poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział XXXIV

- Wiktoria ona ma racje - usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach.
- Zamknij sie. Nagadała ci pierdół a ty sie przejmujesz?! Od kiedy to Zbigniew Bartman bierze wszystko do siebie co sie mu powie ? - zapytałam z zażenowaniem i pogardą. Nic nie odpowiedział. Usiadłam obok niego.
- Wiesz co będzie najlepszym rozwiązaniem ? - przerwał przytłaczającą ciszę.
- Co ? - odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi.
- Jak się rozstaniemy - wstał z kanapy i podszedł do okna. Myślałam, że się przesłyszałam.
- Słucham ?! Chyba sobie żartujesz !
- Mówię to całkiem poważnie - odwrócił się w moją stronę.
- Dla ciebie zerwałam z Piotrkiem ! Na twoje życzenie nie mówiłam o tobie mamie a ty tak po prostu mówisz, że musimy się rozstać ?! Chcesz mnie zostawić bo moja współlokatorka cię nie lubi ?!
- Nikt nie kazał ci go zostawiać - przerwał. Po tych słował poczułam jak straszny ból przeszywa mój brzuch.
- Zostawiłam go bo mówiłeś mi, że mnie kochasz! Ciągle powtarzałeś, że Piotrek mnie nie docenia, że ma mnie w dupie, a ty co teraz robisz ?! Dokładnie to samo co on ! Masz mnie gdzieś !
- Nie mów tak - przerywał moje krzyki krótkimi zdaniami.
- Mam tak nie mówić bo co ? Bo prawda w oczy kole ?! - łzy napływały mi do oczu. Wiedziałam, że jeśli mrugnę to wszystko zacznie spływać mi po policzkach. Nie wytrzymałam, musiałam to zrobić. - Dlaczego ty mi to robisz ? Dlaczego aż tak długo mnie zwodziłeś ? Ja wiedziałam jakim typem człowieka jesteś, wiedziałam że nie będzie łatwo, ale to co robisz w tym momencie przechodzi ludzkie granice - mówiłam coraz ciszej. Łzy przeszkadzały mi w mówieniu, ciągle kierowały się w stronę ust.
- Niczym cie nie zwodziłem ! Nie traktuj mnie jak człowieka z sercem z kamienia. Myślisz, że przez tak długi czas bycia z tobą niczego do ciebie nie czułem ?! Że te wszystkie spotkania, telefony, pocałunki i samo pożądanie ciebie na każdym kroku było czystą grą ?! Jeśli tak sądzisz to grubo się mylisz. Bo ja nadal cię kocham. Nadal chcę z tobą być. Nadal chcę kochać się z tobą co noc. - siedziałam na tej pieprzonej kanapie i płakałam w poduszkę jak mała dziewczynka bojąca się, że coś kryje się w ciemnościach pokoju. Czułam na sobie jego wzrok. Chciałam, żeby usiadł obok mnie, żeby mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. On jednak stał i patrzył jak tracę hektolitry wody. Nie mogłam opanować płaczu. Coraz trudniej było nabrać mi powietrza.
- Proszę przestań już płakać - zaczął zmarnowanym głosem. - Nie chcę żebyś płakała przez takiego dupka jak ja.
- Za późno - odpowiedziałam łamiącym się głosem. Udało mi się opanować swoją histerię. Wcześniejsze jego słowa ciągle przewijały mi się przez głowę. Miałam totalny mętlik w głowie.
- Kocham cię słyszysz ? I nie pozwolę, żebyś się stoczyła na dno. Musimy zmienić swoje dotychczasowe życie. Michał i Zuźka mieli racje. - otarł mój lewy policzek kciukiem - Nie chcę stracić dwóch kobiet, które kocham najbardziej w świecie - dodał, po czym delikatnie złożył pocałunek na wcześniej wytartym policzku.
- Dwóch ? - zaciekawiło mnie to słowo.
- No dwóch. Ty i siatkówka - odparł powoli przysuwając swoją głowę do mojej. Nie byłam pewna czy tego chcę. Coś mi mówiło 'no dalej, zrób to', a z drugiej strony przypływały do mnie negatywne słowa. Spojrzałam mu w oczy i widziałam w nich to samo co zobaczyłam w wigilię. Nadzieja, która nigdy go nie opuszczała i prawdopodobie miłość, którą wciąż się darzyliśmy. Chciałam to zrobić, chciałam znowu poczuć smak jego ust, poczuć jego bliskość i zapach. Zamknęłam oczy i czułam jak napiera na moje usta swoimi. Jak wprowadza swój język czyniąc mój najszczęśliwszym w świecie.
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. I nie pytaj za co. Przepraszam cię za wszystko co zrobiłem i co powiedziałem.
- Rozumiem - uśmiechnęłam się lekko. Na zegarze wybiła północ.
- Późno już. Idź spać, a ja się będę zbierał - wstał, kierując się w stronę korytarza.
- Chyba zwariowałeś. Zostawisz mnie tutaj samą ? - w końcu uśmiech zagościł na jego twarzy.
- A chcesz żebym został ?
- Jeszcze się pytasz ? - podbiegłam do niego mocno go przytulając.
- No to zostane - odwzajemnił uścisk i zaraz za mną wszedł do pokoju.

------------------------------------------------------------------------------------------No więc wybryków Zbyszka i Wiktorii chyba nadszedł koniec, choć mogę wam obiecać, że jeszcze nie raz was zaskoczą :-)  Post nie jest ani długi ani krótki, mam nadzieję że przypadnie wam do gustu i, że zostawicie po sobie jakiś ślad. Całuję, Patrycja ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz