Nadszedł dzień przyjazdu Piotrka. Wszyscy wiedzieli, że wraca i wiedzieli też, że czeka mnie z nim poważna rozmowa dlatego ulotnili się z mieszkania. Byłam chodzącą bombą. Łaziłam w tej spowrotem po pokoju i wyczekiwałam dzwonka do drzwi. W kieszeni nagle poczułam wibracje.
- Tak słucham .
- Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że dobrze robisz. Przemyślałam wszystko i uważam, że powinnaś być ze Zbyszkiem. - powiedziała Zuza przemiłym głosem.
- Dziękuje kochana. Słuchaj kończe bo chyba wrócił. Pa. - rozłączyłam się, rzuciłam telefon na łóżko i pobiegłam do przed pokoju.
- Kochanie, wróciłem - powiedział optymistycznie i rozłożył ręce żeby go przytulić.
- Musimy porozmawiać - zaczęłam oschle .
- Dobrze już idę, to coś poważnego ? Coś się stało ? - pytał zakłopotany. Usiedliśmy do stołu.
- Ja już nie potrafię dłużej cię okłamywać. - wlepiłam wzrok w stół i mówiłam dalej. Nie potrafiłam popatrzeć mu w oczy. - Powiem od razu. Musimy się rozstać - podniosłam wzrok, a serce podeszło mi do gardła.
- Co ? Co ty mówisz ? Wiktoria co ty gadasz ?! - uniósł głos. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Odwrócił się do mnie plecami. Stał tak chwilę. Nie patrząc na mnie zapytał:
- Kto to ?
- Co kto to ? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Kim on jest do cholery ?! - wykrzyczał.
- Zamknęłam na chwilę oczy, wzięłam głeboki oddech i podeszłam do niego.
- Piotrek, uspokuj się najpierw. Nikogo nie ma.
- Przestań pieprzyć. Takie kity wciskaj mamie a nie mi. - usiadł zrezygnowany. - Powiesz mi kim on jest ?. - zapytał opanowanym głosem.
- Nieważne.
- Ważne i to bardzo. Muszę wiedzieć kto ci wskoczył do łóżka jak mnie nie było - powiedział obojętnie. Wnerwił mnie. Miałam ochotę strzelić mu w pysk.
- Chciałam z tobą porozmawiać jak z cywilizowanym człowiekiem, ale widzę że sie nie da. - Nie, poczekaj. Ja tego nie rozumiem. Czy ja coś zrobiłem nie tak ? Może coś powiedziałem, nie wiem. Dlaczego ty mi to robisz ? - wstał z krzesła i podszedł do mnie.
- Robie to dla twojego dobra - powiedziałam nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
- Jeśli to ma być moje dobro to ja go nie chcę. Coś się musiało wydarzyć. Powiedz mi. - napierał co raz bardziej. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Uczucia brały górę.
- Bo ciebie ostatnio w ogóle nie było ..
- To moja praca - przerwał mi.
- Ale Zbyszek też ma taką pracę i jakoś ma dla mnie czas ! - wykrzyczałam mu w twarz i dopiero po chwili doszło do mnie to, że powiedziałam 'Zbyszek'. Zrobiło mi się gorąco. Usiadłam.
- Czyli to ten frajer ! Przyjaciel od siedmiu boleści ! Poproś go o zaopiekowanie się, a od razu łapie się za nie swoje! Zabije sukinsyna ! - wrzeszczał na cały dom. - Przecież ty go nie lubiłaś ! Zawsze miałaś jakiś problem jak tu był ! A teraz mówisz, że ma dla ciebie czas ! - oparł się o stół i patrzył pogardliwie.
- Nigdy bym nie pomyślała, że zachowasz się jak ostatni dupek w takiej sytuacji! Wiesz co wynoś się ! Wynoś się, nie chcę cię więcej widzieć ! - pobiegłam do swojego pokoju. Słyszałam jak zamyka za sobą drzwi. Wychodząc z domu krzyknął:
- Życzę powodzenia !
Ciągle dzwonił mi telefon. Raz Zuza raz Zbyszek. Nie odbierałam. Wolałam poczekać, aż wrócą wieczorem. W pewnej części ulżyło mi, ale z drugiej strony ciągle myślałam o nim. Nie chciałam, że to wszystko tak się potoczyło. W mojej głowie wyglądało to całkiem inaczej, przeliczyłam się. Siedziałam na podłodze i opierając się o łóżko wpatrywałam się w sufit. Dziwnie się czułam. Po godzinie usnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------
Miałam wenę i napisałam jeszcze jeden. Udało mi się coś nabazgrać pomiędzy pomaganiem i przygotowaniem do świąt :-) Patrycja ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz