czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział XXX

Kiedy Panna Zuzanna opuściła progi naszego mieszkania szybko wyszłam z łazienki po swój telefon. Miałam już 2 połączenia nieodebrane. Wiedziałam, że to od Zbyszka, więc szybko oddzwoniłam.
- Nie odbierałam, przepraszam to się więcej nie powtórzy - zaśmiałam się do słuchawki.
- Będziesz musiała odpokutować koleżanko - odpowiedział poważnym głosem.
- Jasne i co jeszcze . Po co dzwoniłeś ? - zapytałam zaciekawiona.
- Bo mam pomysł. Jest sylwester, wyjdźmy gdzieś. - zaproponował.
- No dobra, ale gdzie ?
- Znam kilka fajnych klubów
- Śmiem wątpią - wtrąciłam mu się w słowo.
- Nie przerywaj mi tylko słuchaj - burknął pod nosem - Powiedz mi tylko o której mam po ciebie być - dokończył zdanie.
- No nie wiem, może 20 co ? Pasuje ? - zapytałam podchodząc do szafy.
- No to dwudziesta i ani sekundy dłużej. A i jeszcze jedno - ucichł na chwilę
- Co ?
- Nakręć włosy - wymruczał do słuchawki.
- Ahahaha chyba śnisz kochanie. - roześmiałam się na cały głos. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i zaczęłam wertować zawartość szafy. Znalazłam jakieś dwie sukienki, ale jakoś mi nie odpowiadały. Poszłam do pokoju Zuzy i postanowiłam coś u niej poszukać. "Chyba nic się nie stanie jak pożyczę sobie coś ładnego" - mówiłam sama do siebie. Długo szukac nie musiałam. Od razu w oczy rzuciła mi się ciemno beżowa sukienka ze skórzanymi wstawkami. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do swojego pokoju z ciuchem na ramieniu. Ubierając ją, nieźle namęczyłam się z zapięciem zamka. Przez 10 minut próbowałam dostać zasówki. Dochodziło za piętnaście a ja stałam tylko w sukience. Szybko założyłam czarne szpilki Stradivari'usa i wbiegłam do łazienki. Podłączyłam prostownicę i zanim ona się zagrzała, ja zdążyłam pomalować oczy. O ile pomalowniem oczu można nazwać zwykłe kreski u dołu i u góry oka. Kilka razy przeprostowałam włosy i mogłam ruszać. Założyłam płaszcz i powoli zeszłam przed blok. Zamieniłam parę zdań z sąsiadką i nadjechał Zbyszek. Wsiadłam do środka. Chciałam go pocałować, ale wyprzedził mnie dając mi buziaka w policzek.
- Ej, nie chciałam w policzek - zmróżyłam oczy i założyłam ręce na siebie.
- Ale tylko na taki pani zasłużyła. - uśmiechnął się szczerząc zęby.
- Niby czym ? - drążyłam temat.
- Włosy - odpowiedział krótko.
- Serio włosy. Jesteś dziwny. - położyłam glowę na oparciu patrząc na niego.
- No nie wiem kto tu jest dziwny - popatrzył na mnie kątem oka i wrócił wzrokiem na jezdnię. Chwilę jechaliśmy w ciszy, ale Bartman zaraz ją przerwał
- Swoją drogą - zaczął filozoficznym głosem - nie musimy jechać do żadnego klubu. - zjechał na pobocze. Patrzyłam na niego i czekałam aż mi powie co zamierza.
- Będzie tam duszno i będzie tłum ludzi - zaczął zrzędliwie.
- Za to w twoim domu nie będzie tłumu, prawda ? - uśmiechnęłam się i czekałam na jego reakcję. Trafiłam w dziesiątkę. Oczy mu się zaświeciły i właśnie w tym momencie wrócił prawdziwy Zbyszek. Pocałował mnie i patrząc w oczy powiedział:
- Jaką ja mam mądrą i piękną dziewczynę.
- Nie zapominaj, że też jest dziwna - szybko dodałam.
- Teraz będziesz mi to wypominać ? - zapytał rozżalony.
- Być może.
Patrzył chwilę na mnie, lecz zaraz odpalił samochów i nawrócił na drogę do swojego mieszkania. W ciągu 20 minut byliśmy pod blokiem. Razem weszliśmy po schodach. Trochę szarpaliśmy się z zamkiem, bo jak zwykle nie miał czasu go naprawić, ale jakoś weszliśmy.
- Tak w ogóle co zamierzasz tutaj robić ? - zapytałam siadając na kanapie.
- Co ja zamierzam robić czy co my zamierzamy robić ? - usiadł obok mnie i zaczął się ze mną droczyć.
- Zbyszek Zbyszek Zbyszek. Gdyby moja mama wiedziała co ja tu robię w tych Kielcach to by mnie chyba zabiła.
- To niech cie zabije jutro bo dzisiaj jesteś mi potrzebna - odrzekł i zaczął powoli całować.
- Egoista - powiedziałam odrywając się na chwilę od jego ust. Jego oczy były całe rozjaśnione. Źrenice całkowicie rozszerzone. Tego czegoś jeszcze nigdy nie widziałam u niego. Zgodnie przenieśliśmy się do sypialni. Na wejściu pomógł mi się pozbyć sukienki. Sam szybko rozpiął koszulę i rzucił w kąt pokoju. Pochylił się nademną całym ciałem. Zostawiał pojedyncze pocałunki od obojczyków po pępek. Zataczał koła swoim językiem drażniąc okolice sutków. Znów wrócił do ust. Jednym ruchem wprowadził swój język do moich ust. Jego lewa ręka zaczęła wędrować wzdłóż moich pleców. Łapiąc za koronkowe figii wpijał ię jak pijawka w moją szyję. Czułam jak zasysa skórę pozbawiając mnie w tym czasie bielizny. Postanawiam mu trochę urozmaicić wieczór i pozbywam się jego spodni w nie łatwy sposób. Oderwał  się na chwilę od mojego ciała i przenikliwym spojrzeniem spiorunował mnie całą. Przyciągnęłam go do siebie wplatując dłoń w jego włosy.
- No dalej- wyszeptałam. Jego podniecenie wzrastało z sekundy na sekunde. Tak jakby czekał na moje słowa. Przywarł do moich ust i w tej samej chwili czułam go w sobie. Tłumiłam wszystkie odgłosy w sobie mając wrażenie, że jeśli tego nie zrobię usłyszy mnie cała kamienica. Słyszał mój płytki oddech, nakręcał go jeszcze bardziej. Coraz szybciej poruszał biodrami. Chciałam zatkać sobie czymś usta. Jedyne co było pod ręką to właśnie on. Miażdżąco przykleiłam się do niego czujac spierzchnięte usta bruneta. Oboje łapiemy oddech i w tym samym momencie słyszymy odgłosy fajerwerek.
- Szczęśliwego Nowego Roku kochanie - mówi, kładąc głowę obok mojej.

------------------------------------------------------------------------------------------Tak, nie mam co robić o 3 w nocy i dodaje posta zaraz po Martynie :-)  Mam nadzieję, że się nie pogniewacie za końcówkę ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz