Gotowałam obiad, kiedy Michał wpadł do domu i krzyczał, że będzie ojcem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Wiki ! Będę ojcem ! Będę miał dziecko ! Wiktoria ! - stal przede mną i krzyczał w niebogłosy. Nie pozwolił mi dojść do słowa. Nagle dołączyła do nas Zuza. Uważnie ją obserwowałam. Nie okazywała tak wielkiej radości jak Michał.
- Zuza jakie dziecko ? O co chodzi ? - pytałam niedoinformowana.
- Bylam u ginekologa i jestem w ciąży - mówiła to z takim spokojem. Jakby nie robiło jej to żadnej różnicy. Osobiście nie lubiłam dzieci, ale jej obojętność i udawana radość przerażała mnie. Wiedziałam, że niczego się nie dowiem jak będzie w pobliżu Winiarski, dlatego zostało mi tylko czekanie. Piotrek wyjechał na tydzień do jakiegoś ośrodka wypoczynkowego, więc ciągle siedziałam w domu. Ten wieczór tez miałam spędzić z jakimś filmem, ale zadzwonił Zbyszek. Pytał czy wyjdę z nim gdzieś, jak dobrzy koledzy. Zgodziłam się bo i tak nic lepszego nie miałam do roboty. Poszliśmy na ściankę wspinaczkową. Mieliśmy spotkać się juz na miejscu.
- Cześć, gotowa ? - spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem, a mnie aż gęsia skórka sie pojawiła rękach.
- Oczywiście - odpowiedziałam radośnie. Po chwili przyszedł do nas instruktor i wytłumaczył nam co mamy robić w danej sytuacji. Założyliśmy na siebie uprzęże i zaczęliśmy sie wspinać. Było świetnie . Dobrze razem się bawiliśmy w swoim towarzystwie. Nie sądziłam, że mogę go polubić. Na ściance spędziliśmy dwie godziny.
- Dzięki, że mnie namówiłeś. Na prawde dobrze się bawiłam. - staliśmy na chodniku i rozmawialiśmy.
- Przestań, nie masz za co dziękować. To ja sie cieszę, że ze mną wyszłaś. - mówił z wielką radością.
- Dobra nie bądź już taki skromny. Późno już sie robi, będę lecieć.
- Czekaj, czekaj. Odwiozę cię. - objął moje ramię i szeroko sie uśmiechał. Poszliśmy w stronę auta. Rozmawialiśmy o sylwestrze, kiedy zauważyłam, że skręciliśmy w lewo a nie w prawo. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale on udawał, że wszystko jest dobrze. Nie pytałam gdzie jedziemy, byłam ciekawa co tym razem wymyślił.
- No, to jestesmy na miejscu - powiedział odpinając pasy.
- A moge wiedziec co to za miejsce ?
- Tak. To blok w którym mieszkam. Nie zadawaj pytań tylko chodź - wyciągnął swoją ręke w moja strone i czekał, aż podam mu swoją dłoń. Lekko się uśmiechnęłam i wysiadłam z samochodu. Jechaliśmy windą na 6 piętro. Otworzył drzwi i zaprosił do środka. Pomógł mi ściągnąć płaszcz i zaprowadził mnie do kuchni.
- Ładnie tu masz - powiedziałam siadając do stołu - teraz powiesz mi po co mnie tu przywiozłeś ?
- Jeszcze się nie domysliłaś ?
- Niestety, czekam aż mnie oświecisz. - uśmiechnęłam rozsiadając się wygodnie.
- Po prostu, chciałem porozmawiać. - usiadł przy stole naprzeciw mnie.
- Porozmawiac o czym ?
- O wszystkim. O siatkówce, pogodzie, o mnie, o tobie ..
- O mnie, o tobie . Co masz konkretnego na mysli ?
- Bo .. Nie zauważyłaś, że ostatnio dobrze nam sie ze soba rozmawia ?
- Zauważyłam.
- No właśnie. Juz od jakiegos czasu jest miedzy nami cos takiego, co nie pozwala mi spać. - słuchałam jak do mnie mówił i czułam jak robi mi się ciepło na sercu. - Wiktoria nie obraź się na mnie, ale jak Piotrek mógł cię zostawić tutaj, a sam pojechał do jakiegos spa. Nie rozumiem tego.
- Ale Zbyszek, my to razem ustaliliśmy, że ja zostaje. Nie miałam ochoty tam jechać.
- Ja uważam, że taka dziewczynę jak ty trzeba pilnowac jak oka w głowie. On nie docenia tego co ma. - nachylił sie w moja stronę patrząc mi głęboko w oczy.
- Zbyszek może powiedz mi od razu o co ci chodzi, a nie kręcisz - uśmiechnęłam się.
- Masz rację. Ale obiecaj mi, że nie bedziesz się śmiała.
- Obiecuje.
- Ja sie chyba nadzwyczajnie w tobie zakochałem - patrzył się na mnie błagalnym wzrokiem i powoli na jego policzkach zaczęły pojawiać sie rumieńce jak nastolatkowi. - Widzisz, nawet się rumienię przez ciebie. - wstał z krzesła i podszedł do zlewu przemywając twarz. Uśmiechnęłam się, ale on tego nie widział. W głowie ciągle miałam słowa wypowiedziane przez niego. Z ust Piotrka juz dawno nie usłyszałam miłych słów na mój temat. Dziwnie się poczułam, kiedy pomyślałam o Piotrku. Kiedy podniosłam wzrok, zobaczyłam jak Zbyszek siedzi na blacie z założonymi rękami i macha nogami patrząc na mnie.
- Czego sie tak patrzysz ? - zapytałam wstając z miejsca.
- Czekam aż coś powiesz. - mówił spokojnym głosem.
- A co chciałbyś usłyszeć ? - podchodziłam coraz bliżej niego mówiąc.
- Cokolwiek.
- Ja nie wiem co mam ci powiedzieć. Różnie miedzy nami bywało, a teraz między mną a Piotrkiem jest jakoś dziwnie. Nie wiem co mam myśleć, ale przyznam że czuje coś do ciebie. - stałam przed nim i wpatrywałam sie w jego oczy. Na jego twarzy pojawił sie uśmiech. Chciał coś powiedzieć, ale zdążyłam go uprzedzić.
- Ale z Piotrkiem nadal coś mnie łączy i to coś jest całkiem silne.
- Na pewno to coś można przerwać - powiedział zeskakując z blatu.
- Wszystko można przerwać, jeśli się chce.
- Ja chcę. Bardzo chcę. - staliśmy na wprost siebie. Podszedł bardzo blisko mnie i wyszeptał mi do ucha - bardzo, bardzo, bardzo chcę. Roześmiałam się. Znów nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Nawzajem patrzylismy sobie na usta. Oboje tego chcieliśmy. Zaczęłam unosić sie na palcach w górę, aby dosięgnąć jego ust. Brakowało dwóch centymetrów. Zadzwonił telefon.
- To Piotrek, musze odebrac przepraszam. - wysunełam sie z jego objęć i nacisnęłam zielona słuchawkę. Rozmawialismy dosłownie 3 minuty.
- Bedzie w domu rano o piatej - odpowiedziałam odwracając się w jego stronę. Powolnym krokiem podszedł do mnie.
- Jest 23, więc do piatej mamy sporo czasu - odparł po czym namiętnie oddał pocałunek.
_________________________________________________________________________________ Dziś krótko. Niestety pisałam tego posta troche "na raty" i może byc troche niespójności :D Patrycja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz