połową posta i dlatego tak to się przeciągnęło. Miłego czytania. Patrycja ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz